{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Polski skaut Manchesteru City. "Problem Anglików? Odklejenie od rzeczywistości"
Radosław Przybysz /
Choć w październiku skończył dopiero 23 lata, Jakub Bokiej ma już w CV pracę skauta w Leeds United, Manchesterze City i własną akademię piłkarską, w której szkoli młodych Polaków mieszkających w środkowej i północnej Anglii. – Jeśli choć jeden z tych chłopców będzie grał zawodowo w piłkę, to będzie znaczyło, że moja praca miała sens – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Klopp: Guardiola jest najlepszy na świecie
– Pracujesz w Manchesterze City, ale dotychczas więcej zdań niż z Pepem Guardiolą zamieniłeś z... Wayne'em Rooneyem.
– Dokładnie. Niecodzienna sytuacja, syn Rooneya trenował w akademii Manchesteru City, a tata podrzucał go na treningi i często pojawiał się w recepcji klubu. Zamieniliśmy kilka słów, Wayne pytał, co robię w klubie i jak się tutaj znalazłem. Imponowało mi, jaka normalność biła od jednego z najwybitniejszych reprezentantów Anglii.
– A którego z piłkarzy obecnego City stawiałbyś za wzór dla swoich młodych wychowanków?
– Od każdego z nich można wyciągnąć ciekawe cechy. Na pewno Phil Foden to zawodnik, który przeszedł wszystkie szczeble szkolenia – od U11 aż do pierwszej drużyny. Jeśli miałbym postawić na jednego, to byłby to Ołeksandr Zinczenko. Chłopak, który w wieku 18 lat przez wojnę musiał uciekać z rodzinnej Ukrainy, a później został odrzucony podczas testów w Rubinie Kazań. Grał w ligach amatorskich pod Moskwą, w rozgrywkach ośmiu na ośmiu, ale dzięki swojej ambicji, zadziorności, ciężkiej pracy dzisiaj jest ważną częścią drużyny Guardioli. Śmiało można go nazwać wzorem.
– Miałeś już przyjemność porozmawiać z samym Pepem?
– Niestety nie. Łącznikiem pomiędzy pierwszą drużyną a akademią jest jego asystent i były świetny piłkarz Arsenalu – Mikel Arteta. Imponuje mi pracowitością. Jest w klubie codziennie od rana do wieczora. Nawet po dużych, ważnych zwycięstwach, od rana kolejnego dnia jest w klubie.
– Jest już gotowy do samodzielnej pracy? Kibice Arsenalu czekają...
– Ciężko powiedzieć, ale to na pewno świetny fachowiec. Sprawia wrażenie bardzo poważnej i skupionej osoby. Życzę mu jak najlepiej.

– Jak trafiłeś do City?
– To długa historia. Dzięki swojej akademii piłkarskiej – Polish Football Academy – zostałem zauważony przez Leeds United, gdzie zaczęła się moja przygoda ze skautingiem. Do dzisiaj mam ogromny szacunek do tego klubu i ludzi w nim pracujących. Trzeba być naprawdę odważnym, żeby zaufać 19-latkowi i dać mu wolną rękę w poszukiwaniu talentów w tak wielkim klubie. Myślę, że klub się nie zawiódł, ale po kilku miesiącach przyszła oferta z Manchesteru City. Mógłbym tutaj mówić wiele o powodach tej decyzji, ale po prostu kiedy masz 20 lat i zgłasza się po ciebie taki klub, to nie możesz odmówić.
– Praca skauta, a do tego własna akademia. Twoja doba ma 30 godzin?
– Każdy dzień jest inny. Cieszę się, że mogę robić to, co kocham. Oczywiście zdarzają się momenty, w których jesteś już zmęczony sezonem. U mnie taki kryzys przychodzi zwykle w okolicach czerwca, po całym sezonie pracy. W sezonie jest mnóstwo telefonów, wiadomości, spotkań. Zdarza mi się obejrzeć trzy mecze w trakcie dnia. Jednak kilkanaście dni odpoczynku zdecydowanie wystarcza na pełne naładowanie baterii.
– Za jaki region odpowiadasz?
– Głównie hrabstwo Yorkshire. W tym regionie mamy klub w Premier League (Sheffield United), kilka w Championship (Leeds United, Hull City, Barnsley FC, Sheffield Wednesday czy Huddersfield Town), a także kluby w League One i League Two. Potencjał regionu jest olbrzymi. Pochodzą stąd między innymi Kyle Walker i John Stones. Erling Braut Haland, odkrycie tego sezonu z RB Salzburg, sezonu także urodził się w tym hrabstwie.
– Skąd wiesz, dokąd masz jeździć? Klub wyznacza ci mecze czy sam planujesz pracę?
– Zasady są elastyczne. Jeśli do klubu dochodzą słuchy, że w danym miejscu jest ciekawy zawodnik, wtedy korzystam z takiej podpowiedzi i udaję się w to miejsce. Jednak często bazuję też na swoich kontaktach i przemyśleniach.
– Jeśli trafisz na chłopca, którego uznajesz za wartego zaproszenia do akademii, to jaka jest dalsza procedura?
– Przede wszystkim muszę zobaczyć go w innych warunkach meczowych. Często zawodnik robi świetne wrażenie w meczu ze słabszym rywalem, ale nie jest w stanie odnaleźć się w starciu z silnym przeciwnikiem. Jeśli w kilku spotkaniach udowodni swoją wartość, wtedy rozmawiam z jego trenerem, rodzicami i jeśli nie ma przeciwwskazań, to w ciągu kilku dni taki zawodnik dostaje zaproszenie na testy z klubu.
– Jakimi grupami wiekowymi się zajmujesz?
– Głównie są to chłopcy w wieku 4-14 lat.
– Cztery lata? Nie za wcześnie?
– Mogę mieć inne zdanie w wielu tematach, ale szanuję politykę klubu i utożsamiam się z nią.
– Chodzi o to, że ośmio-, dziewięciolatkowie z dużym potencjałem mogą być już podebrani przez konkurencję?
– Dokładnie. Tak jak wspomniałem, mamy wiele świetnych klubów w regionie. Niedaleko są giganci, jak Liverpool czy Manchester United. Każdy z tych klubów ma doskonale rozwiniętą siatkę skautingu. Czasami musisz być w czymś inny, że zyskać przewagę nad konkurencją.
– Na co zwracasz uwagę u tak młodego adepta futbolu?
– Umówmy się, nie jesteś w stanie w wieku czterech lat wywróżyć komuś międzynarodowej kariery. Na to mają wpływ setki lub tysiące czynników. Możesz zobaczyć jak taki zawodnik stawia kroki, czy piłka nie przeszkadza mu przy nodze, z jakim nastawieniem przychodzi na trening. Z punktu widzenia skauta tacy chłopcy to unikat. Nikt z konkurencji ich wcześniej nie widział. Jedynie rodzice, gdy ich synowie kopali piłkę w salonie albo w ogródku za domem.
– Równie ważna jak umiejętności jest pewnie postawa wobec kolegów i rywali.
– Zdecydowanie tak. Duży wpływ na nasze decyzje często ma zachowanie zawodników. Nie ma piłki nożnej bez szacunku. Chcemy, by zawodnik od najmłodszych lat miał respekt do rywali, kolegów z zespołu, rodziców, sędziego i wszystkich obecnych na meczu.
– Co to jest polityka czarnych butów?
– W wielu szkółkach w Wielkiej Brytanii zawodnicy muszą trenować w czarnych butach bez żadnych wstawek. Tak, by nikt się nie wyróżniał. Bardzo podoba mi się ten pomysł, bo często zawodnicy trafiający do akademii pochodzą z biedniejszych rodzin i nie są w stanie co dwa miesiące kupować sobie butów z najnowszej kolekcji. Narażałoby ich to na wyśmiewanie przez rówieśników. Dzięki temu rozwiązaniu takiego problemu nie ma.
– Funkcjonuje ona też w Polish Football Academy?
– Nie, bo nie mogę oczekiwać, by chłopiec, który przychodzi na zajęcia pierwszy raz w życiu, najpierw biegł do sklepu po inne buty niż te, które ma. Chociaż już w starszych grupach większość z wyboru gra w czarnych. Wiedzą, że wolę, żeby wyróżniali się umiejętnościami, a nie sprzętem. Ostatnio na trening kapitan mojej najstarszej grupy przyszedł w bananowych korkach... Umówiliśmy się, że założy je na najbliższy mecz i jeśli strzeli gola, to będzie mógł zakładać je do końca roku. Ale jeśli nie strzeli, to będzie je mazał markerem aż będą całe czarne. Dodam, że jest środkowym obrońcą...
– W jaki sposób działa twoja akademia? Rodzice sami zgłaszają się do was, czy wy znajdujecie chłopców?
– Każdy zawodnik może dołączyć. Można kontaktować się personalnie ze mną lub poprzez media społecznościowe akademii.
– Nie ma konfliktu interesów z pracą dla City?
– Zdecydowanie nie. Akademia to potencjalne źródło nowych, utalentowanych graczy.
– Jeśli wyszukany przez ciebie talent nie przebije się przez szczeble akademii City, to wtedy ty możesz go wziąć pod swoje skrzydła?
– Tak. Wiadomo, że nie każdy zawodnik jest wystarczająco dobry, żeby podpisać umowę z Manchesterem City, ale to nie czyni go słabym piłkarzem. Jeśli City nie zdecyduje się na usługi graczy z naszej akademii, to staramy się stworzyć im ścieżki rozwoju w innych profesjonalnych klubach.
– W których klubach macie obecnie wychowanków?
– Między innymi w Hull City i Leeds United. Aktualnie kilku naszych zawodników jest też na testach – jeden w Manchesterze City, drugi w Doncaster Rovers, trzeci prawdopodobnie wyląduje w Sheffield United.
– Ilu z tych chłopców, z którymi pracujecie, spełni marzenie o zawodowej grze w piłkę? Nie mówię o Premier League.
– Bądźmy realistami, nie jesteśmy w stanie regularnie dostarczać piłkarzy do drużyn Premier League. Ale jeśli choćby jeden z tych chłopców będzie grał zawodowo w piłkę, to będzie znaczyło, że ten projekt ma sens. Jeśli tych zawodników będzie kilku, to będzie to dla mnie ogromny zaszczyt. Głęboko wierzę w to, że dzięki naszej dyscyplinie i filozofii będą to nie tylko świetni piłkarze, ale też dobrzy ludzie.
– Szkolenie w Anglii też ma swoje problemy, choć zupełnie inne niż w Polsce. Jak byś je zdefiniował?
– Odklejenie od rzeczywistości. Zawodnicy, którzy wiele lata spędzają w drużynach młodzieżowych profesjonalnego klubu, nie są w stanie normalnie funkcjonować. Często piłkarze, którzy byli w wielkich klubach, nagle w wieku 18-20 lat muszą zapłacić rachunek, wysłać list na poczcie i nie wiedzą jak się do tego zabrać. Po opuszczeniu akademii i przejściu do zespołu z mniejszej ligi, mniejszego miasta, przychodzą na trening i nie mają wypranych strojów, wyczyszczonych butów, a boisko nie jest przygotowane jak na mecz Ligi Mistrzów, tylko przypomina kartoflisko. I nagle okazuje się, że ci młodzi ludzie zupełnie rezygnują z piłki, bo nie potrafią znaleźć motywacji. Przez tak nadmierną opiekę często zapominają, że piłkarzem się bywa, a człowiekiem jest.
– U was staracie się ich jakoś na to przygotować?
– U nas tego problemu nie ma, bo nie myjemy naszym zawodnikom butów, nie pierzemy im strojów, ani nie mamy muraw jak w meczach Ligi Mistrzów.
– Który klub, w twojej opinii, szkoli najlepiej w kraju?
– Jeśli powiem, że City to będę bezczelny czy pewny siebie? A tak na poważnie, to na pewno wiele klubów nieźle szkoli w różnych aspektach. Jako całokształt subiektywnie powiem – Manchester City.
– Czy w Anglii pracują też inni polscy skauci?
– Tak, na pewno w Manchesterze United jest Piotr Sadowski. Zawsze lubimy sobie wbić szpileczkę przy okazji meczów pierwszych drużyn, ale darzymy się wzajemnie dużym szacunkiem i sympatią. Z tego miejsca, jeśli to czytasz Piotrek, to do dzisiaj nie wypiłem jeszcze kawy na koszt klubu z tej słabszej części Manchesteru po ostatnich derbach!
– Niedługo polscy skauci na Wyspach będą mieć lepszą markę niż polscy piłkarze...
– To może jedynie świadczyć o tym, że słabo szukamy w naszym kraju. Myślę, że o reputację piłkarzy zadbają Krystian Bielik, Mateusz Bogusz czy Jan Bednarek.
– Bogusz to przyszła "dziesiątka" pierwszej reprezentacji Polski?
– Bardzo mocno w to wierzę. To, z jaką swobodą Mateusz operuje piłką, jak potrafi przenosić ciężar gry, można było zobaczyć w ostatnich meczach reprezentacji U21. Do tego świetnie ułożona stopa, odwaga w sytuacjach jeden na jednego i bardzo dobre stałe fragmenty gry. Bije też od tego gościa normalność. Dlatego wierzę, że daleko zajdzie.
– Ile jest prawdy w tym, że Leeds rozważało też ściągnięcie Kamila Jóźwiaka?
– Kamil budził ogromne zainteresowanie wśród kilku klubów w Anglii i myślę, że będzie jeszcze wzrastało po powołaniu do pierwszej reprezentacji. Świetny piłkarz.
– Waszą akademię odwiedzał Mateusz Klich. Wspiera ją też Bartosz Białkowski. Jak się z nimi współpracuje?
– To duży zaszczyt, że ta dwójka utożsamia się z naszym projektem. Mateusz pojawił się już na naszym treningu, to ogromna motywacja dla zawodników, kiedy mogą zamienić dwa słowa z takim gościem, zrobić sobie zdjęcie. Takie wsparcie dużo dla nich znaczy. Pamiętam, jak kiedyś poprosiliśmy Mateusza o koszulkę. Zapytał czy ma ją zostawić w domu, czy zdążę o godzinie 13:00 być pod stadionem. Odpisałem, że spokojnie możemy umówić się pod stadionem, ale stałem w korku i dojechałem spóźniony o pięć minut. Mateusz nie mógł już wysiąść z autokaru, więc zostawił koszulkę zawiniętą wokół klamki jego samochodu na wielkim parkingu pod stadionem. Potem, siedząc w autokarze instruował mnie przez telefon jak mam się poruszać: "w lewo, w prawo, prosto" jak w Pacmanie. Bartek to z kolei pierwsza osoba, która mi zaufała, kiedy tak naprawdę nie miał ku temu wielu przesłanek. Przedstawiłem mu projekt i "kupił to". Też zawsze stara się pomagać jak może. Kiedyś zadzwonił przed meczem Leeds – Ipswich i mówi: "Kuba, mam dwa bilety na dzisiaj". Wówczas jako skaut Leeds ubrałem się w klubową kurtkę i poszedłem na mecz. Dopiero odbierając bilety zorientowałem się, że siedzę w sektorze gości...