{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
EkstraRaport nr 5. Najlepszy i najgorszy zespół w Polsce
Mateusz Miga /
W poprzednim tygodniu pisałem o najodważniejszym człowieku w PKO Ekstraklasie, czas na najlepszy klub. Klub, który wszystko – jak się wydaje – robi idealnie. Klub do którego przedstawiciele innych zespołów powinni ustawiać się w kolejkach, błagając choć o pół porady. Ale będzie też zdanie o klubie najgorszym.
Sprawdź, które mecze PKO Ekstraklasy pokażemy w 14. i 15. kolejce
No dobra, bez przydługi wstępów ogłaszam, że – uwaga, uwaga – najlepszy klub w Polsce to Akademia Lecha Poznań. Tak, tej.
Częstotliwość z jaką wypluwa kolejnych kandydatów na świetnych piłkarzy jest doprawdy imponująca. Kamil Jóźwiak to zawodnik, który już zdążył postawić dwa duże kroki. Zadebiutował w Ekstraklasie, okrzepł w niej, a teraz jest jeszcze szczebelek wyżej, bo zyskał coś, o co w tym wieku jest bardzo trudno. Regularność. On nie gra dwóch dobrych meczów na siedem. On gra dwa dobre mecze w siedem dni. To już ten moment, gdy duży transfer zbliża się równie dużymi krokami, a Lech może powoli księgować kolejne miliony. Mniej więcej na tym samym etapie jest Robert Gumny.
Jóźwiaka i Gumnego zdążyliśmy poznać już wcześniej, ale w tym sezonie – ni z gruchy, ni z pietruchy – w Ekstraklasie pojawił się Jaku Moder. Zadebiutował w kwietniu zeszłego roku, ale potem spędził sezon na wypożyczeniu w Odrze Opole. Wrócił jako gracz gotowy. Dość niespodziewanie pojawił się w podstawowym składzie na mecz z Górnikiem i zagrał bardzo dobrze, z marszu wskakując do grona czołowych pomocników w lidze. Takich, na których warto patrzeć, bo i pomyślą i wdrożą w czyn. Widać, że ten chłopak ma wizję gry i – co najważniejsze – instrumenty, by wprowadzić te pomysły w rzeczywistość. Te instrumenty to przede wszystkim dwie nogi. W Polsce to już dużo.
A przecież już zdążył się pokazać Jakub Kamiński, już znamy Filipa Marchwińskiego czy Tymoteusza Klupsia, a jestem dziwnie spokojny, że w kolejce stoją następni. Akademia Lecha dochrapała się certyfikatu jakości honorowanego we wszystkich krajach Europy. Oczami wyobraźni widzę skautów nocujących w namiotach rozstawionych wokół boisk we Wronkach i w Poznaniu. Zakradają się pod osłoną nocy do namiotu konkurencji i podkradają notatki.
Karol Linetty, Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński, Dawid Kownacki, Krystian Bielik, Tomasz Kędziora... To tylko czubek tej góry ze złota. Oczywiście, nie wszyscy wspomniani piłkarze przeszli w akademii pełen proces szkolenia, ale skauting w futbolu młodzieżowym to równie ważna umiejętność.
Ta akademia to wielki skarb Lecha. Kolejorz zacisnął tego lata pasa, na rynku transferowym wywiesił białą flagę. Dla większości klubów byłaby to zapowiedź beznadziejnego sezonu pełnego frustracji i lęku o ligowy byt. W Poznaniu decyzja była wstępem do najbardziej niezwykłego sezonu od lat. Tydzień w tydzień na oczach kibiców pojawia się nowy talent, a równocześnie powstaje drużyna pełna świeżości i lokalnego kolorytu. Drużyna złożona ze "swoich". Prawdziwa wiara Lecha.
*
Było o klubie najlepszym, czas na klub najgorszy. Budżet Legii Warszawa w 2019 roku to około 145 milionów złotych. Mamy za sobą dziesięć miesięcy w trakcie których Legia zdobyła 46 punktów (Piast 59, Cracovia 50). A więc jeden punkt kosztował w tym roku Legię średnio 3,15 miliona złotych. Każda wygrana dziesięć "baniek". Sporo. W analogicznym okresie budżet Piasta Gliwice wyniósł 25 milionów złotych, a więc punkt Piastunek kosztował 423 tysiące złotych, a wygrana 1,27 miliona. Promocja.
Dariusz Mioduski lubi powtarzać, że najlepsi polscy piłkarze – zanim wyjadą za granicę – powinni trafić do Legii, by tam okrzepnąć choćby w rywalizacji na poziomie europejskich pucharów. I ja po części ten argument rozumiem, coś w tym jest, choć wiadomo, że na większość osób zadziała to alergicznie. Tym bardziej, że w tym samym momencie dochodzi do takiej oto sytuacji. Latem Piast kupił od Legii Tomasza Jodłowca i nagle przed meczem z warszawską ekipą okazuje się, że gliwiczanie za występ "Jodły" w tym spotkaniu muszą dopłacić ekstra. No, oczywiście Piast zgodził się, a takie rozwiązanie pewnie obniżyło to kwotę transferową, ale jak się to ma do propozycji Mioduskiego? Pomagajcie nam, ale równocześnie płaćcie podwójnie? No nie, w ten sposób nie buduje się solidarności między klubami.
*
Przy okazji pisania EkstraRaportów lubię sobie do kogoś zadzwonić. Tym razem padło na Kazimierza Węgrzyna, którego po meczu Cracovii z Górnikiem zaatakował Michał Probierz. W trakcie konferencji prasowej zaraz po meczu użył takich słów:
– Zaraz po meczu dostałem dziesięć czy piętnaście SMS-ów na temat komentarza Kazka Węgrzyna i uważam, że są żenujące. Jeśli on ma kompleks Cracovii, to nie powinien komentować jej meczów. Skoro jest ekspertem, powinien być trochę bardziej obiektywny, a nie nadawać tylko na jedną stronę. Jeśli ma w klubie jakieś pretensje, to powinien je wyjaśnić, a nie mówić o tym publicznie, bo ma mikrofon przez 90 minut i może się na niektórych ludziach wyżywać.
Co na to Węgrzyn? Zaczął od charakterystycznego "he he he", a potem zaczął mówić.
– Ciężko cokolwiek powiedzieć. Ja Michała Probierza uważam za bardzo dobrego trenera, ale widocznie on odbiera to inaczej. Komentując mecze zawsze mówię to, co widzę, więc w takim razie może nie znam się na piłce? Czy mam jakiś kompleks Cracovii? O to trzeba zapytać Michała, bo może wie coś czego ja nie wiem – powiedział. Z Probierzem na temat całego zdarzenia jeszcze nie rozmawiał, zapewnia jednak, że chętnie przyjmie do komentowania kolejny mecz Cracovii. – Dla mnie nie ma znaczenia, z kim i w jakich klubach grałem. Zawsze staram się być obiektywny, czy to Cracovia czy Wisła, gdzie też grałem. Zresztą tam nie raz też słyszałem, że nie jestem obiektywny, ale Tomek Smokowski powiedział mi, że to coś normalnego i kontrowersje zawsze muszą się pojawić – dodał.
EkstraRaport to cykl nieco humorystycznych (i zarazem szalenie poważnych) tekstów publikowanych po każdej kolejce PKO Ekstraklasy.