Czy do meczu Izrael – Polska w bieżących eliminacjach mistrzostw Europy mogło nie dojść? Mogło, gdyby w 1990 roku delegacja PZPN nie poparła na Malcie federacji irlandzkiej i belgijskiej wnioskujących o włączenie do rozgrywek na Starym Kontynencie niechcianej nigdzie izraelskiej. Taki mało znany fakt.
Czy do meczu Izrael – Polska w bieżących eliminacjach mistrzostw Europy mogło nie dojść? Mogło, gdyby nie zapewnienia wielu stron, że po ostrzale rakietowym Tel-Awiwu to samo nie powtórzy się w sobotę w Jerozolimie. Nawet w dniu meczu próbowano zasiać dodatkowy niepokój i przypomnieć o ryzyku. Taki powszechnie znany fakt.
Czy mecz Izrael – Polska w bieżących eliminacjach mistrzostw Europy mógł być przerwany? Tak, po tym jak niepowołany wdarł się na boisko, a goniący go jeden z porządkowych wszedł wślizgiem w Kędziorę. Fiński sędzia w trosce o bezpieczeństwo i bez myślenia o konsekwencjach był gotów odebrać gospodarzom ostatnie dwie minuty nadziei na wyrównanie. Taki fakt.
W obliczu tych faktów cieszmy się ze zwycięstwa na trudnym terenie, gdzie wygrywa mało kto i mało kiedy. I nie analizujmy w nieskończoność co by było, gdyby Brzęczek nie wycofał z gry Szymańskiego, Piątka i Krychowiaka. Czy byłoby 2:0 czy 4:1? Są sprawy ważne i ważniejsze. I te najważniejsze – zdrowie i życie.