Mike Taylor będzie trenerem reprezentacji Polski koszykarzy przez najbliższe dwa lata. Przed kadrą kolejne wyzwania. W przyszłym roku rozpoczną się eliminacje mistrzostw Europy, rozegrany zostanie też turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. – Polski zespół po raz ostatni był na igrzyskach w latach 60. To moje marzenie, żebyśmy wrócili do rywalizacji – mówi szkoleniowiec.
Hubert Błaszczyk, TVPSPORT.PL: – Kadra rozegrała świetny turniej w Chinach. Wiele rzeczy wydarzyło się po raz pierwszy. To ważne doświadczenia, które można wykorzystać w przyszłości.
Mike Taylor, trener reprezentacji Polski koszykarzy: – Będziemy dumni z tego, co wydarzyło się w Chinach przez resztę naszego życia. Nieustępliwość, serce, wspólnota – to wszystko było naprawdę wyjątkowe. Zwłaszcza zwycięstwo nad Chinami, gdzie wiele rzeczy nie układało się po naszej myśli. Drużyna weszła na wyższy poziom i wygraliśmy ten mecz. Jestem dumny z zespołu. Dla mnie znacząca jest też wygrana z Rosją. Spotkanie nie było łatwe, ale odpowiedzieliśmy rywalowi i wznieśliśmy się na wyżyny. Powodem do dumy jest też to, że wszystko działo się bardzo szybko. Było wiele podróży. Nabyliśmy doświadczenie i to jest naprawdę coś dla tych chłopców. Jestem dumny z drużyny. Rezultat, który uzyskaliśmy na światowej scenie, jest fantastyczny. Możemy być z tego dumni i budować na tym w przyszłości.
– Czy zwycięstwo z Chinami jest największym, od kiedy Mike Taylor prowadzi reprezentację?
– Można spierać się, że zwycięstwo z Rosją było ważniejsze, bo dzięki niemu awansowaliśmy do czołowej ósemki, ale wygrana nad Chinami znaczy dla mnie najwięcej. Pokazaliśmy nieustępliwość, zespołową pracę i to, że możemy rywalizować z innymi na wysokim poziomie. Wiele czynników było przeciwko nam. Jestem dumny, że chłopcy kontynuowali pracę. Nikt nie narzekał, nie tracił energii na dyskusje na temat rzeczy, na które nie mieliśmy wpływu. W końcu znaleźliśmy drogę do zwycięstwa. Jestem z tego dumny i będę pamiętał to do końca życia i mojej trenerskiej kariery.
– Mateusz Ponitka był kluczową postacią w Chinach. Teraz gra w euroligowym klubie – Zenicie Sankt Petersburg. Czy jego brak w eliminacjach mistrzostw Europy 2021 będzie problemem?
– Po pierwsze, nawet jeśli nie będzie możliwy jego przyjazd, to on będzie chciał grać. To jest serce reprezentacji. Jest liderem, bierze na siebie odpowiedzialność i ściąga ją z barków innych graczy. Zawsze chce grać dla kadry i my to wiemy. Znamy tę sytuację, bo jest częścią krajobrazu europejskiej koszykówki. Euroliga ma inny terminarz niż FIBA. Graliśmy w przeszłości bez Adama Waczyńskiego z Unicai Malaga i A.J. Slaughtera. Nie możemy tego zmienić. Nie będziemy tracić energii i się tym martwić. Patrzę na tę sytuację w ten sposób, że jeśli taki zawodnik jak Mateusz nie będzie dostępny, to mamy szansę rozwinąć i zbudować innego koszykarza. Wtedy mamy coraz większą głębię składu reprezentacji. Chcemy wykonać, jak najlepszą pracę w procesie selekcji. Jeśli ktoś będzie zablokowany przez tę sytuację lub niedostępny dla reprezentacji, to postaramy się podjąć jak najlepszą decyzję. Może Jarosław Zyskowski znajdzie się w drużynie? Może Mathieu Wojciechowski? Może wróci Przemek Zamojski? Może Michał Michalak? Jest kilku zawodników, którzy są głodni tej szansy. Naszym zadaniem jest podjąć jak najlepszą decyzję dla reprezentacji.
– Będzie pan trenerem kadry przez najbliższe dwa lata. Co jest głównym celem w tym czasie?
– Cele się nie zmieniają. Chcemy maksymalizować potencjał drużyny. Teraz mamy bardzo dobry trzon. Będziemy kontynuować rozwój. Zawsze martwicie się tym, jak wprowadzać do reprezentacji młodych zawodników. Widzimy to, macie kilka wschodzących talentów, takich jak Olek Balcerowski, Dominik Olejniczak, Łukasz Kolenda. Dobrze we Wrocławiu gra Aleksander Dziewa. Macie kilku takich graczy, na przykład Adriana Boguckiego. Zawsze staramy się oceniać takie talenty i patrzeć czy są gotowi wziąć odpowiedzialność na swoje barki w reprezentacji. Zmiana pokoleniowa jest zawsze w tle, na pierwszym planie jest jednak rozwijanie trzonu.
– Igrzyska olimpijskie były jeszcze niedawno odległym marzeniem, ale wywalczyliście przepustkę do turnieju kwalifikacyjnego. To kolejne duże wyzwanie, które stoi przed kadrą.
– Kiedy zaczynałem pracę tutaj w 2014 roku, mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie były bardzo daleko. Moim marzeniem było dostać się na mistrzostwa świata i zrobiliśmy to. Pojawiliśmy się na światowej scenie i uzyskaliśmy świetny rezultat. To otworzyło nam możliwość gry o igrzyska olimpijskie. Wiemy, że to będzie bardzo wymagające, wiemy też, że wśród rywali będą świetni zawodnicy oraz trenerzy, ale my też pokazaliśmy, że możemy rywalizować i spełniać nasze marzenia. Polski zespół po raz ostatni był na igrzyskach w latach 60. To moje marzenie, żebyśmy wrócili do rywalizacji. Będziemy kontynuować nasz rozwój i zobaczymy czy jesteśmy w stanie przeżyć kolejną taką przygodę jak w Chinach. To cel-marzenie numer jeden. Drugą kwestią, trudną w sporcie, jest potwierdzenie sukcesu. Bycie powtarzalnym. Podnieśliśmy sobie poprzeczkę. Teraz ludzie mówią: "Polska potrafi rywalizować z najlepszymi, Polska gra dobrze". Chcemy to powtórzyć, pracować nad naszym trzonem drużyny, budować młodych zawodników. Jeśli będziemy powtarzalni, to podniesiemy poziom polskiej koszykówki. To jest proces, który zaczęliśmy. Cele na następne dwa lata są więc dwa. Cel-marzenie – igrzyska oraz potwierdzenie sukcesu z Chin.