Niedzielny mecz z Lecce Krzysztof Piątek rozpoczął na ławce rezerwowych. W drugiej połowie pojawił się jednak na boisku i zdobył bramkę – według dziennikarzy "La Gazzetta dello Sport" tym samym wyprzedzając w hierarchii napastników Rafaela Leao.
Ciężkie tygodnie ma za sobą polski napastnik. W kiepskim stylu rozpoczął sezon, jedyne dwa gole strzelił wykorzystując rzuty karne i choć bardzo się starał, to nie potrafił przełamać się "z gry". To zresztą pokryło się ze słabą formą Milanu, który od startu rozgrywek punktuje kiepsko i jeszcze przed przerwą na mecze międzynarodowe doszło do wymiany trenera.
U zatrudnionego niedawno Stefano Pioliego, pierwszeństwo do gry miał Rafael Leao. Kupiony latem z Lille zawodnik pojawił się w wyjściowej jedenastce na mecz z Lecce, ale nie zaprezentował się zbyt dobrze. "Piątek spędził na boisku zaledwie nieco ponad 20 minut, ale wypadł znacznie lepiej od Portugalczyka. Pokazał, że nie opuścił go instynkt snajpera, który wyróżniał go w poprzednim sezonie. Milan znów ma napastnika" – podkreślili dziennikarze.
Nowy szkoleniowiec Rossoneri ma zatem twardy orzech do zgryzienia. Z jednej stronie Piątek błysnął w ubiegł weekend, z drugiej, jak można przeczytać, do jego sposobu gry bardziej pasuje mu Leao. Niewykluczone jednak, że 54-latek zdecyduje się postawić na obu tych zawodników.
Jak dotąd Piątek wystąpił w tym sezonie w ośmiu meczach, zdobył trzy bramki. Leao zagrał w sześciu spotkaniach, trafił raz, dołożył do tego asystę.