06 paź 2019 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Lech bał się Wisły, ale potem gładko ją pokonał. "Nie możemy tak przegrywać"

Wisła gładko przegrała w Poznaniu i była to już jej szósta przegrana w tym sezonie (fot. PAP)

Ligowi rywale wciąż pamiętają Wisłę Kraków z jej najlepszych meczów. Podchodzą do niej z respektem, ale bać się już nie ma czego. Czy trener Wisły Maciej Stolarczyk zdoła odwrócić ten trend?

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

NIECH ŻYJE MŁODOŚĆ. LECH ZDEKLASOWAŁ WISŁĘ

– Jesteśmy w trudniejszym momencie – powiedział Stolarczyk po meczu z Lechem. Racja, tylko, że ten trudniejszy moment Wisły trwa już od blisko miesiąca. Biała Gwiazda po raz ostatni wygrała w ostatnim dniu sierpnia. Potem zanotowała jeden remis, trzy ligowe porażki, po drodze odpadła też z Pucharu Polski. W dwóch ostatnich meczach krakowianie nie zdobyli bramki i na dobrą sprawę przez 180 minut nie stworzyli żadnej dogodnej okazji strzeleckiej.

Wisła jest w trudnej sytuacji nie tylko z powodu plagi kontuzji. Drużyna Macieja Stolarczyka wciąż cieszy się famą drużyny, która potrafi zaatakować z rozmachem. To sprawia, że nawet grając w Poznaniu z Lechem natrafia na rywala, który podchodzi od niej z dużym respektem. W pierwszej połowie piłkarze gospodarzy nie kwapili się do ataków. Jeszcze przy stanie 0:0 były momenty, w których stoperzy Wisły wymieniali piłkę, a piłkarze Lecha stali i tylko się przyglądali. Kibice na trybunach byli pewnie mocno rozczarowani, bo wyglądało to jak końcówka meczu Polska – Japonia na mistrzostwach świata. W sobotę to Wisła musiała zaatakować, jeśli ten mecz miał się zacząć.

– Nie tak to miało wyglądać, bo mieliśmy wyjść wyżej. Na szczęście jakoś udało się strzelić pierwszą bramkę – mówił po meczu trener Lecha Dariusz Żuraw. Gdyby Wisła trafiła na rywala, który zaatakowałby ją odważniej, miałaby więcej miejsca z drugiej strony boiska. Tak się nie dzieje. Krakowianie często są zmuszeni do ataków pozycyjnych, które w poprzednim sezonie wychodziły im całkiem nieźle. Dziś, gdy drużyna jest w rozsypce, brakuje zgrania i dokładności, takie ataki nie mają szans na powodzenie.

PKO Ekstraklasa, 11. kolejka: Lech Poznań – Wisła Kraków [MECZ]

PKO Ekstraklasa, 11. kolejka: Lech Poznań – Wisła Kraków [MECZ]

– Chcieliśmy odrobić straty z pierwszej części spotkania, a w takiej sytuacji pojawiają się nerwy, nieprzemyślane zagrania. Głowy się gotują i jest ciężko, a przeciwnik się napędza. Lech zdobył kolejne bramki, miał więcej luzu, a my nie możemy przegrywać meczów w taki sposób – oceniał po meczu Rafał Boguski. Oczywiście, krakowianie mogą zwracać uwagę, że rywal strzela gole po indywidualnych błędach, ale to powód jak każdy inny.

Wszystkie ostatnie mecze Wisły wyglądały niemal tak samo. Dość obiecujący początek, większe posiadanie piłki, rywal schowany z tyłu, a na koniec porażka. Wisła jest w coraz trudniejszej sytuacji kadrowej. Jeśli dziś Korona wygrał w Łodzi z ŁKS zrówna się z Wisłą punktami, a to przecież już niemal samo dno tabeli.

Jeśli weźmiemy pod uwagę okres od czerwca 2018, gdy drużynę przejął Maciej Stolarczyk, Wisła w 48 meczach zdobyła 60 punktów. To średnio 1,25 pkt na mecz, a taka statystyka to zapowiedź walki o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Spośród drużyn, które w tym i w poprzednim sezonie grały w Ekstraklasie, mniej punktów od Wisły zdobyły tylko Górnik Zabrze, Korona Kielce i Arka Gdynia.

ŁKS w głębokim dole. "Doping słychać na dworcu, ale nie na murawie"