Piłkarz miesiąca rosyjskiej Premier Ligi, sześć strzelonych goli i kluczowa rola w Lokomotiwie. Grzegorz Krychowiak takiego sezonu jeszcze nie miał. W klubie gra kapitalnie, przedkładając atak nad obronę. Pytanie tylko, czy dyspozycję wykorzysta w najbliższych meczach reprezentacji? Transmisja spotkania w czwartek o 20:30 w TVP 1, TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji.
To piłkarz nieodgadniony. Część reprezentacyjnych kibiców uważa go za kluczowego w układance Jerzego Brzęczka, a część określa go mianem hamulcowego z brakami technicznymi.
Jego zwolennicy są zazwyczaj w mniejszości. Łatwiej zauważyć niecelne podanie i problem z przyjęciem niż skuteczny odbiór, czy – słynne już – zastawienie piłki. Nie pomaga w polubieniu poplątana kariera klubowa, dająca argumenty przeciwnikom.
Tułaczka
Jako chłopak wyjechał do Francji. W Bordeaux co prawda nie pograł, ale cenne doświadczenie zdobył na zapleczu rozgrywek. Trafił do Stade Reims, od razu stając się jego kluczowym graczem. Awansował z nim do Ligue 1. Grał walecznie i skutecznie w odbiorze.
Dzięki tym cechom trafił do Sevilli. Spędził w niej najbardziej owocne lata w swojej karierze. Jako defensywny pomocnik głównie odbierał piłkę. Nie martwił się jej rozegraniem – od tego miał lepiej wyszkolonych partnerów. Po dwukrotnym triumfie w Lidze Europy i udanych mistrzostwach Europy przyszedł czas na kolejne wyzwanie.
Za blisko trzydzieści milionów euro trafił do Paris Saint-Germain. W transferze zgadzało się wszystko – liga, kraj i język. Nawet trener, Unai Emery, u którego tak dobrze radził sobie w Sevilli. Nie zgadzały się jedynie umiejętności. Po nieudanym pobycie w Paryżu karierę próbował kontynuować na Wyspach Brytyjskich. Ściągający go do West Bromwich Alan Pardew widział w nim gwiazdę, ale szybko się rozczarował. Krychowiak znów się nie sprawdził.
Moskwa
Po ponad dwuletniej tułaczce szczęście i formę odnalazł w Moskwie. Lokomotiw najpierw go wypożyczył, a później wykupił. Kariera zaczęła wracać na właściwe tory. Wpływ na to miał trener, Jurij Siomin.
– Bardzo mi przypadł do gustu, choć jego wizerunek jest nieco zniekształcony. Mimo wieku potrafi dostosować się do współczesnego futbolu, o czym świadczą dwa trofea – Puchar i Superpuchar Rosji – zdobyte w ostatnich kilku miesiącach. Nie rządzi twardą ręką. Potrafi się pośmiać, rzucić żartem, dużo rozmawia z zawodnikami – mówił w sierpniowej rozmowie z "Przeglądem Sportowym", Grzegorz Krychowiak.
Pod jego okiem przeszedł pierwszy od ponad dwóch lat pełny okres przygotowawczy. Metody doświadczonego szkoleniowca bardzo mu pasowały.
– Trener podczas zajęć nie odpuszcza. Aplikuje takie dawki, że organizm jest stawiany pod ścianą. Ale ja lubię taki typ przygotowań. Muszę się porządnie zmęczyć i poczuć w nogach ból, by potem mieć przewagę nad rywalem. W dzisiejszym futbolu, bez względu na pozycję zajmowaną na boisku, przygotowanie motoryczne jest kluczowe. Widzę, jak wygląda każdy mecz, nawet z teoretycznie słabszym przeciwnikiem. Talent to jedno, ale jeśli nie jesteś gotowy na walkę do dziewięćdziesiątej minuty, przegrasz. Widać to po piłce w Europie – jak wiele mamy niespodziewanych wyników. To daje do myślenia. Teraz czuję się w pełni odbudowanym zawodnikiem – podkreślał.
Pracowitość gracza przypadła też do gustu doświadczonemu szkoleniowcowi. Uznawał go za zawodnika nie do zastąpienia. Potrafiącego zagrać na każdej pozycji. Z tej umiejętności korzystał od początku.
Nominalna pozycja
Bo choć był podstawowym defensywnym pomocnikiem, to często występował też na środku obrony. Wciąż był zaangażowany głównie w zadaniach destrukcyjnych. Tak grał niemal przez całą karierę. I z tego korzystał Siomin.
Był kluczowy w sezonie 2018/19. Obok stoperów miał najwięcej pojedynków w obronie. Był najczęściej odbierającym pomocnikiem w klubie. Często ścierał się też w powietrzu. Najczęściej faulował. Do dorobku dołożył dwie bramki i dwie asysty.
Gdy nie grał jako defensywny pomocnik, schodził "piętro" niżej, wcielając się w rolę środkowego obrońcy. Wykorzystywał siłę i umiejętność ustawiania. Nie przejmował się brakami technicznymi. Znów miał od tego ludzi.
W reprezentacji grał tak samo. Jego ustawienie w klubie uzupełniało się z rolą w kadrze. U Jerzego Brzęczka też skupiał się przede wszystkim na obronie. Zabezpieczał dziury w środku pola, będąc strategiczną postacią. A przeciwników wciąż nie przekonywał. Często grał niedokładnie, tracąc łatwo piłkę. Z zadań wywiązywał się jednak skutecznie.
Brazylijski podrzutek
Jego sytuację zmieniło letnie okienko transferowe. Tuż przed rozpoczęciem sezonu 2019/20 do Lokomotiwu dołączył Murilo Cerqueira. Nie wszyscy w klubie byli zadowoleni z tego ruchu.
– Trener nie wyraził na niego zgody, a mimo to doszedł do skutku. W związku z tym dał Murillo do zrozumienia, a może bardziej dyrektorowi sportowemu, że nie jest z tego zadowolony i wysłał go do rezerw. Tam Brazylijczyk musiał przejść pewną ścieżkę zdrowia. Udowodnić wartość i zdobyć zaufanie. Udało mu się. Dziś gra w lidze, co jest dobre dla wszystkich i pokazuje, że szkoleniowiec ma bardzo ważne zdanie w klubie, ale też nie upiera się przy swoim za wszelką cenę – mówił Krychowiak.
Być może gdyby Brazylijczyk nie poradził sobie z trudnym początkiem, Polak nie zacząłby grać inaczej. Cerqueira to nominalny stoper, który przez Siomina ustawiany jest na pozycji defensywnego pomocnika. Czyli tam, gdzie występował Polak.
Jest bardzo skuteczny w grze obronnej, zapewniając odpowiedni balans w środku pola. Dzięki dobrym warunkom fizycznym świetnie gra głową, wygrywając aż siedemdziesiąt pięć procent starć w powietrzu.
Z obrońcami najczęściej bierze udział w pojedynkach defensywnych, a także odbiera piłkę. Gra tuż przed linią obrony, dając swobodę wyżej ustawionym pomocnikom. Robi to, co dotychczas Krychowiak.
Jego dobra forma nie pozbawiła jednak Polaka gry w pierwszym składzie. Pozwoliła wykorzystać go w innej roli. I to – paradoksalnie – nie stopera.
Środek obrony skutecznie obstawiony był przez doświadczonych Benedikta Howedesa i Vedrana Corlukę. Trzeba było szukać wyżej. Siomin wiedział, że dobrze przygotowany do sezonu Krychowiak to maszyna. Że, mając zaufanie trenera, haruje od pola karnego do pola karnego. Postanowił to wykorzystać. Przekwalifikował go i przesunął z pozycji numer sześć na osiem.
W tym sezonie Polak gra więc dużo wyżej. Często wcielając się nawet w rolę dziesiątki. W 4-1-4-1 Lokomotiwu jest jednym ze środkowych pomocników. Zazwyczaj tym ustawionym bliżej lewej strony boiska. Korzysta z "półprzestrzeni", by włączać się do ataków. Gra mobilnie, nie unikając dryblingów – miał ich aż 35 w tym sezonie. Często współpracuje z Maciejem Rybusem i lewym pomocnikiem Joao Mario.
Pierwszy raz od młodzieńczych lat częściej ma zadania ofensywne. To daje mu komfort. Każdy jego ruch ubezpieczany jest nie tylko przez Murilo Cerqueirę, ale też przez jego partnera ze środka pola, Dimitriego Barinowa.
Dzięki nim jest najskuteczniejszym zawodnikiem Lokomotiwu – strzelił już sześć goli, przy jednym asystując. Miał udział w jedenastu trafieniach kolegów (co stanowi 48 procent wszystkich goli). Strzela najczęściej w drużynie. Do tej pory – w jedenastu meczach – podjął 34 próby. Robiąc to 56 razy w całym zeszłym sezonie. Jest odpowiedzialny również za kreację. Poprawił celność podań w ofensywnych sektorach.
Choć ma znacznie mniej pojedynków obronnych, wciąż jest w nich skuteczny. Nie fauluje już tak często. Teraz to przez niego rywale łamią przepisy. Średnio w meczu bierze udział w szesnastu sytuacjach "jeden na jeden". Osiem razy w ataku, osiem w obronie (siedem do dziesięciu w poprzednim sezonie).
Kadra
W reprezentacji wciąż jest jednak Krychowiakiem z zeszłego roku. Grającym głęboko i skupionym na defensywie. Zapewniającym spokój ofensywnym partnerom.
W eliminacjach nie strzelił ani jednego gola. Nie miał też asysty i nie uczestniczył w żadnym ataku bramkowym. Strzelał zaledwie pięć razy. Tyle samo co Kamil Glik. Podawał często, ale głównie na własnej połowie. Czasem tylko decydując się na dłuższe podanie. Od marca podjął cztery próby dryblingów. Gdy w ostatnich meczach Lokomotiwu dryblował średnio pięć razy… w meczu.
Brylował w statystykach defensywnych. Wziął udział w największej liczbie pojedynków obronnych – 78. Gdy kolejny, Tomasz Kędziora, miał ich zaledwie 45. Zanotował też najwięcej odbiorów. Najczęściej faulował i ma drugą najwyższą – tuż po Janie Bednarku – liczbę przejęć. Często walczył też o górne piłki. Na szesnaście pojedynków, które podejmował w meczu, aż dwanaście było w obronie.
W klubie dzielił je równo. Na szesnaście starć bronił i atakował po osiem razy. W Lokomotiwie to on jest siłą napędową akcji ofensywnych. Ma wsparcie zarówno defensywnego pomocnika, jak i jego partnera ze środka pola. Może swobodnie przemieszczać się do przodu, wiedząc, że zawsze ktoś asekuruje jego pozycję. W reprezentacji mu tego brakuje.
Aby przenieść klubowe ustawienie do kadry, w środku pola musiałby grać z Jackiem Góralskim i Krystianem Bielikiem. Wiedziałby, że każdy jego ruch w ataku zostanie zabezpieczony przez jednego z kolegów. Wpłynęłoby to jednak negatywnie na kreatywność w linii pomocy.
Jeśli trener Jerzy Brzęczek chce wypróbować Krychowiaka w bardziej ofensywnej roli, musi to zrobić w najbliższym meczu. Łotwa jest najsłabszym eliminacyjnym rywalem, z którym Polska powinna sobie poradzić grając z jednym defensywnym pomocnikiem. Krychowiak i Zieliński mogliby zagrać jako dwie "ósemki". Takie rozwiązanie byłoby korzystne dla reprezentacji. I dla pomocnika Lokomotiwu. Bo jeśli w kadrze nie pokaże tego, co w klubie, da kolejny argument przeciwnikom.
Następne