| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W pierwszym sezonie w Polsce zdobył z Piastem Gliwice tytuł mistrzowski, a teraz Jorge Felix wyrasta na jednego z kandydatów do korony króla strzelców. W poprzedniej kolejce dwa gole zaaplikował Jagiellonii Białystok. W rozmowie z TVPSPORT.PL Hiszpan odważnie opowiada o swoim życiu prywatnym.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Nie jesteś typowym piłkarzem. Nigdy nie jeździłeś innym samochodem niż Renault Clio, grę w piłkę łączyłeś z pracą księgowego i nie masz żadnych tatuaży. Co z tobą nie tak?
Jorge Felix: – To nie mój świat, ja jestem trochę inny. Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy lubią wydawać zarobione pieniądze na lepsze samochody, tatuaże czy kupowanie ubrań bardzo drogich marek. Ja jestem cichy, wolę czytać, uczyć się lub podróżować z moją dziewczyną i przyjaciółmi. To mi daje radość. Jeśli ktoś inny do szczęścia potrzebuje Ferrari, niech kupi sobie Ferrari. Ja jestem zadowolony z mojego Clio.
– Które to Clio w twoim życiu?
– Na Clio uczyłem się jeździć, potem kupiłem swoje w Madrycie i jeszcze raz. Po przyjeździe do Gliwic znów kupiłem Clio, więc to mój czwarty samochód tego modelu.
– Chyba czas zainteresować twoją osobą firmę Renault.
– Dobrze by było. Może załapałbym się na promocję, że piąte Clio dostajesz gratis. (śmiech)
– Do Polski przeprowadziłeś się sam. Nie nudzisz się po treningach?
– Nie. Staram się spędzać czas w pożyteczny sposób. Nie lubię spędzać godzin na oglądaniu Netflixa, przewijania Instagrama czy na włóczenie się po centrach handlowych. Wolę czytać, uczyć się angielskiego lub polskiego. Robić rzeczy, które pobudzają mój umysł. Interesuję się ekonomią, więc czytam informacje z branży. Staram się być na bieżąco, bo na świecie codziennie dochodzi do zmian. Rozwijam siebie i moje umiejętności. Wciąż nie jestem zadowolony z mojego angielskiego, więc codziennie staram się go poprawiać.
– Po zakończeniu gry w piłkę wrócisz do pracy w finansach?
– Na pewno. Dużo czasu poświęciłem na edukację, mam dwa tytuły magisterskie z ekonomii. Gdy skończę z piłką, wracam do pracy w tym obszarze. Robiłbym to nawet, gdybym był milionerem, bo czuję się komfortowo w tym świecie.
– Gerard Badia zdradził, ze przygotowałeś program inwestycyjny dla niego i jego córek.
– Tak. Trzy lata temu pracowałem w firmie, w której pomagaliśmy ludziom w zarządzaniu ich pieniędzmi. Wiele osób marnuje swoje środki, wydają je na głupie rzeczy, a żałują tego dopiero po latach. Staram się więc pomagać rodzinie, przyjaciołom, Gerardowi też i robię to za darmo.
– Na giełdzie też grasz? To ryzykowny świat.
– Gram, ale musisz być naprawdę ostrożny. Na giełdę najlepiej wchodzić z pieniędzmi na których stratę możesz sobie pozwolić. Lubię inwestować, szukać nowych pomysłów. Niedawno zarobiłem w ten sposób trzy tysiące euro, a ostatnio kupiłem akcje kolejnego hiszpańskiego przedsiębiorstwa. Zobaczymy, co się stanie.
– Koledzy z zespołu proszę o porady?
– Zdarza się. Rozmawiałem niedawno choćby z Joelem Valencią, który teraz zarabia dużo większe pieniądze. Czasem zapyta mnie o moje zdanie na ten czy inny temat. Gerard też. Ale ekonomia to trudna branża i trzeba być bardzo ostrożnym w udzielaniu porad, bo czasem skutek może być przeciwny od zamierzonego.
– Nie tęsknisz w Gliwicach za swoją dziewczyną? Samanta została w Hiszpanii.
– Jest u mnie bardzo często. Teraz wygląda to tak, że dwa tygodnie spędza w Hiszpanii, dwa tygodnie ze mną, w Gliwicach. Nie czuję się tu samotny. Często odwiedza mnie mama albo ciotka, przyjeżdżają przyjaciele z Hiszpanii. Wszystko jest w porządku.
– Mama była na waszym meczu z Jagiellonią. Mocno to przeżywała, a po meczu powiedziała, że wymodliła ci te gole.
– Mama modli się w trakcie każdego mojego meczu. Nie o moją wygraną. Modli się w intencji wszystkich, którzy są na boisku. Tym razem pomogła mi.
– To mama cię wychowała, bo dorastałeś bez taty.
– Tak, tata nie chciał żyć z nami, wychowywałem się z mamą i dziadkami. Mieszkaliśmy razem, więc zawsze był ktoś, kto mógł się mną zajmować. Nie było problemu. Potem przeżywaliśmy trudne chwile, bo mama miała raka, guza w głowie niedaleko mózgu. Teraz na szczęście wszystko jest już dobrze, ale mama od tego czasu nie może pracować. Rząd wypłaca jej rentę. Lekarze stwierdzili, że wcześniej pracowała za dużo.
– Przeszła operację?
– Tak, to był bardzo trudny zabieg, bo lekarze operowali w pobliżu nerwów. W trakcie operacji usunęli guza, ale dotknęli nerwów i dziś oczy mojej mamy nie są sprawne tak jak kiedyś. Między innymi dlatego nie może już pracować na komputerze. Najważniejsze, że wszystko jest w porządku.
– Ile miałeś lat, gdy ojciec was opuści?
– Może rok? Taty nigdy nie było w domu. Ostatni raz widziałem go jakieś 15 lat temu. Wcześniej starał się pokazać raz na jakiś czas. Wpadał w okolicy moich urodzin z prezentem, widywaliśmy się może raz, dwa razy w roku, ale od czternastego roku życia nie widziałem go już nigdy. Nic o nim nie wiem. Nie wiem, gdzie mieszka, ani gdzie pracuje. Może mieszka w Polsce? A może jest szefem dużej firmy? Nie mam pojęcia.
– Myślisz, że wie kim jesteś? Że jesteś piłkarzem i grasz w Polsce?
– Myślę, że nie wie. Ale może się mylę? Może ogląda wszystkie moje mecze? Albo jest kibicem innej drużyny?
– Może jest fanem Górnika Zabrze.
– Może! Trzeba byłoby do niego zadzwonić i go zapytać, ale nie mam do niego numeru.
– Masz żal do niego?
– Nie, bo od zawsze wychowywałem się bez taty i dla mnie było to coś normalnego. Moje życie od początku tak wyglądało. Nie wiem, jak to jest mieć tatę. Mama zawsze o mnie dbała i jestem z nią bardzo szczęśliwy. Pewnie inaczej bym to odebrał, gdyby tata odszedł jakbym miał np. dwadzieścia lat.
– Gerard Badia powiedział mi, że jak cię poznał to mu się nie spodobałeś. Kontakt złapaliście dopiero po jakimś czasie i dziś bardzo ceni sobie twoją przyjaźń.
– Tak było. Ja jestem dość cichą osobą, a do tego zaraz po transferze do Piasta miałem sporo kłopotów z moim poprzednim klubem. Przez te problemy straciłem cztery kilogramy i generalnie nie czułem się dobrze. Być może to stąd wzięły się początkowe trudności w nawiązywaniu kontaktów.
– Niedawno udzieliłeś pierwszego wywiadu po polsku. Większość zagranicznych piłkarzy w Ekstraklasie uważa, że wystarczy im język angielski. Skąd pomysł. By uczyć się polskiego?
– Od początku miałem taki zamiar. Podpisałem kontrakt na dwa lata, więc uznałem, że powinienem nauczyć się waszego języka, który potem okazał się bardzo trudny. Mimo to, wciąż chcę się go nauczyć, by móc lepiej komunikować się z fanami, a i w restauracji nie zawsze jesteś w stanie porozumieć się po angielsku.
– Gerard też pomagał?
– Teraz mam nauczyciela, ale Gerard czasem pomaga w przetłumaczeniu jakiegoś słowa. Oczywiście, trzeba na niego uważać, bo czasem próbował mnie wkręcić i zamiast poprawnego tłumaczenia mówił np. ″ja pie*dole″. Było zabawnie. Dziś z Gerardem bardzo się lubimy.
–Jak to się skończyły problemy z poprzednim klubem?
– W końcu Lleida odpowiedziała na liczne próby kontaktu i przyznali, że wystarczy zapłacić kwotę wymienioną w klauzuli. Mogłem odetchnąć z ulgą, bo poprzednie dziesięć dni było bardzo trudne.
– To z tych nerwów straciłeś cztery kilogramy?
– Tak. Ciągle czekaliśmy, aż Lleida w końcu się odezwie. Po treningu zostawałem w klubie na rozmowy. Wychodziłem wieczorem, dopiero wtedy szedłem do restauracji na obiad. Nie mogłem spać, jadłem nieregularnie i wszystko to sprawiło, że zacząłem tracić na wadze. Moja forma też nie była zbyt dobra, bo do Gliwic trafiłem wprost z wakacji. Byłem przekonany, że kolejny sezon spędzę w Lleida, a do startu treningów pozostawały trzy tygodnie. Wtedy jednak dostałem telefon z Polski. Musiałem szybko się spakować, przylecieć do Gliwic i od razu rozpocząć treningi. Było bardzo ciężko.
– Gdzie byłeś wówczas na wakacjach?
– W Chorwacji, gdzie odwiedziliśmy Zagrzeb, Split i Dubrownik, ale byliśmy też na Węgrzech i w Czechach.
– To faktycznie lubicie podróżować. W Polsce też byliście przed twoim transferem do Piasta?
– Tak! Byliśmy w Krakowie, Warszawie, Wrocławiu i w Łodzi.
– Gerard jest z Katalonii, a ty z Madrytu. Rozmawialiście o tym, czy Katalonia powinna uzyskać niepodległość?
– Od dwóch miesięcy rozmawiamy na ten temat dość często. Chyba zbyt często. Każdy przedstawia swoje argumenty, ale już widzę, że nie rozwiążemy tego problemu. Uznaliśmy, że lepiej już nie poruszać tego tematu.
– Podobno ktoś z zespołu powiedział kiedyś, że jesteś podobny do Jasia Fasoli?
– Tak stwierdził Dziku. Mi trudno się do tego odnieść. Musiałem to zaakceptować.
– Jako ekonomista lubisz liczby. W piłce też?
– Tak. Lubię patrzeć na statystyki. Posiadanie piłki, liczba podań, ich celność, Instat Index. Kumple w szatni czasem mają już tego dość. Przychodzę do szatni i mówię: ″Hej, czy wiecie, że mieliśmy w ostatnim meczu 10 długich podań, a celność wyniosła zero procent?″. Od razu ktoś się odzywa: ″Przestań, nie mów już o tym″. Ale dla mnie jest to bardzo interesujące.
– To po ostatniej kolejce pewnie z zadowoleniem przyjąłeś swój wynik Instat Index. 421 to jeden z lepszych wyników w Ekstraklasie.
– Faktycznie, to wysoka liczba, ale chyba Jesus Imaz strzelając trzy gole Wiśle wykręcił lepszy wynik (480 – przyp. red.). Jeśli strzelasz gola, Instat Index od razu idzie mocno w górę. Człowiek, który u nas w sztabie zajmuje się statystykami mówi, że mój średni Instat Index jest jeden z najlepszych w całej lidze.
– Uważasz, że ten współczynnik dobrze oddaje wydarzenia boiskowe?
– Nie zawsze. Przecież może być tak, że dostanę od kogoś bardzo trudną piłkę, nie uda mi się jej opanować i mam stratę. Czasem statystyki nie mówią więc całej prawdy. Ale jeśli przeanalizujesz dziesięć lub dwadzieścia meczów i widzisz, że ktoś ma średnią podań na poziomie np. 90 procent to już możesz wyciągać jakieś wnioski i będą oddawały stan faktyczny.
🇪🇸 🆚 🇪🇸
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) November 20, 2019
Który Hiszpan skończy sezon z większą liczbą goli? 🤔 pic.twitter.com/Q72zgKC5gg
– W tym sezonie w PKO Ekstraklasie strzeliłeś już dziewięć goli, a do tego dochodzą trzy trafienia w Lidze Europy. Świetny wynik, szczególnie jak na zawodnika, który nie gra na pozycji środkowego napastnika.
– Nigdy nie strzelałem dużo goli, bo nie jestem typowym snajperem. Gram na pozycji numer dziesięć lub z boku boiska, więc zdobywanie bramek nie jest moim głównym zadaniem.
– Dyrektor sportowy Piasta Bogdan Wilk mówi, że to z twojego transferu jest najbardziej dumny. Miło usłyszeć takie słowa.
– Tak. Bardzo mnie to cieszy i staram się robić wszystko, by zasłużyć na tę opinię. Na początku w Polsce trudno było mi pokazać swoje umiejętności. W pierwszych trzech miesiącach strzeliłem chyba jednego gola. Cieszę się, że dyrektor mi ufa.
– Teraz przed wami trudna decyzja, bo rozpoczęły się już negocjacje w sprawie twojego nowego kontraktu. Obecna umowa wygasa z końcem sezonu.
– Mój agent był na meczu z Jagiellonią i spotkał się z panem Wilkiem.
– Jakie masz nastawienie? Chcesz zostać w Piaście? A może uważasz, że warto wykorzystać swoje pięć minut i spróbować sił w mocniejszej lidze?
– W Piaście jestem szczęśliwy. Dogaduję się z kolegami w szatni, mamy fajnych kibiców, podoba mi się klub, miasto. Wszystko jest w porządku. Ale może też zdarzyć się tak, że dostanę ofertę, która zmieni moje życie. Jeszcze taka się nie pojawiła, ale mam nadzieję, że jeśli nadejdzie, wszyscy zrozumieją moją decyzję. Zarabiając większe pieniądze mógłbym kupić w Hiszpanii dom dla mojej rodziny. Zapewniam jednak, że jeśli zostanę w Piaście, to również będę bardzo szczęśliwy.
– Pojawiły się już wstępne oferty m.in. z Turcji czy Włoch.
– Tak. Jak strzelasz gole to każdy cię chce. Mój agent mówił mi, że są oferty z różnych krajów. Pamiętajmy jednak, że mamy listopad, to za wcześnie, by rozmawiać na temat transferu. Teraz muszę skupiać się na najbliższych meczach. Jeśli będę myślał, gdzie chcę iść, a w konsekwencji przestanę strzelać gole, to pójdę co najwyżej do domu, do książek.
– Wychodzi na to, że transfer do Polski był świetnym ruchem. W Hiszpanii grałeś tylko w trzeciej lidze, teraz masz oferty z różnych europejskich krajów.
– Moja mama często powtarza, że to było najlepsze, co mogłem zrobić, a ja się z nią zgadzam. Moje życie całkowicie się zmieniło. W Hiszpanii przez długi czas grałem w Madrycie, bo chciałem skończyć studia. Potem trafiłem do Lleidy, gdzie zanotowałem niezły sezon, strzeliłem sporo goli, byłem jednym z kapitanów zespołu. Kolejny krok to już Polska, gdzie zarabiam lepsze pieniądze. Dzięki Piastowi otworzyły się dla mnie inne europejskie rynki. Jestem za to bardzo wdzięczny.
– Grając w Hiszpanii nie wierzyłeś pewnie, że tak to się potoczy. Grę w piłkę łączyłeś z normalną pracą.
– Przez pół roku grałem, pracowałem, a do tego łączyłem to ze studiami. Wstawałem rano, jechałem na uniwersytet, potem do pracy, a na koniec na trening. Gdzieś w drodze, w biegu jadłem obiad. To był bardzo męczący okres. Nie miałem nawet czasu, by się przebrać, więc do szatni wchodziłem w garniturze. Koledzy pękali ze śmiechu: ″O! Przyszedł sędzia″ – krzyczeli. Musiałem zaakceptować te żarty.
– W Atletico miałeś chwile, gdy myślałeś, że uda się przebić?
– Gdy masz 16 lat i jesteś w takim klubie jak Atletico musisz zrozumieć szansę, jaką dostałeś od losu. Uświadomić sobie, że jesteś w jednym z najlepszych klubów na świecie i jeśli wszystko będziesz robił dobrze, masz szansę przebić się do pierwszego zespołu. Oczywiście, jest to bardo trudne, bo wokół ciebie jest wielu świetnych piłkarzy, ale trzeba dawać z siebie wszystko, by się udało. Myślę, że w tamtym okresie brakowało mi pewności siebie.
– Trenowałeś czasem z pierwszym zespołem?
– Tak, zdarzyło się kilka razy. Miałem okazję, by potrenować z Aguero, Diego Costą czy Forlanem. To było świetne doświadczenie. Aguero był niesamowity.
– Po meczu z Legią powiedziałeś, że strzelając jednego z goli wzorowałeś się na Joao Felixie z Atletico. Który Felix jest lepszy?
– Haha, oczywiście Joao, przecież to międzynarodowa gwiazda. Ale na dziś mam więcej goli niż on.
– A jako wychowanek Atletico co poczułeś, gdy zobaczyłeś, jak dziś wygląda to miejsce? Jedna z trybun nadal stoi, ale droga wytyczona jest w miejscu dawnego boiska.
– Widziałem i to jest przykry widok. Byłem na tym stadionie mnóstwo razy, kojarzy się z wieloma wspaniałymi emocjami. Dziś trudno patrzeć na te zdjęcia. Oczywiście, fanem Atletico jestem do dziś, ale nie mam na tym punkcie fioła. Nie muszę oglądać każdego meczu.
The Vicente Calderón stadium before and after.
— Football Tweet (@Football__Tweet) November 14, 2019
Atlético Madrid's iconic home has officially been destroyed. 😢 pic.twitter.com/8a1KZ8BEOP
– Teraz jesteśmy w Piaście. Jak widzisz szanse na obronę tytułu?
– Jesteśmy na drugim miejscu, a strata do Legii to tylko jeden punkt. Jeśli będziemy grali tak jak w ostatnich meczach, będziemy mieć szansę, by powtórzyć tamten wynik i znów pojechać na galę Ekstraklasy. Na ostatniej było bardzo fajnie. Ja nigdy nie piję alkoholu, czasem wypije jedno piwo i tyle. Ale na tej gali… Po raz pierwszy w życiu byłem pijany. Jak przez mgłę pamiętam, że rozmawiałem z prezesami innych klubów, których nie do końca znałem. Na drugi dzień w kieszeni marynarki znalazłem cztery wizytówki od tych ludzi. W pewnym momencie gali podchodzi do mnie prezes Piasta, podaje mi kieliszek z szotem i mówi: ″Pij″. Nie chciałem, ale usłyszałem, że skoro jesteśmy mistrzem to nie ma wyjścia. Wypiłem ze trzy, cztery szoty i czułem się, jakbym leciał. Na drugi dzień miałem poranny lot do Hiszpanii i przegapiłem go. Nie byłem w stanie pojechać na lotnisko. Zostałem w Warszawie. Duża część drużyny na drugi dzień leciała na Ibizę. Chciałem lecieć z nimi, ale akurat tego dnia musiałem być w Hiszpanii, by podpisać ważny dokument dla mojej mamy. Złapałem inny samolot, ale pamiętam, że podróż była trudna. Mimo wszystko, było bardzo fajnie. Jak wygram ligę to znów się napiję! Ale tym razem lot do domu zamówię sobie na dwa dni po gali.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.