| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa w kiepskim stylu rozpoczęła sezon, bo zaledwie od pięciu zwycięstw w jedenastu meczach. Lichy dorobek punktowy nie musi jednak wyjątkowo martwić kibiców – stołecznym w ostatnich latach zdarzało się gorzej startować, a mimo to kończyć rozgrywki na pierwszym miejscu. Niewykluczone jednak, że do tego potrzebne będą radykalne decyzje... Transmisja meczu z Lechem od godz. 17:00 w TVP 2, na TVPSPORT.PL i w aplikacji mobilnej.
Niewiele powodów do optymizmu mają w tym sezonie kibice wicemistrzów Polski. Właściwie to logiczniej byłoby stwierdzić, że nie tyle w tym sezonie, co od kilku miesięcy. Ich zespół najpierw rozstał się przecież z trenerem Ricardo Sa Pinto, który długo przedstawiany był jako szkoleniowiec mający realizować długofalowy projekt przy Łazienkowskiej 3. Potem stołeczni dali się w wyścigu po mistrzostwo wyprzedzić Piastowi Gliwice, przegrali walkę o awans do europejskich pucharów, a przy tym – notorycznie potykają się w PKO Ekstraklasie.
Efektem kiepskiej formy jest dopiero dziewiąta lokata po 11 kolejkach i czteropunktowa strata do liderującej Pogoni. Legioniści przegrali w tym sezonie cztery mecze, dwa zremisowali i tylko pięć razy schodzili z boiska z tarczą. Ostatnie ich zwycięstwo miało jednak miejsce 22 września i wcale nie jest powiedziane, że w najbliższy weekend uda się tę feralną serię przełamać. Ich rywalem będzie bowiem poznański Lech, który ma chrapkę na kontynuowanie passy zwycięstw, a w tabeli znajduje się aż o cztery lokaty wyżej od warszawian.
Źródeł trosk jest jednak o wiele więcej, bo trudno powiedzieć, by dotychczasowe kiepskie wyniki Legii były niezasłużone. Piłkarze Aleksandara Vukovicia grają kiepsko, mają ogromne problemy z kreowaniem okazji bramkowych, czego efektem zaledwie 13 strzelonych goli. Na początku sezonu wydawało się, że chociaż defensywa może być ich mocnym punktem, ale i tutaj namnożyły się problemy – w ostatnich trzech meczach stracili bowiem aż pięć bramek.
Jeśli jednak fani z Łazienkowskiej chcieliby szukać pozytywów, to powinni sięgnąć do historii. Ich ulubieńcom regularnie zdarzało się bowiem w minionych latach kiepsko zaczynać sezon, a i tak kończyć go na pierwszym miejscu w lidze.
Przed dwoma laty na tym etapie stołeczni mieli punkt mniej, gorszy bilans bramkowy, a i tak zdołali się na koniec wykaraskać. Dwa lata temu mieli w dorobku zaledwie 13 punktów, a w sezonie 2015/16 – 17. W obu tych przypadkach też zdołali nadrobić dystans i ostatecznie sięgnąć po złote medale.
Jest jednak pewien wspólny mianownik, który łączy tamte lata i comebacki Legii. Otóż w każdym z tych sezonów działacze wymieniali trenera. Chronologicznie: najpierw Stanisław Czerczesow zastąpił Henninga Berga (2015/16), potem Jacek Magiera zajął miejsce Besnika Hasiego (2016/17), a po ostatnie mistrzostwo sięgnął Dean Klafurić, który odbudował zespół po zwolnieniu Romeo Jozaka (2017/18). Niewykluczone zatem, że by Legia wygrała Ekstraklasę również i w tym sezonie, konieczne będzie w najbliższych miesiącach rozstanie z Vukoviciem i zastąpienie go kimś, kto da pozytywny bodziec i tchnie w zespół nową wiarę.
Legia Warszawa po 11 kolejkach w ostatnich pięciu sezonach:
2019/20: 9. miejsce, 17 punktów, bilans bramkowy 13:12
2018/19: 2. miejsce, 21 punktów, 16:12, mistrzem Piast
2017/18: 7. miejsce, 16 punktów, 12:13, mistrzem Legia
2016/17: 6. miejsce, 13 punktów, 13:12, mistrzem Legia
2015/16: 4. miejsce, 17 punktów, 24:13, mistrzem Legia