Po wygranych z Polską i Izraelem jesteśmy blisko celu, jakim jest awans do mistrzostw Europy, a wśród kibiców zapanowała euforia – powiedział słoweński piłkarz Piasta Gliwice Uros Korun. Był powołany do kadry na te spotkania, ale w nich nie wystąpił.
– Nasz zespół pokazał, że potrafi grać z silnymi rywalami, jak Polska. Nie było w tym spotkaniu żadnego zagrożenia pod naszą bramką. Myślę, że ludzie w Polsce zobaczyli, iż też mamy mocną drużynę, która na pewno w ostatnim czasie nie osiągała takich wyników, jakie chciała i mogła – ocenił obrońca.
Podkreślił, że przed meczem z biało–czerwonymi mobilizacja w słoweńskiej kadrze była ogromna. – Wiedzieliśmy, że ewentualna porażka spowoduje, że znajdziemy się w bardzo trudnej sytuacji. Trener Matjaz Kek przygotował nas super na wszystko, co polska kadra ma dobrego. A zespół jego zalecenia idealnie wykonał – dodał Korun.
Kek ponownie został selekcjonerem Słoweńców w listopadzie 2018. Wcześniej pełnił tę funkcję w latach 2007-11, prowadząc drużynę narodową m.in. w mistrzostwach świata w 2010 roku w RPA.
Jego zespół wygrał we wrześniowych meczach eliminacji Euro 2020 z Polską 2:0, a potem z Izraelem 3:2, po golu w 90. minucie. –Po tej pierwszej wygranej wydawało się, że drugi mecz będzie spokojny. Tymczasem ciężko było go oglądać. Widać było zmęczenie. Teraz wiemy, że nie da się wygrywać "lekko, łatwo i przyjemnie". Wyniki są super i jesteśmy blisko celu, czyli awansu – wspomniał Korun.
Podkreślił, że wiara słoweńskich kibiców wzrosła po powrocie do kadry Keka. – Teraz kibice są bardzo zadowoleni z reprezentacji. I to jest miłe – zaznaczył 32-letni piłkarz, wciąż czekający na debiut w swojej kadrze.
– W reprezentacji skład jest stały, trudno się do niego przebić. Na każdym treningu daję z siebie wszystko, cały czas jestem gotowy, by pomóc drużynie narodowej – zadeklarował.
Jak przyznał, nie potrafi wytłumaczyć tego, że niewielka liczebnie Słowenia (ok. dwa miliony mieszkańców) udanie konkuruje w wielu dyscyplinach sportu z krajami o dużo większym potencjale demograficznym.
– Nie wiem, jak to możliwe, bo przecież tyle samo mieszkańców, co Słowenia, ma chyba... Warszawa. Myślę, że wpływ może mieć nasza aktywność. Każdy w coś gra albo biega. Ale rzeczywiście, ciężko to racjonalnie wytłumaczyć – zakończył ze śmiechem Korun.
Polska jest liderem grupy G eliminacji ME 2020 z przewagą dwóch punktów nad Słowenią oraz trzech nad Austrią.