"Taka sytuacja jak w meczu Liverpool – Manchester City podobno miała nigdy się nie zdarzyć"

Mecz Liverpool – Manchester City (fot. Getty)
Mecz Liverpool – Manchester City (fot. Getty)

Taka sytuacja jak w meczu Liverpool – Manchester City podobno miała nigdy się nie zdarzyć. "Opisana przez ciebie sytuacja jest bardzo, bardzo mało prawdopodobna" – napisał do mnie The IFAB po szkoleniu, które w czerwcu prowadziłem dla pracowników TVP Sport. A jednak właśnie się zdarzyła i dyskutują o niej eksperci na całym świecie, co może spowodować kolejną zmianę w "Przepisach gry".

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

W 6. minucie niedzielnego meczu na szczycie tabeli Premier League Bernardo Silva wbiegł z piłką w pole karne Liverpoolu. Virgil Van Dijk próbował go powstrzymać, ale bezskutecznie. Silva biegł dalej. Dziewięć metrów przed linią bramkową na drodze stanął mu Dejan Lovren. Silva i Lovren prawie jednocześnie próbowali zagrać piłkę nogą. Obaj mieli ręce szeroko rozchylone i wysoko uniesione.

Silva kopnął piłkę, podając ją w kierunku będącego w środku Sergio Aguero i nadbiegającego z lewej strony Raheema Sterlinga. Po drodze piłka jeszcze odbiła się i dotknęła ręki Silvy, gdy ta była w naturalnym położeniu, więc to nie powinno mieć wpływu na decyzję sędziego. Goście nie zdobyli w tej sytuacji gola, a poza tym dotknięcie piłki ręką nie nosiło żadnych widocznych znamion przewinienia.

Po zagraniu Silvy piłka zapewne trafiłaby do Sterlinga, gdyby po drodze obrońca Liverpoolu Trent Alexander-Arnold nie zatrzymał jej ręką. Ta ręka była wyraźnie odchylona, mniej więcej "na godzinie 8". Pytanie tylko, czy Alexander-Arnold odchylił ją, żeby przerwać podanie, czy miał ją tak odchyloną naturalnie i tylko nie zdążył jej schować. Piłka została kopnięta w jego kierunku z odległości pięciu metrów. Czasu na reakcję miał mało, ale to nie znaczy, że za mało. Skoro bramkarze łapią lub odbijają piłkę uderzoną z mniejszej odległości, to nie bądźmy naiwni, że obrońcy potrzebują dużo więcej czasu na odpowiednie ułożenie lub schowanie ręki przed piłką.

I tak źle, i tak niedobrze

Większość brytyjskich ekspertów piłkarskich i sędziowskich zgodnie twierdzi, że sędzia Michael Oliver powinien podyktować rzut karny, a jeśli sam w czasie gry nie dostrzegł przewinienia, jego błąd powinien zostać szybko naprawiony przez VAR. Jednak sytuacja wcale nie jest jednoznaczna, wręcz przeciwnie: jest bardzo ocenna. Różne ujęcia tej sytuacji sugerują różne decyzje. Szanuję pogląd zarówno tych, którzy są za rzutem karnym, jak i tych, którzy są przeciwko. Sam skłaniam się raczej do rzutu karnego, ale nie to jest tutaj najważniejsze.

Dejan Lovren (fot. PAP)
Dejan Lovren (fot. PAP)

Najciekawsze w tej akcji zdarzyło się dopiero w następnych sekundach. Piłkarze Manchesteru City podnieśli ręce do góry domagając się rzutu karnego, a Liverpool zaczął szybką akcję, po której Fabinho strzelił gola na 1:0. I tutaj pojawił się problem związany z nowymi "Przepisami gry", które obowiązują do początku sezonu 2019/2020.

Niezależnie od interpretacji kontaktu piłki z ręką obrońcy w jego polu karnym (lub na zewnątrz) zgodnie z aktualnymi przepisami żaden gol nie może zostać uznany, jeżeli w akcji bezpośrednio poprzedzającej jego zdobycie piłka została dotknięta ręką przez zawodnika drużyny atakującej. Jeżeli natomiast gol po takim dotknięciu zostanie zdobyty, to sędzia powinien go anulować i podyktować rzut wolny dla drużyny przeciwnej za kontakt piłki z ręką w miejscu tego zdarzenie. W tej sytuacji oczywiście byłby to rzut karny dla Manchesteru City, ponieważ Alexander-Arnold zagrał lub co najmniej odbił piłkę we własnym polu karnym. Mamy więc jedno zdarzenie, które podlega różnej interpretacji – w zależności od tego, czy traktujemy to dotknięcie piłki ręką jako zagranie obronne czy jako zagranie rozpoczynające kontratak zakończony golem. Sytuacja bez dobrego wyjścia.

Paradoks w najczystszej postaci

Paradoks dostrzegłem, gdy po raz pierwszy czytałem wydanie "Przepisów gry" na sezon 2019/2020. To było na początku czerwca. Akurat przygotowywałem się do prowadzenia szkolenia dla dziennikarzy, ekspertów i komentatorów TVP Sport. Postanowiłem, że przed wykładem zrobię uczestnikom szkolenia test z wiedzy o przepisach i ich interpretacji. Na jedno z 30 pytań, które wymyśliłem, sam nie znałem odpowiedzi. Właśnie dlatego, że autorzy nowych "Przepisów gry" nie przewidzieli sytuacji takiej jak w meczu Liverpool – Manchester City ani żadnej podobnej, w której kontakt piłki z ręką obrońcy w polu karnym zarazem trzeba interpretować pod kątem potencjalnego rzutu karnego, jak i jako zagranie rozpoczynające akcję bramkową.

"Piłka trafiła w rękę obrońcy w jego polu karnym i zatrzymała się przed jego nogami. Sędzia dał gestem znać, że gramy dalej, ponieważ ocenił, że ręka została trafiona przypadkowo, bez żadnej winy obrońcy. Wtedy obrońca kopnął piłkę w kierunku swojego kolegi, napastnika będącego na drugiej połowie, ale niesiona wiatrem piłka poleciała dalej, odbiła się przed bramkarzem drużyny przeciwnej, którego przelobowała na szesnastym metrze, i wpadła do bramki. Sędzia gola najpierw uznał, ale po interwencji VAR – anulował. Czy słusznie?" – brzmiało moje pytanie.

Głowili się nad nim w TVP Sport, głowił się Krzysztof Stanowski z Weszło i dziennikarze innych mediów, głowili sami sędziowie, głowiłem i ja. Moim zdaniem najlepsze, a przynajmniej najbardziej sprawiedliwe, byłoby podyktowanie rzutu sędziowskiego. Takie rozwiązanie nie krzywdziłoby żadnej z drużyn – tylko gdzie ten rzut miałby zostać wykonany?

"Bardzo, bardzo mało prawdopodobna"

Nikt nie potrafił stwierdzić i przekonująco uzasadnić, jaką decyzję w takich sytuacjach powinien podjąć arbiter. Napisałem więc list do The IFAB, prosząc o udzielenie prawidłowej odpowiedzi. Wiadomość wysłałem 13 czerwca. "Odpowiemy tak szybko jak to będzie możliwe" – tego samego dnia odpisała mi The IFAB.

Oficjalną odpowiedź z The IFAB otrzymałem 24 czerwca. "Drogi Rafale, doceniamy twoje pytanie o przewinienie ręką. The IFAB wyraźnie stwierdza, że Przepisy Gry nie mogą przewidzieć każdej (teoretycznej) sytuacji. Opisana przez ciebie sytuacja jest bardzo, bardzo mało prawdopodobna. Decyzja sędziego będzie zależeć od dokładnych/specjalnych okoliczności, w których zdarzenie miało miejsce. Z tych powodów nie możemy udzielić ogólnej odpowiedzi na twoje pytanie.".

Bernardo Silva (fot. Getty)
Bernardo Silva (fot. Getty)

Minęło parę miesięcy i okazało się, że życie pisze najciekawsze scenariusze, choć nawet te teoretycznie bardzo, bardzo mało prawdopodobne sytuacje czasami się zdarzają, ale można je przewidzieć.

Jasny i oczywisty błędny punkt widzenia

Mimo krytyki, jaka spada na VAR w Anglii, akurat w czasie meczu Liverpool – Manchester City system działał co najmniej dobrze, jeśli nie bardzo dobrze. Ręka Alexandra-Arnolda wzbudzałaby wątpliwości bez względu na ostateczną decyzję sędziego, a działanie VAR było w tej akcji bardzo szybkie i sprawne. To nie był jasny i oczywisty błąd, jaki VAR bezwzględnie musiałby naprawić. Do poprawy ciągle jest natomiast treść i sens przepisu o kontakcie piłki z ręką. Tu tkwi problem, nie w sposobie korzystanie z powtórek wideo przez angielskich sędziów.

Kontrowersje wzbudził też gol na 2:0 strzelony głową przez Mohameda Salaha. Egipcjanin w momencie podania nie był na pozycji spalonej. To też VAR sprawdził szybko i dobrze, choć niektórzy zarzucali VAR błędne narysowanie linii spalonego.

Absolutnie nie powinno być mowy o podyktowaniu rzutu karnego w 83. minucie, gdy piłka ponownie trafiła w rękę Alexandra-Arnolda. Tym razem jego ręka wisiała w całkowicie naturalnej pozycji i została nastrzelona przez Sterlinga z blisko dwóch metrów. Sędziowie postąpili tutaj prawidłowo.

Poza sytuacją z 6. minuty, poważne wątpliwości może budzić tylko faul Sadio Mane na Sterlingu. Piłkarz Manchesteru City był rozpędzony z piłką i niezbyt mocne, ale wyraźne pchnięcie w plecy wybiło go z rytmu, powodując upadek. Nie był to faul mocny, ale był znaczący, dlatego gościom – moim zdaniem – należał się rzut karny, którego sędziowie niestety nie podyktowali.

Problem w tym, że ten faul był wyraźny i oczywisty dla większości kibiców, piłkarzy czy ekspertów, ale według kryteriów, które wymyśliła część środowiska sędziowskiego, nie był to tak zwany "jasny i oczywisty błąd", czyli nie była to "rażąca pomyłka" sędziów. W takich sytuacjach arbitrzy często nie decydują się na zmianę decyzji. A szkoda – ale to już temat na osobny tekst.

Fot. TVP
Rafał Rostkowski Był sędzią przez 30 lat: liniowym, głównym, asystentem, technicznym i VAR. Sędziował m.in. w Ekstraklasie w latach 1991-2017, mecze UEFA: 1997-2017, FIFA: 2001-2017. Prowadził również mecze Ligi Mistrzów UEFA i mistrzów świata FIFA. W TVP przybliża niuanse przepisów gry, odsłania kulisy piłki nożnej i stara się pisać takie artykuły, aby młodszym pokoleniom było lepiej niż było starszym.

Rafał Rostkowski jest też między innymi:
● autorem projektu i inicjatorem wprowadzenia zawodowstwa sędziów piłki nożnej w Polsce, autorem kampanii medialnej promującej ten pomysł i autorem trzech pierwszych edycji kontraktów zawodowych dla polskich sędziów;
● autorem wielu publicznych wystąpień przeciwko korupcji w piłce nożnej, autorem różnych propozycji antykorupcyjnych i pomysłodawcą weksli antykorupcyjnych dla sędziów zawodowych;
● pomysłodawcą, inicjatorem i organizatorem programu Referees Exchange Programme Japan/Poland, czyli wymiany sędziów między Japonią i Polską, programu uznawanego za najlepszy tego typu program szkoleniowy na świecie, trwającego od roku 2008 do 2017;
● autorem aplikacji, po otrzymaniu której UEFA przyjęła PZPN do Konwencji Sędziowskiej;
● promotorem idei umożliwienia sędziom korzystania z powtórek wideo, promotorem systemu VAR i autorem kampanii medialnej w celu wdrożenia tego systemu w Polsce;
● autorem propozycji zmian w "Przepisach gry", między innymi interpretacji przepisu o spalonym wdrożonej przez The IFAB w roku 2022;
● autorem petycji do Senatu RP w celu wprowadzenia zmian w polskim prawie i objęcia sędziów sportowych taką samą ochroną prawną, jaką mają funkcjonariusze publiczni.
Najnowsze
Trener "Jagi" po Betisie. "Widzę postęp w naszej grze"
Trener "Jagi" po Betisie. "Widzę postęp w naszej grze"
Robert Bońkowski
Robert Bońkowski
| Piłka nożna / Liga Konferencji 
Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec widzi postęp w grze (Fot. Getty Images)
Nagłośniliśmy sędziowski absurd. PZPN zrobił coś niezwykłego
Szymon Marciniak i Bartosz Frankowski to jedyni sędziowie, którzy w 28. kolejce Ekstraklasy będą pracowali jako sędziowie główni i jako sędziowie VAR. (fot. Getty Images)
polecamy
Nagłośniliśmy sędziowski absurd. PZPN zrobił coś niezwykłego
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
Koniec dominacji Motoru? Tym razem faworyt jest inny! [POWER RANKING]
Daniel Bewley przed Bartoszem Zmarzlikiem. Czy tak samo Betard Sparta Wrocław w końcu dojedzie do ligowej mety przed Orlen Oil Motorem Lublin? (fot. Getty)
polecamy
Koniec dominacji Motoru? Tym razem faworyt jest inny! [POWER RANKING]
| Motorowe / Żużel 
Statystyki przed meczem Motor Lublin – Lech Poznań
Piłkarze Lecha Poznań (fot. Getty Images)
Statystyki przed meczem Motor Lublin – Lech Poznań
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
"Użył prostych, ale dosadnych słów". Tak Beenhakker napisał historię polskiej kadry
Leo Beenhakker (fot. Getty Images)
tylko u nas
"Użył prostych, ale dosadnych słów". Tak Beenhakker napisał historię polskiej kadry
Bartosz Wieczorek
Bartosz Wieczorek
Raków pozostanie liderem. Do jakich zmian w tabeli może dojść po 28. kolejce?
Raków Częstochowa po 28. kolejce na pewno pozostanie liderem PKO BP Ekstraklasy
Raków pozostanie liderem. Do jakich zmian w tabeli może dojść po 28. kolejce?
Wojciech Frączek
Wojciech Frączek
Futbol, kawa i... cygaretki. Nietypowe wspomnienie Leo Beenhakkera
Leo Beenhakker (fot. Getty Images)
polecamy
Futbol, kawa i... cygaretki. Nietypowe wspomnienie Leo Beenhakkera
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Do góry