| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Dyrektor sportowy Pogoni Dariusz Adamczuk: trener Kosta Runjaic to magnes na zawodników. Nawet z zagranicy

Radość piłkarzy Pogoni Szczecin (FOT. KRZYSZTOF CICHOMSKI / 400mm.pl)
Radość piłkarzy Pogoni Szczecin (FOT. KRZYSZTOF CICHOMSKI / 400mm.pl)

Pogoń Szczecin po ośmiu kolejkach jest liderem PKO Ekstraklasy, a o jej sile stanowią przede wszystkim piłkarze sprowadzeni w ciągu ostatnich dwóch lat. – Tylko od agenta możesz się dowiedzieć, że zawodnik ma ważny kontrakt, ale chce go rozwiązać. I to może być gracz warty milion euro. Ale oczywiście mamy w naszej bazie i menedżerów oznaczonych na czerwono. Oferują nam tabuny graczy, a ich jakość... – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL dyrektor sportowy Portowców Dariusz Adamczuk.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Marcin Iwankiewicz, TVPSPORT.PL: – Dlaczego jest pan przeciwnikiem przepisu o młodzieżowcu, który daje wam przecież przewagę nad większością konkurencji? Z nim czy bez, Sebastian Kowalczyk i Marcin Listkowski i tak by regularnie występowali, a wiele klubów musi wpychać kogoś na siłę, więc de facto gra w osłabieniu.
Dariusz Adamczuk:– Ja wiem, że ten przepis może nam dać w tym sezonie kilka punktów więcej. U nas od dawna właściwie zawsze na boisku jest młodzieżowiec. Ale z punktu widzenia polskiej piłki ten przepis nie jest dobry. Ci chłopcy grają z przymusu, dostają coś za darmo. Tak może być i u nas. Nie wiem czy za rok, gdy Kowalczyk i Listkowski przekroczą limit wieku, młodzieżowiec będzie się rozwijał, chciał mocniej pracować nad sobą. A może będzie kalkulował, że tak czy inaczej zagra? My wiemy, jak wprowadzać chłopaków do pierwszej drużyny, dobrze to robiliśmy, ten przepis nie był nam do niczego potrzebny. Wszystko się sprawdzało, a teraz nie wiem, czy głowa chłopaków pójdzie w dobrą stronę.

Poza tym na ławce musisz mieć takich młodzieżowców ze dwóch-trzech. Wcześniej ich wypożyczaliśmy albo grali w rezerwach, a teraz często będą jeździć jako turyści, bo nie wejdą, a mecz drugiej drużyny im przepadnie. A oni w tym wieku potrzebują regularnej gry.

– 15-letni Kacper Kozłowski, który zadebiutował w tym sezonie, to najlepszy wychowanek akademii od kiedy pan pracuje?
– Tak. Jak na swój wiek, jest dojrzałym zawodnikiem. A raczej, jak na swój wiek, dojrzałym dzieciakiem. Cieszy się grą, nie kalkuluje, ma duże umiejętności, ale nadal mówimy o 15-latku. Wiele pokus przed nim, mam nadzieję, że będzie podążał zgodnie z naszym modelem szkolenia.

– Właśnie. Macie swój model, wszystkie zespoły młodzieżowe grają tym samym stylem. A jak się on ma do Narodowego Modelu Gry PZPN? To czysta fikcja pod publiczkę, czy jednak się przydaje?
– Niektóre rzeczy, na poziomie dzieciaczków, z niego zaadaptowaliśmy, ale generalnie opieramy się na swoich rozwiązaniach. Jeden do jednego bierze z tego mały klub, który nie ma know-how. Bez dwóch zdań coś poszło do przodu, bo PZPN, który ma sto lat, wcześniej przez 95 operował na jednych rozwiązaniach. Ale na pewno my jako kluby chcielibyśmy więcej, więcej i więcej od PZPN.

Sami proponowaliśmy, żeby zamiast przymusu młodzieżowca wprowadzić inne rozwiązanie – płacenie za minuty rozegrane przez młodych Polaków. W Pro Junior System tego nie ma, bo możesz grać jednym młodym Polakiem i dziesięcioma obcokrajowcami, którzy nabijają punkty. I pieniądze dostają tylko pierwsze trzy kluby.

– Ale na brak pieniędzy z młodzieżowców chyba nie narzekacie, w końcu za pana kadencji bijecie rekordy transferowe. Najpierw Jakub Piotrowski odszedł do KRC Genk za 2 mln euro, niedawno Sebastian Walukiewicz do Cagliari za 4 mln euro. Pierwszy nie gra jednak regularnie, a drugi wcale, więc trudno to póki co nazwać "success story"...
– To dwa całkowicie różne tematy. Piotrowski pierwszy rok miał średni, bo mało grał, ale pamiętajmy, że poszedł do mistrza Belgii. To wysoka półka. Tamtejsza liga nie jest w Polsce zbyt wysoko ceniona, ale belgijskie drużyny, które grają w europejskich pucharach, to "good quality".

Jakub Piotrowski w meczu z Club Brugge (Fot. Getty)
Jakub Piotrowski w meczu z Club Brugge (Fot. Getty)

– Umówmy się, w porównaniu z każdym klubem Ekstraklasy – potęgi.
– Dokładnie. W tym sezonie Piotrowski zagrał tam już trzy mecze w pierwszym składzie. Zobaczymy, czy będzie grał w Lidze Mistrzów, bo jest zgłoszony do kadry (w pierwszym meczu, przegranym z Salzburgiem 2:6, nie wystąpił – red.). Powinien być w tym sezonie zawodnikiem regularnie występującym.

Co do Walukiewicza, to nie zapominajmy, że ma 19 lat. Poszedł do ligi włoskiej, gdzie przede wszystkim stawia się na defensywę. Musi się tego nauczyć, systemu gry. Kompletnie więc się nim nie przejmuję, tym bardziej, że ostatnio zaczął się znajdować w kadrze meczowej. Wierzymy w jego potencjał i myślimy, że się obroni piłkarsko.

– Pan o tej nauce włoskiego stylu sporo wie, w końcu trafił pan na Półwysep Apeniński i... szybko zmienił otoczenie. Nie podeszły chyba te Włochy?
– No tak, mnie nie pasowały, ale też nie byłem obrońcą.

– Ale grał pan na pozycji, na której miał dużo zadań defensywnych.
– No byłem takim skrzydłowym-wahadłowym, box-to-box jak to się mówi. Ale mniejsza o to, Walukiewicz w dłuższym czasie się obroni!

– Miejmy nadzieję. Dużo się mówi o pracy z młodzieżą w Pogoni, ale i Walukiewicz, i Piotrowski to nie są gracze ze Szczecina czy w ogóle regionu. W klubie spędzili tylko po 2-3 lata.
– Ale te dwa lata Walukiewicza pokazują też, że mieliśmy na niego jakiś pomysł i go wdrożyliśmy. W Legii być może dalej nie dostałby szansy. A Piotrowski przyszedł jako 15-latek.

Sebastian Walukiewicz w meczu MŚ U20 2019 z Włochami (Fot. Getty)
Sebastian Walukiewicz w meczu MŚ U20 2019 z Włochami (Fot. Getty)

– No tak, ale to nie są zawodnicy z regionu.
– Ale naprawdę mamy ich dużo w grupach młodzieżowych. Nastawiamy się na to, by 75 proc. graczy w każdej drużynie młodzieżowej było ze Szczecina i regionu, a 25 proc. z reszty Polski.

– Z reszty Polski... To ile osób w Pogoni zajmuje się skautingiem krajowym?
– Najlepiej jak opowie ci to Sławek.

Do dyskusji włącza się Sławomir Rafałowicz, były piłkarz Pogoni, a obecnie szef jej skautów.

S.R.: – Wygląda to tak, że przy pierwszym zespole jest nas czterech, ale są jeszcze dwie osoby, które odpowiadają tylko za skauting młodzieżowy. Plus jeszcze mamy ludzi nas wspomagających, są tu, tu i tu (Rafałowicz pokazuje rejony – pierwszy to okolice Torunia i Bydgoszczy, drugi północno-wschodnia Polska, a trzeci południowo-wschodnia).

– Jak na polskie warunki, to chyba całkiem sporo.
S.R.: – Fakt, ale to wiele ułatwia. Jeśli interesuje nas jakiś chłopak z Białegostoku czy jest tam zgrupowanie albo konsultacje którejś kadry młodzieżowej, mamy człowieka w tym rejonie. Tak samo np. w Rzeszowie.

– A skąd takie rozeznanie w rynkach, jak na polski klub, bardzo nieoczywistych? Mówię o Austrii czy Grecji, z których ściągnęliście latem zawodników. Teraz w Polsce jest przecież moda na graczy z Hiszpanii czy Portugalii.
S.R.: – Ale to nie jest tak, że nie penetrujemy rynku hiszpańskiego i portugalskiego! Akurat byliśmy bliscy pozyskania zawodników z Portugalii. Choć rzeczywiście w tym okienku mocno skupiliśmy się na Austrii, Bałkanach, Czechach, Słowacji, Grecji i całym tym regionie. Tyle że zanim zrobiliśmy transfer w czerwcu, penetrowaliśmy dużo wcześniej. Przykładowo Benedikta Zecha chcieliśmy na czerwiec, zakontraktowaliśmy w marcu, ale rozmawialiśmy od stycznia. W ten sposób można działać spokojnie – nawet gdyby się ten temat wysypał, to mamy w naszych rankingach kolejnych kandydatów i nie ciąży na nas presja czasu.

A nasza liga jest coraz lepiej postrzegana przez obcokrajowców. Nie zamykamy się tylko na tych bez kontraktu, choć oczywiście w kwestii płacenia odstępnego mamy ograniczone możliwości finansowe. Ale jeśli chodzi o wymagania zawodnika, jesteśmy w stanie nawiązać konkurencję z Austrią, Bałkanami czy Grecją. Szczególnie w przypadku tych, którym kończą się umowy.

Benedikt Zech w meczu z ŁKS (Fot. PAP)
Benedikt Zech w meczu z ŁKS (Fot. PAP)

– I co, robicie przesiew pod takie kryterium?
S.R. – W dobie świata komputerowego jesteśmy w stanie sprawdzić we wszystkich ligach, komu się kończą kontrakty. To jest oczywiście mrówcza praca, trzeba zrobić duży przesiew i filtrację. Jak w przypadku Zecha i Triantafyllopoulosa – na szczęście wiedzieliśmy już zimą, że latem odejdzie Walukiewicz, więc mieliśmy czas. Po drodze było jeszcze z pięciu-dziesięciu zawodników i to, że trafił ten czy tamten, to nie tak, że sobie jednego upatrzyliśmy i nie rozpatrywaliśmy alternatyw... Choć akurat z Zechem tak było – upatrzyliśmy go sobie i tak mocno namawialiśmy, że się zdecydował.

D.A.: – To jest bardziej przypadek, że w tym okienku wzięliśmy graczy z tych lig.

S.R.: – Szukamy po całej Europie, choćby teraz przyglądamy się dokładniej Skandynawii. Wiadomo, że nie obserwujemy za bardzo Ligue 1 czy jeszcze mocniejszych lig, bo tam wiemy, kogo byśmy chcieli, ale znamy też realia.

D.A.: – I nie ma co ukrywać, że w tych tematach na końcu rozmów pomaga trener. Większość naszych nowych nabytków mówi po niemiecku i angielsku, my mamy dobrego szkoleniowca z Niemiec i to też jest dla nich argument.

– Zdradźcie więc, w jaki sposób dostrzec potencjał w kimś takim jak Dante Stipica, który większość kariery przesiedział na ławce, w tym rok w Bułgarii, a teraz broni rewelacyjnie?
D.A.: – Po pierwsze to jednak ma rozegrane ponad 70 meczów w Hajduku Split...

– Jasne, ale to jednak było dwa lata temu, a tak regularnie to bronił w Hajduku raptem przez rok.
D.A.: – Dobrze, ale też zobacz z kim wcześniej przegrywał rywalizację. To dwaj reprezentanci Chorwacji (Lovre Kalinić i Danijel Subasić – red.). Nie stać nas było na ściągnięcie bramkarza regularnie grającego przez ostatnie trzy sezony. To kosztuje i prawda jest taka, że nie każdy taki gracz chciałby przyjść do Pogoni. Prześwietliliśmy wielu bramkarzy i przy Stipicy czuliśmy, że to jest to.

S.R.: – To był bramkarz o profilu, którego poszukiwaliśmy. Widać to zresztą w pierwszych kolejkach, ma mnóstwo energii, żyje piłką i meczem 24h, a po każdej dobrej interwencji cieszy się tak, jak zawodnik z pola po strzeleniu gola. Gdy z nim rozmawialiśmy, widać było, że czeka na ten moment i myśli "Dajcie mi możliwość grania, to pokażę, co umiem".

Pamiętajmy też, że będąc tyle lat w Hajduku mierzył się z wielką presją, więc jest na nią odporny. Zresztą zobaczmy jego rok w CSKA Sofia – znów trafił do klubu grającego o mistrzostwo. Na początku sezonu trener postawił na reprezentanta Litwy Vytautasa Cerniauskasa. Prześledziliśmy wyniki i wystartowali fenomenalnie, nie tracili bramek, więc chyba jasne, że nie robili rotacji na tak newralgicznej pozycji.

D.A.: – Plus Dante dobrze gra nogami, co pasuje do naszego stylu. Każda decyzja niesie ryzyko, ale tu było wiele przesłanek, że wypali. I znów ważna była osoba trenera, bo w tym samym czasie byli na wakacjach w Chorwacji. Spotkali się, a Runjaic ma tego nosa, że szybko wyczuwa w rozmowie, czy ktoś będzie pasował, czy nie.

S.R.: – I my, i trener rozmawialiśmy o nim z kontaktami w Chorwacji i to nie było tak, że pięć osób było na tak, a trzy na nie. Wszyscy bardzo zachwalali jego charakter i zwracali uwagę na cierpliwość. Miał grać w CSKA, a rok przesiedział na ławce, mimo to trzymał ciśnienie i nie wnosił złej energii do szatni.

Dante Stipica i Wayne Rooney w meczu el. Ligi Europy Everton – Hajduk Split (Fot. Getty)
Dante Stipica i Wayne Rooney w meczu el. Ligi Europy Everton – Hajduk Split (Fot. Getty)

– Konkludując, nie korzystacie raczej z poleceń menedżerów, maili z kompilacjami etc.?
D.A.: – Też nie do końca. Jeśli menedżer ma fajnego chłopaka, to oczywiście go przefiltrujemy, po to mamy to oprogramowanie. Ale generalnie sami wybieramy zawodników.

S.R.: – Jest grupa menedżerów, z którymi współpracujemy, ale oczywiście niektórzy przysyłają te przygodne maile, kompilacje... Trzeba się szanować. A jest tego mnóstwo, szczególnie w okienku transferowym. Przypływają maile z byłymi mistrzami świata w różnych kategoriach wiekowych, którym teraz, mówiąc delikatnie, daleko do tamtej dyspozycji.

D.A.: – Ale też tylko od agenta możesz się dowiedzieć, że zawodnik ma ważny kontrakt, ale chce go rozwiązać, bo są zaległości finansowe, źle się czuje w klubie itd. I to może być zawodnik warty milion euro, który do wzięcia będzie za darmo, bo koniecznie chce odejść.

S.R.: – Mieliśmy teraz takiego jednego, bardzo mocno go braliśmy pod uwagę i ostatecznie trafił do bardzo dobrego klubu. Nie podam oczywiście nazwiska. Ale to jego agent powiedział nam, że źle się czuł w klubie, nie był tam szanowany, a to młody chłopak. To są rzeczy, których sami nie jesteśmy w stanie się dowiedzieć.

Rafałowicz wraca do swojej pracy. D.A.: – Ale oczywiście mamy w naszej bazie i menedżerów oznaczonych na czerwono. Wiesz, oferują nam tabuny graczy, a ich jakość...

– A czy pewnym ryzykiem nie był wasz ostatni transfer – Damiana Dąbrowskiego? Umówmy się, wzięliście go dlatego, że do końca sezonu wypadł Kamil Drygas.
– No tak. Ale powiedz mi, ile klubów w Ekstraklasie sprowadza Polaka z innego klubu? To jest mega trudna sprawa. Zazwyczaj od razu pojawiają się kosmiczne kwoty, więc Damian spadł nam jak gwiazdka z nieba. A w naszych rankingach, bo takie prowadzimy na każdą pozycję, stał w samej czołówce.

– Ale transfer bardzo ryzykowny. Z jednej strony to były reprezentant Polski, który pojechałby na Euro 2016 gdyby nie kontuzja. Ale z drugiej właśnie ta jego podatność na urazy...
– Jasne, że jest ryzyko. Tyle że gdyby on wtedy nie miał kontuzji, to przecież dziś nie rozmawialibyśmy o jego grze w Pogoni. Występowałby gdzieś na Zachodzie, bo chyba każdy się zgodzi, że to tej klasy zawodnik. Wiemy, że miał operacje obu kolan, ale przebadaliśmy go dogłębnie i wszystko wyszło OK. Z drugiej strony Kamil Drygas był okazem zdrowia, a teraz wypadł na długo.

– Los wam za bardzo nie sprzyja. Na początku tego sezonu na całe rozgrywki wypadł lider zespołu Drygas. To samo było rok temu z Adamem Frączczakiem, choć w jego przypadku to nawet nie można mówić o urazie czy kontuzji, bo to ciężka choroba, która może trafić każdego.
– No co tu ukrywać, los nam nie pomaga. Ale z drugiej strony jesteśmy tam, gdzie jesteśmy, czyli nas to nie załamuje, a wręcz daje jeszcze więcej energii do działań.

Kamil Drygas w meczu z Legią (Fot. Getty)
Kamil Drygas w meczu z Legią (Fot. Getty)

– Jesteście liderem i pewnie nic nie chcecie deklarować, ale... Siódme miejsce Pogoni w tabeli wszech czasów, siódme pod względem liczby sezonów rozegranych w Ekstraklasie, zero trofeów. Nie ma w Polsce choćby porównywalnie dużego klubu, który nigdy nic nie wygrał, trofea mają za to zdecydowanie mniejsze.
– Powiem tak, na razie liczy się dojście do ósemki, a później... Rok temu Piast pokazał. Jeśli wreszcie nie będziemy mieć pecha do kontuzji... Ale bądźmy spokojni.

– Warunki macie komfortowe, samolot do Rzeszowa na Puchar Polski, kilka dni później samolot do Białegostoku na ligę. Większość polskich klubów może o tym pomarzyć.
– Spójrz na to z tej strony. Dla każdego klubu Ekstraklasy wycieczka do Szczecina to jest wyprawa. A my takie wyprawy mamy co dwa tygodnie, bo wszędzie jest daleko. Może oprócz Poznania, bo i do Trójmiasta jest fatalna droga. Te godziny w autokarze nam nie pomagają, więc uznaliśmy, że nie możemy oszczędzać i na takie wyjazdy musimy latać. Tak to powinno wyglądać.

– Grając i zarządzając te kilkanaście lat temu Pogonią Nową spodziewał się pan, że Pogoń osiągnie taki poziom? Infrastruktury, która zaraz będzie, takich możliwości, jak loty na mecze, poziomu zarządzania?
– Tak to sobie zakładaliśmy, ale marzenia to jedno. Do realizacji musiała się dobrać odpowiednia grupa ludzi. Każdy tu wie, co ma robić.

– W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" prezes Jarosław Mroczek mówił, że teoretycznie klub stworzyliście we trzech z Maciejem Stolarczykiem, ale tak naprawdę wizja jest pana i Stolarczyka.
– Prezes bardziej mówił o młodzieży. Chcieliśmy, by Pogoń, jak dawniej, znów stała wychowankami. Położyliśmy z Maćkiem na to bardzo duży nacisk, na szkolenie, własny model gry. Ale bez wizji prezesa związanej z budową stadionu, akademii... Ja nigdy bym się nie odważył podjąć takiego zarządzania. Także to jest połączenie – gdyby on miał zarządzać sportowo, na pewno nie dałby sobie rady. Ale gdybyśmy my mieli zarządzać stroną biznesową, to może byśmy nie przepadli, ale osiągnięcie obecnego poziomu? Bez szans. Każdy robi to, na czym się zna.

– Zostało was dwóch, bo Stolarczyk odszedł do Wisły. Musiał pan wskoczyć w jego buty, bo to on był dyrektorem sportowym, a pan odpowiadał za akademię. I wydaje się, że lepiej trafiacie z transferami niż dwa, trzy lata temu.
– Teraz jeszcze bardziej analizujemy i przyglądamy się piłkarzom. I nie ma co ukrywać, po sprzedaży Piotrowskiego i Walukiewicza mamy trochę większe możliwości. Powiedzmy, że stać nas na "na papierze" o 20 proc. lepszych zawodników. I Kosta Runjaic – to jest magnes dla chłopaków, bo przecież oni też przed przyjściem zasięgają języka i wiedzą, że przy nim mogą się rozwinąć. Także ci z zagranicy.

Kosta Runjaic jako trener TSV 1860 Monachium (Fot. Getty)
Kosta Runjaic jako trener TSV 1860 Monachium (Fot. Getty)

– Skoro już przy nim jesteśmy. W jaki sposób wyszukać takiego trenera jak Runjaic? Tu już filtracja danych w programach skautingowych przecież nic nie da.
– W tym przypadku dużą rolę odegrał menedżer, który go polecał. Gdy zwalniasz trenera, jak my Macieja Skorżę, od razu jest jak z piłkarzami – dostajesz sto ofert "weź tego". Ale mogę powiedzieć, że Kosta był już w naszym notesie, gdy Skorżę zatrudnialiśmy, tyle że dla nas to było jeszcze zbyt wcześnie na szkoleniowca z tej półki.

– O to chciałem zapytać. Od czasu, gdy jest tu pan działaczem, choć nie jest to dobrze kojarzone słowo...
– Działacz... Nie lubię tego słowa. Powiedzmy, że kibic.

– Jak już to "kibic" mocno zaangażowany.
– Wychowanek klubu, tak to określmy.

– W każdym razie przez te lata przewinęła się przez Pogoń spora liczba polskich trenerów. I są dwie teorie – że są słabi i dlatego nie ma ich w Europie oraz że są dobrzy, a za granicą nie pracują z trudnej do określenia przyczyny. A tu przychodzi Runjaic. OK, prowadził Kaiserslautern czy TSV 1860 Monachium, a więc duże kluby, ale to jest ciągle druga liga niemiecka. U nas robi furorę. Albo Gino Lettieri, CV bardzo ubogie, niedawno co prawda wyleciał z Korony, ale wcześniej przez dwa lata z piłkarzami z czwartych i piątych lig robił wyniki zdecydowanie ponad stan.
– Po pierwsze, mówisz druga liga niemiecka, a ja uważam, że to topowa liga.

– Jasne, w stosunku do naszej.
– Był taki moment zamknięcia się na nazwiska. Teraz to się bardziej otworzyło, przykład Maćka Stolarczyka jest bardzo dobry. W wieku 46 lat wskoczył do Ekstraklasy, nie mając właściwie żadnego doświadczenia, i fantastycznie daje sobie radę w Wiśle Kraków. A wiemy, jakie tam ma i miał warunki. Także to się bardziej otworzyło. Ale rzeczywiście, szkoła niemiecka i słowacka, bo teraz bardzo dobrze wyglądających szkoleniowców ze Słowacji mają Śląsk i Zagłębie, jest bardzo dobra. W każdej lidze są trenerzy z zagranicy i z każdego kraju pracują za granicą.

Maciej Stolarczyk jako trener Wisły Kraków (Fot. Getty)
Maciej Stolarczyk jako trener Wisły Kraków (Fot. Getty)

– No właśnie, z każdego oprócz naszego. Mnóstwo polskich piłkarzy gra za granicą, niektórzy w najsilniejszych klubach. A trenera żadnego, nawet choćby właśnie w drugiej lidze niemieckiej.
– To głównie wynik słabości naszych klubów w europejskich pucharach. No ale z drugiej strony za tę drużynę, która nie przechodzi 2. czy 3. rundy eliminacji, odpowiada trener. Rzeczywiście, jest coś w tym. Nawet ta nasza liga wygląda tak, że przede wszystkim zabezpiecza się obronę, a jednak świat chce oglądać mecze bardziej do przodu.

U nas zbyt wielu trenerów myśli o defensywie, choć z drugiej strony Dominik Nowak czy Kaziu Moskal chcą grać fajnie. I pierwszy spadł z Miedzią z ligi, a drugi ma sześć meczów z rzędu w plecy. Do gry do przodu trzeba mieć wykonawców. My chcemy grać w piłkę i mamy, moim zdaniem, zawodników wyższej jakości.

– Załóżmy, że to potwierdzą i zajmiecie miejsce w Top 3 dające awans do eliminacji pucharów. Nie obawiacie się kompromitacji? Obecnie nasze drużyny odpadają już właściwie z każdym.
– Graliśmy niedawno sparingi z Olympiakosem czy Vitesse Arnhem i w żadnym z tych meczów nie przepadliśmy. Wiadomo, to tylko sparingi...

– I, pół żartem, pół serio, żaden z tych klubów nie jest z Łotwy czy Luksemburga.
– Mamy świetnego trenera, mamy jakość piłkarską, nie boję się.

– Piast też napisał piękną historię w zeszłym sezonie. Przed pierwszym meczem nikt by nie dał sobie uciąć ręki, że wejdzie do Top 8, a zdobył mistrzostwo. Też miał bardzo dobrego trenera, bo takim jest w mojej opinii Waldemar Fornalik, a odpadł z Łotyszami.
– No nie przystoi mistrzowi Polski odpaść z Łotyszami. Ale pamiętaj, że klub sprzedał Fornalikowi najlepszego stopera i najlepszego zawodnika polskiej ligi.

– I to jest ciekawa sprawa. Jako dyrektor sportowy niech mi pan odpowie na pytanie – czy sprzedaż Joela Valencii – najlepszego piłkarza ligi, lidera zespołu, w dobrym wieku – za ok. 2 mln euro to dobry interes? Czy Pogoń w takiej sytuacji sprzedałaby najlepszego piłkarza ligi za takie pieniądze?
– Nie ma co się oszukiwać, do tej ligi zawodnicy przychodzą się wypromować. Mieliśmy teraz podobną sytuację ze Zvonimirem Kozuljem. Nie sprzedaliśmy go, ale gdy przychodzi piłkarz i mówi: "Mam propozycję, będę zarabiał cztery razy więcej niż u was, zgódźcie się na transfer", to rozumiem sytuację Piasta. Nie chcę mówić o cenie, choć rzeczywiście mowa o najlepszym zawodniku ligi. Ale to są te dylematy, zechce odejść i go nie puścisz, to będzie niezadowolony i zrobi smród w szatni. Jak już chłopak nie chce u ciebie grać, to największą sztuką jest mieć kim go zastąpić.

Joel Valencia, jeszcze w barwach Piasta, w meczu z Lechem (Fot. Getty)
Joel Valencia, jeszcze w barwach Piasta, w meczu z Lechem (Fot. Getty)

– Wracając do braku polskich trenerów za granicą. Nie ma tam też polskich dyrektorów sportowych. Gdyby pan dostał ofertę od któregoś ze swoich byłych klubów, co by pan zrobił?
– Z którego, z Dundee?

– Kiedyś już mi pan mówił, że śledzi wyniki swoich byłych klubów, więc na pewno pan wie, że Dundee to akurat spadło. Ale powiedzmy, że z Rangers?
– Nic z tego. Jestem od dziecka związany z Pogonią. To, co tu robię, to jest hobby i pasja, a nie praca. Zajmuję się tym siedem dni w tygodniu, raz w roku jeżdżę na tydzień na urlop. Robię to w klubie, który tak naprawdę mnie wychował. Ja od niego coś dostałem, teraz staram się to zwrócić. Tak widzę tę swoją misję, więc nie ciągnie mnie.

– Do tego ten szkocki klimat... Na początku XX wieku głośno obiła się w Polsce wiadomość, że ma pan depresję. Wtedy to był przecież temat tabu.
– Nie było nic takiego. Udzieliłem wywiadu, że jestem sfrustrowany, iż nie gram w Rangersach. Być może szkocki dziennikarz źle zrozumiał, porównał jedno do drugiego.

– W skrócie mówiąc, przekręcił.
– Tak. W Szkocji naprawdę fantastycznie mi się żyło. Fakt, że tam 300 dni w roku jest na zmianę słońce i deszcz, ale to mi zupełnie nie przeszkadzało, bo jestem domatorem. Zainteresowanie Celtikiem i Rangers jest jeszcze większe niż Legią w Polsce. Medialność tych klubów jest ogromna i newsy, szczególnie kontrowersyjne, są zawsze pożądane.

Dariusz Adamczuk w barwach Rangers FC (Fot. Getty)
Dariusz Adamczuk w barwach Rangers FC (Fot. Getty)

***


Dariusz Adamczuk – były reprezentant Polski, srebrny medalista igrzysk w Barcelonie w 1992 roku. Występował m.in. w Pogoni, Eintrachcie, Udinese, Rangers FC i Dundee. Był współzałożycielem Pogoni Szczecin Nowej. Na jej bazie, po upadku poprzedniej, powstała obecna Pogoń. Pracował w klubie jako prezes akademii, a, od objęcia przez Macieja Stolarczyka funkcji trenera Wisły Kraków, łączy tę funkcję z byciem szefem pionu sportowego Portowców.

Zobacz też
Ten mecz PKO BP Ekstraklasy pokażemy na inaugurację w TVP!
Terminarz 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Który mecz w TVP? (fot. Getty)

Ten mecz PKO BP Ekstraklasy pokażemy na inaugurację w TVP!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Zobacz terminarz Ekstraklasy 2025/26. Ciekawie już w 1. kolejce!
Terminarz PKO BP Ekstraklasa 2025/26. Kiedy mecze? [KALENDARZ]

Zobacz terminarz Ekstraklasy 2025/26. Ciekawie już w 1. kolejce!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Selekcjoner nowym trenerem Legii!? Rozmowy rozpoczęte
Edward Ioardanescu może zostać trenerem Legii Warszawa. To były selekcjoner reprezentacji Rumunii (fot: Getty)

Selekcjoner nowym trenerem Legii!? Rozmowy rozpoczęte

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Mogą wrócić do Ekstraklasy. Zainteresowana Jagiellonia
Karol Fila i Mateusz Lis mogą wrócić do Ekstraklasy (Fot. Getty Images)

Mogą wrócić do Ekstraklasy. Zainteresowana Jagiellonia

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Szybki powrót gwiazdy?! Lech zabiega o Portugalczyka
Joao Moutinho może wzmocnić kadrę Lecha Poznań (fot. Getty Images)

Szybki powrót gwiazdy?! Lech zabiega o Portugalczyka

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Żewłakow o zmianie kapitana w reprezentacji Polski: decyzja była konsultowana z drużyną [WIDEO]
Marcin Żewłakow o zmianie kapitana w reprezentacji Polski: decyzja była konsultowana z drużyną [WIDEO]

Żewłakow o zmianie kapitana w reprezentacji Polski: decyzja była konsultowana z drużyną [WIDEO]

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Ofensywa transferowa Górnika Zabrze trwa w najlepsze
Michal Sacek to kolejny piłkarz, który zamienił Białystok na Zabrze (fot. Getty Images)

Ofensywa transferowa Górnika Zabrze trwa w najlepsze

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Kadrowicz krok od transferu. Chce go klub z Bundesligi
Maxi Oyedele i Ruben Vinagre (fot. Getty Images)

Kadrowicz krok od transferu. Chce go klub z Bundesligi

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Legia Warszawa wciąż bez trenera. Dwa tygodnie ciszy
Aleksiej Szpilewski był faworytem do zastąpienia Goncalo Feio. Legia Warszawa wciąż nie ma trenera (fot: Getty)

Legia Warszawa wciąż bez trenera. Dwa tygodnie ciszy

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Z La Liga do Ekstraklasy! Jagiellonia szuka wzmocnień
Joni Montiel trafi do Jagiellonii? (Fot. Getty Images)

Z La Liga do Ekstraklasy! Jagiellonia szuka wzmocnień

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Polecane
wyniki
Wyniki
24 maja 2025
Piłka nożna

Górnik Zabrze

Korona Kielce

Jagiellonia

Pogoń Szczecin

Lechia Gdańsk

GKS Katowice

Lech Poznań

Piast Gliwice

Legia Warszawa

PGE FKS Stal Mielec

Puszcza Niepołomice

Śląsk Wrocław

Radomiak Radom

Motor Lublin

Raków Częstochowa

Widzew Łódź

KGHM Zagłębie Lubin

Cracovia

19 maja 2025
Piłka nożna

Widzew Łódź

Puszcza Niepołomice

Najnowsze
Dosadna wypowiedź po porażce z Gruzją. "Zawiedliśmy jako zespół"
tylko u nas
Dosadna wypowiedź po porażce z Gruzją. "Zawiedliśmy jako zespół"
Przemysław Chlebicki
Przemysław Chlebicki
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Ariel Mosór (fot. Getty Images)
"Mecz nie był taki słaby". Selekcjoner kadry U21 broni drużyny
Adam Majewski (fot. PAP)
"Mecz nie był taki słaby". Selekcjoner kadry U21 broni drużyny
Przemysław Chlebicki
Przemysław Chlebicki
Trener zmienił gwiazdę kadry U21 przed końcem. Znamy kulisy decyzji
Mariusz Fornalczyk (fot. Getty Images)
Trener zmienił gwiazdę kadry U21 przed końcem. Znamy kulisy decyzji
Przemysław Chlebicki
Przemysław Chlebicki
Koncentracja, wiara i złota maksyma. Polscy piłkarze nadal są w grze
Krótki moment radości w polskim obozie po golu Jakuba Kałuzińskiego z rzutu karnego (fot. PAP)
Koncentracja, wiara i złota maksyma. Polscy piłkarze nadal są w grze
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Sportowy wieczór (11.06.2025)
Sportowy wieczór (11.06.2025)
Sportowy wieczór (11.06.2025)
| Sportowy wieczór 
Kałuziński: mistrzostwa Europy to gra błędów. Nie powinniśmy tracić w ten sposób
Jakub Kałuziński (fot. TVP Sport)
Kałuziński: mistrzostwa Europy to gra błędów. Nie powinniśmy tracić w ten sposób
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Euro U21: Polska – Gruzja [MECZ]
Polska – Gruzja. Mistrzostwa Europy Mężczyzn U-21, Żylina. Transmisja online na żywo w TVP Sport (11.06.2025)
Euro U21: Polska – Gruzja [MECZ]
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Do góry