RB Bragantino, nowy twór austriackiego koncernu jest już o krok od awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na osiem kolejek przed końcem prowadzi w brazylijskiej Serie B. Jeśli wywalczy promocję do pierwszej ligi, zostanie czwartym klubem Red Bulla na tym poziomie rozgrywkowym w czwartym kolejnym kraju.
Wizja
Futbolowa ekspansja Red Bulla rozpoczęła się w 2005 roku. Wtedy to właściciel koncernu, Dietrich Mateschitz, zainwestował w rodzimy klub, SV Austrię Salzburg. Był to pierwszy tak odważny ruch w światowej piłce. Nie chodziło bowiem tylko o sponsoring, ale o przejęcie całego klubu. Zbudowanie jego strategii i ideałów w oparciu o portfolio właściciela. A co za tym idzie, zniszczenie dotychczasowej historii.
Austria Salzburg powstała w 1933 roku, ale największe sukcesy święciła na początku lat dziewięćdziesiątych. Już jako Casino Salzburg. Choć występowała pod zmienioną nazwą i z nowym herbem, wciąż była tą samą biało-fioletową drużyną. Trzykrotnie sięgała po tytuł mistrza Austrii, a w Europie docierała nawet do finału Pucharu UEFA w 1994 roku (przegrana z Interem 0:2). Grała też w Lidze Mistrzów.
Tuż po przejęciu przez Red Bulla cała historia została wykreślona. Nowego właściciela nie interesowały minione sukcesy. Liczyła się przyszłość. Z dwoma bykami w herbie. Jego podejście zmieniła dopiero interwencja austriackiej federacji oraz liczne protesty kibiców. Nowy klub, Red Bull Salzburg, przyznał się do historii, ale odciął się od niej grubą linią. Zmienił barwy drużyny, pozwalając zachować je tylko na getrach wyjazdowych strojów bramkarskich.
Rozwój
Po stworzeniu w Salzburgu modelowego dla koncernu klubu postanowiono pójść krok dalej. Rok później Red Bull kupił nowojorski MetroStars, który natychmiast przemianował na New York Red Bulls. Inwestycja w kluby piłkarskie stała się kolejnym sposobem na budowanie marki. Austriacki gigant posiadał już zespoły na dwóch największych rynkach – w Europie i Ameryce Północnej. W 2007 roku postanowił wejść na kolejny – w Ameryce Południowej.
I odszedł od swojej dotychczasowej strategii. Wiedział, że w Brazylii kultura kibicowska jest bardzo przywiązana do tradycji. Kluby brały tam udział w rewolucjach, a piłkarze często byli ważniejsi od polityków. Red Bull otworzył więc nowy projekt – RB Brasil. Zbudował klub od podstaw, docierając do Brazylijczyków w inny sposób. Twór miał przede wszystkim szkolić młodzież, często tę z trudnych środowisk, dając jej szansę na normalne życie. I na ewentualną promocję. Najlepsi wychowankowie mieli trafiać do Nowego Jorku lub Salzburga. Po latach RB Brasil miał jednak dotrzeć na szczyt ligi brazylijskiej.
Koncern podobnie podszedł do Afryki, w której w 2008 roku założył Red Bull Ghana. Zespół miał funkcjonować na takich samych zasadach jak ten brazylijski. Szkolić i wyłapywać talenty, które w przyszłości miały stanowić o sile któregoś z większych braci.
Tym bardziej, że już w 2009 postanowiono otworzyć kolejny klub. Przewyższający ambicjami wszystkie pozostałe. Nie była to drużyna z Austrii, czy Stanów Zjednoczonych. Za cel obrano Niemcy. Występujący w piątej lidze SSV Markranstadt przekształcono w RB Lipsk. Zaczęła się prawdziwa rewolucja.
Fiasko
Choć trzy zespoły spod znaku czerwonego byka radziły sobie znakomicie, dwa miały problemy. Red Bull Salzburg szybko stał się hegemonem ligi austriackiej, w barwach New York Red Bulls szalał Thierry Henry, a RB Lipsk piął się po szczeblach niemieckiego futbolu, docierając w końcu do Bundesligi. Gorzej wiodło się klubom stworzonym od podstaw.
Red Bull Ghana rozwiązano już w 2014 roku, a jego brazylijski krewny utknął w niższych rozgrywkach, nie potrafiąc się z nich wydostać. Wizja się nie sprawdzała, a przykład z Niemiec tylko pogarszał sytuację. Lipsk szedł do przodu, a RB Brasil stał w miejscu. W ciągu dwunastu lat awansował zaledwie do Serie D. Potrzebna była zmiana.
Bragantino
Klamka zapadła na początku 2019 roku. Władze Red Bulla postanowiły wykorzystać sprawdzone podejście. Dotychczasowy klub miał pozostać akademią, a za ambicje ligowe miał odpowiadać drugi twór. Powstały na bazie istniejącego już zespołu.
W marcu doszło do spotkania dyrektora generalnego Red Bull Brasil, Thiago Scury a także prezydenta klubu Bragantino, Maquinho Chedidy.
– Umowę podpiszemy w ciągu dziesięciu dni. Nie chcemy całkowicie zmieniać nazwy Bragantino, nie chcemy zostać szybko odrzuceni w Bragançy. Przeciwnie, chcemy wykorzystać całą siłę, energię i możliwości jakie jest w stanie dać nam Red Bull, by miasto mogło wrócić do gry w najlepszych turniejach, jak przed laty – wypowiadał się Scuro.
Red Bull wyciągnął więc wnioski. Wiedział, że podejście rodem z Salzburga w Brazylii będzie strzałem w stopę. Klub przez pierwszy sezon pod patronatem koncernu miał występować pod starą nazwą, Club Atletico Bragantino. Prezesem miał zostać Chedida, a mecze miały być rozgrywane na aktualnym obiekcie.
Tak też się stało. 27 kwietnia klub przystąpił do rozgrywek Serie B pod dawną nazwą. Zmienił się tylko sponsor na koszulkach. W drużynie doszło za to do rewolucji kadrowej. Dołączyło do niej aż osiemnastu zawodników z Red Bull Brasil. Szaleństwo w oknie transferowym nie wpłynęło jednak negatywnie na wyniki. Wręcz przeciwnie. Zespół od razu znalazł wspólny język i wdrapał się na szczyt brazylijskiej drugiej ligi. A sen Red Bulla zaczął się ziszczać.
W przerwie między rundami Bragantino wybrało się do Austrii, by rozegrać serię sparingów z europejskimi drużynami. Wygrało wszystkie z nich. W tym 3:1 z Legią Warszawa.
Z 59 punktami jest liderem brazylijskiej Serie B. Drugi Sport Recife traci do niego sześć oczek, a trzecie Atletico Goianiense aż dziesięć. Osiem kolejek dzieli Red Bull od osiągnięcia celu – awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Plany są jednak dużo poważniejsze. Aktualne finansowanie drużyny wynosi blisko pięćdziesiąt milionów dolarów. Po awansie do Serie A może się znacząco zwiększyć. Tym bardziej, że w planach jest już zmiana nazwy drużyny, a także herbu. Obecne ustalenia obowiązują bowiem tylko do grudnia 2019 roku. A rozgrywki Serie B kończą się 30 listopada. Jeśli więc Bragantino awansuje do pierwszej ligi, w przyszłym roku zamieni przedrostek CA na RB. I być może, niczym Lipsk, zagrozi dotychczasowym ligowym hegemonom.