Jedna z najlepszych siatkarek w historii reprezentacji Polski mocno trzyma kciuki za występy młodszych koleżanek. Dorota Świeniewicz uważa, że zespół trenera Jacka Nawrockiego może osiągnąć wiele, ale nie ma co oczekiwać cudów. Mecz z włoską "międzynarodówką" to najbliższy cel, a o Rosjankach – będziemy myśleć – kiedy wyklaruje się turniejowa drabinka. Transmisja meczu Polek z Włoszkami w czwartek od 19:50 w TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej.
Maciej Piasecki, SPORT.TVP.PL: – Nie wyczuwam w głosie optymizmu po meczu z Belgijkami…
Dorota Świeniewicz: – To prawda. Wszyscy wierzyliśmy, że nasza reprezentacja odniesie zwycięstwo w tym spotkaniu. Niestety, nie udało się. Nasza gra falowała, mieliśmy w meczu z Belgijkami ogromne problemy w przyjęciu. Rywalki uwypukliły elementy, w których nasza gra kuleje. Szkoda tego spotkania, dziewczyny walczyły od pierwszej do ostatniej piłki, niestety, nie udało się. Ten mecz niczego nam jednak nie zamyka. Mistrzostwa Europy trwają dalej i Polki w nich uczestniczą, pisząc swoją historię.
– Wydawało się, że powoli dojrzewamy do zwycięstw w końcówkach setów. A jednak, porażka z Belgią zaprzecza temu przekonaniu?
– To jest bardzo długi proces. Ten zespół ciągle jest w budowie bądź przebudowie. Do ubiegłego roku Martyna Grajber była szóstkową zawodniczką. W trakcie Ligi Narodów przebojem do wyjściowego ustawienia wdarła się Magdalena Stysiak. Mamy więc rotację w składzie. Trener Jacek Nawrocki cały czas mówi, że przygotowywał zespół na dwa systemy grania. Z Martyną lepiej wygląda nasza gra w przyjęciu, jest ono bardziej stabilne, dziewczyny stają we trzy. Kiedy na boisku jest Magda, zostaje jej jeden wąski pasek do przyjęcia. Wtedy libero razem z drugą przyjmującą bądź skrzydłową muszą wziąć większy ciężar gry na siebie. Tak to wygląda, na coś w danym momencie trzeba postawić.
– Natalia Mędrzyk ma niewdzięczną rolę przy obecności Magdy Stysiak na boisku. Nie dość, że sporo pracy w przyjęciu, to dodatkowo – trzeba trzymać skuteczność w ataku.
– Z ogromnym podziwem oglądam Natalię od początku sezonu reprezentacyjnego. Wszyscy wiemy, że ona w Chemiku w poprzednim sezonie grała bardzo mało. Od początku przygotowań, od kiedy kadra zaczęła pracę, Mędrzyk jest jednak podstawową siatkarką. Spoglądałam w statystyki po meczu z Belgijkami. Ona przy swoich warunkach fizycznych, przeciętnych jak na przyjmujące w dzisiejszych czasach, ma 50% skuteczności w ataku. Jeżeli zdarza jej się popełniać błędy w przyjęciu, to powinno być wkalkulowane w naszą grę. Mędrzyk jest ogromnym wsparciem dla naszych skrzydłowych. Jak popatrzymy na jej grę, Natalia atakuje z bardzo trudnych piłek. Zazwyczaj w kontrach, są to też piłki ratowane, wystawiane wysoko… Mędrzyk nie szuka w takich sytuacjach siłowych rozwiązań, bardziej próbuje popracować technicznie, zagrać inteligentnie. Ona ma dobry przegląd sytuacji, odpowiednio dostrzega to, co dzieje się na boisku. Mędrzyk to jedna ze starszych siatkarek w kadrze, ma doświadczenie i jak na obciążenie meczowe, gra bardzo fajnie.
– Kiedyś słyszałem o porównaniach Natalii Mędrzyk do Doroty Świeniewicz. Pani spotykała się z takimi opiniami?
– Nie chciałabym, żeby Natalia była porównywana do mnie, tak samo w drugą stronę. Pamiętam z przeszłości, jak byłam porównywana do Gosi Niemczyk. Później Ania Barańska była zestawiana ze mną… Każda siatkarka jest sobą, mając swoją charakterystykę. Od szkolenia technicznego, przez charakter, itd. Takie porównania są po prostu nie na miejscu.
– Zostawmy zatem porównania. Joanna Wołosz wywiązuje się z roli liderki kadry?
– Aśka jest taką cichą liderką w reprezentacji. Wszyscy patrzymy na Malwinę Smarzek-Godek, to ona zdobywa najwięcej punktów dla zespołu. Ja od początku sezonu reprezentacyjnego mówiłam i nadal powtarzam, że to Aśka ma największe doświadczenie międzynarodowe. Ona jest też jedną z najbardziej ogranych siatkarek w kadrze Jacka Nawrockiego. Do tego Aśka gra w najlepszej lidze w Europie. Co druga piłka przechodzi przez jej ręce w niemal każdej akcji. Wołosz musi kreować naszą grę, spowodować, żeby naszym dziewczynom grało się łatwiej. Przez wiele lat Aśka gra poza granicami Polski, trenuje i gra w mocnym zespole przeciwko najlepszym siatkarkom na świecie. Dlatego to ona ma zapewne największy autorytet poza i na boisku w oczach koleżanek z drużyny.
– Dużo mówi się o jej szybkim graniu. Rzeczywiście, siatkarsko tak to wygląda?
– Może w telewizji perspektywa dla wielu jest nieco inna. Zapewniam jednak, patrząc na żywo na rozegranie Aśki, gra bardzo szybko. Ona jest przyzwyczajona do takiej gry, prowadząc tak zespół w rozgrywkach klubowych. Trzeba przyznać, że to jest bardzo nowoczesna siatkówka. Szkoda tylko, że często w meczach reprezentacji Polski musi biegać po boisku. Wynika to w głównej mierze z naszego kiepskiego przyjęcia. Kiedy Wołosz ma jednak piłkę dograną do siatki, potrafi zagrać bardzo szybko.
– Ponad 10 lat spędzonych w Italii, wiele tytułów na koncie na Półwyspie Apenińskim. Italia dla Doroty Świeniewicz na pewno nie jest obca. Pani zdaniem na co Polki powinny zwrócić szczególną uwagę w meczu z wicemistrzyniami świata?
– Nie chcę doradzać czy się wymądrzać, na co konkretnie dziewczyny powinny uważać. Zapewne nasz sztab szkoleniowy od wielu dni pracuje nad przygotowaniem taktyki pod mecz z Włoszkami. Raczej wszyscy są świadomi, z kim zagramy. Wicemistrzynie świata to bardzo mocny zespół. Włoszki od początku tych ME grają dobrze. A trzeba być świadomym, że z każdym spotkaniem będą grały coraz lepiej. Mają swoją liderkę Paolę Egonu, która wielokrotnie była wyróżniona indywidualnie na największych imprezach reprezentacyjnych i klubowych. Włoszki mają niemal kompletny zespół. Dobra zagrywka, do tego kolejnym argumentem są bardzo dobre środkowe, np. Cristina Chirichella, która gra świetne obejście z jednej nogi. Do tego solidne lewoskrzydłowe, dobra rozgrywająca. Można powiedzieć, że reprezentacja Italii to trochę takie międzynarodowe towarzystwo. Kilka siatkarek jest spoza Włoch, mają dwie dziewczyny pochodzące z Afryki, jest Litwinka Indre Sorokaite. Do tego Sarah Fahr z niemieckimi korzeniami i na rozegraniu Ofelię Malinov, z pochodzenia Bułgarka. Wszystkie się jednak świetnie dogadują na boisku. Udowodniły to przebojem zdobywając w ubiegłym roku wicemistrzostwo świata. Sam trener Mazzanti przekonywał, że to drużyna, która jest młoda, w budowie i ma jeszcze czas na zwycięstwa w turniejach. Włoszki wypracowały sobie jednak mentalność do wygrywając grając regularnie w swojej bardzo silnej lidze.
– Gdzie możemy szukać swoich szans?
– Pamiętajmy, to są tylko ludzie. Być może ten dzień przerwy zaburzy im rytm grania. Nasze siatkarki też muszą zagrać powyżej oczekiwań, na jakieś 110% możliwości. Wtedy wszystko może się zdarzyć. Nie ma co skreślać Polek jeszcze przed meczem.
– Istnieje jednak teoria, że nie powinniśmy załamywać rąk nawet przy porażce z Włoszkami. Czekające w 1/8 finału Rosjanki, choć nadal mocne, nie są już taką potęgą, jaką były przez wiele lat. Może tu szukać nadziei na późniejszy sukces?
– Nie jestem zwolenniczką wybiegania zbyt daleko w przyszłość. Faktycznie to niedaleka perspektywa, ale nadal mówimy o czymś, do czego trzeba najpierw dotrzeć. Od 2-3 dni gdzie nie spojrzę, wszyscy mówią o grze Polek w półfinale czy finale. Tak na dobrą sprawę, przed startem sezonu reprezentacyjnego, czy ktoś stawiał, że dziewczyny będą dobrze grały w Lidze Narodów i dotrą do Final Six? Czy znalazł się taki, który liczył na tak dobrą postawę w turnieju we Wrocławiu, gdzie graliśmy z Serbkami, jak równy z równym?
– Nie sądzę.
– Dlatego właśnie do każdego meczu powinniśmy podchodzić jak do tego najważniejszego. Nie wybiegać za daleko z oczekiwaniami, wieszaniem medali na szyi. Przez to pompujemy balon, robi się dużą presję. Mamy młody zespół, który może tego nie udźwignąć. Przede wszystkim dopingujmy je, niech spokojnie wygrywają i tworzą swoją historię.
– Te oczekiwania to też pokłosie sukcesów sprzed lat, również autorstwa Doroty Świeniewicz i legendarnych „złotek”.
– Zdaję sobie z tego sprawę. To już jest jednak przeszłość i zostawmy to. Dziewczyny pewnie też mają dość słuchania o jednym czy drugim złocie ME. One tworzą swoją historię, są na dorobku – tak jak my kiedyś byłyśmy. Niech cierpliwie robią swoje, a my czekajmy. Oczywiście nie chciałbym, żeby trafiła nam się kolejna dziura pokoleniowa, jaką przerabialiśmy nie tak dawno. Teraz mamy młody zespół z bardzo dobrymi warunkami fizycznymi. Myślę, że w niedalekiej przyszłości ta drużyna da nam wiele radości. Cieszymy się z kolejnych zwycięstw i nie patrzmy na to, co będzie za 5 czy 10 dni.
– A może kibic przyzwyczaił się, że skoro wygrywają panowie, to w siatkówce też panie powinny odnosić spektakularne sukcesy? W myśl teorii: Siatkówka = zwycięstwo.
– Nie, to byłoby pozbawione sensu. Zaplecze męskiej reprezentacji jest nieporównywalne do tego, czym dysponuje żeńska kadra. Jeszcze do niedawna wydawało się, że po zakończeniu kariery przez Michała Winiarskiego czy Mariusza Wlazłego, czekają nas chude lata. A tu minęły 4 lata i zdobyliśmy kolejny tytuł mistrzów świata. Po tym sukcesie znowu pojawiły się głosy, że drugi rok pracy Vitala Heynena będzie już gorszy, bo przecież tak zawsze było, to jest pech i tyle... Proszę bardzo, wynik zupełnie odwrotny. Pojawili się siatkarze nieco mniej znani, ale prezentujący odpowiedni poziom do walki o wysokie cele. A u dziewczyn sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Było szukanie zawodniczek, niektóre z siatkarek wprost nie chciały występować w reprezentacji. Teraz mamy młode kadrowiczki z parametrami, które chcą grać dla Polski i cieszmy się z tego. Oczywiście nie ma co zagłaskiwać tej grupy. Dajmy im jednak pracować dalej i małymi kroczkami iść do przodu.
Następne
0 - 3
Włochy
3 - 1
Polska
3 - 1
Serbia
0 - 3
Kanada
1 - 3
Ukraina
2 - 3
Argentyna
0 - 3
Francja
3 - 2
Holandia
0 - 3
Japonia
0 - 3
Polska
3:00
Brazylia
6:30
Polska
10:20
Japonia
11:00
Serbia
15:00
Belgia
17:30
Kanada
18:30
Turcja
21:00
Chiny
0:30
USA
6:30
Brazylia