Przez ostatnie trzy lata zespół, który wygrywał pierwszą drużynówkę, zdobywał też Puchar Narodów. Patrząc na kwalifikacje, o podium może się bić nawet sześć reprezentacji. Transmisja w TVP1, TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej.
246 dni, dokładnie osiem miesięcy – tyle minęło od ostatniego zimowego konkursu drużynowego na skoczni w Planicy. Wygrali go Polacy. W ubiegłym sezonie byli najlepsi i w pierwszych, i w ostatnich zawodach. Dzisiaj zespół w składzie Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki postara się o powtórkę. W kwalifikacjach lepiej od naszych reprezentantów skakali Austriacy i Niemcy. Od pierwszego skoku bardzo wysoką formę prezentowali Norwegowie, którzy już wcześniej trenowali na śniegu.
Kubacki chce przypieczętować wynik
Austria, Niemcy, Polska – tak wyglądałoby podium konkursu drużynowego po zliczeniu wyników kwalifikacji (czterech nominowanych zawodników w każdym zespole). To jednak nie do końca miarodajne ze względu na warunki i problemy rywali. Norwegom w tym zestawieniu nawet kilkanaście punktów zabrał upadek Mariusa Lindvika, a Słoweńcom jeszcze więcej dyskwalifikacja mocnego w treningach Anze Semenicia. Blisko byliby też Japończycy (10,1 punktu mniej od Polaków). To sześć reprezentacji, które przystąpią do sobotnich zawodów z realnymi szansami na podium.
Pierwsze konkursy drużynowe sezonu leżą naszym skoczkom. W 2016 roku w Klingenthal zespół w składzie Piotr Żyła, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Maciej Kot odniósł historyczne zwycięstwo. Rok później, już przed własną publicznością w Wiśle, lepsi od naszych i Austriaków (ex aequo drugie miejsce) byli tylko Norwegowie. Ubiegły sezon to znów wygrana Polaków.
Zmienił się trener, ale nie zmienił skład. Inna będzie tylko kolejność. Po Piotrze Żyle i Jakubie Wolnym w trzeciej grupie skoczy Kamil Stoch, a w czwartej Dawid Kubacki. Mistrz świata z Seefeld wiadomość o tym, że wystartuje jako ostatni, przyjął z szerokim uśmiechem. – To już się zdarzało. Fajnie być tym, który może skakać na końcu i przypieczętować wynik – powiedział najwyżej sklasyfikowany z Polaków w piątkowych kwalifikacjach.
Dobre skoki Schlierenzauera nie wystarczyły
Więcej przetasowań u rywali. Pierwsze nominacje to też pierwsze małe niespodzianki. Mimo solidnych skoków (11. miejsce w 1. treningu, 13. w kwalifikacjach) w drużynie Austriaków nie zmieścił się Gregor Schlierenzauer. Obok Stefana Krafta, wystąpią przedstawiciele nowej generacji Philipp Aschenwald, Daniel Huber i Jan Hoerl.
U Norwegów zabraknie ósmego zawodnika poprzedniego sezonu, Johanna Andre Forfanga. Świetnemu Robertowi Johanssonowi będą akompaniować wracający do formy Daniel Andre Tande i młodzi Marius Lindvik z Thomasem Aasenem Markengiem. Słoweńcy bez Domena Prevca, a Japończycy bez Noriakiego Kasaiego, który zakończył już starty w Wiśle, bo nie zakwalifikował się do konkursu indywidualnego.
W sprawdzonym zestawieniu wystartują nasi zachodni sąsiedzi. Stefan Horngacher nie naruszył złotego składu z ostatnich mistrzostw świata. Ta sama czwórka, ale w nieco innej kolejności: Richard Freitag, Markus Eisenbichler, Stephan Leyhe i Karl Geiger.
Norwegowie nie chcą powtórki sprzed roku
Przy tak ściśniętej czołówce trzy grosze do rywalizacji może dorzucić zeskok. Kto nie poradzi sobie z lądowaniem lub odjazdem, pozbawi reprezentację kilku, kilkunastu punktów. Inauguracja w Wiśle to pierwsza okazja do konfrontacji z innymi reprezentacjami, a dla większości zawodników również pierwsza szansa, by oddać skoki na śniegu. Pod tym względem przewagę mają Norwegowie, którzy trenowali na przygotowanej skoczni w Vikersund. Choć Markeng i Lindvik zaliczyli w piątek łącznie trzy upadki.
– W Wiśle panują trudne warunki. Kiedy przechodzisz z gładkiego igelitu na wyboisty śnieg, dobrze jest wcześniej wylądować na śniegu, poczuć nierówności pod nartami, przypomnieć sobie, jak wyhamować. To ważne, żeby przed przyjazdem na Puchar Świata oddać 10, 20 czy 30 skoków na śniegu – mówi Johan Remen Evensen, kilka lat temu skoczek, obecnie ekspert telewizji NRK.
W zeszłym roku Norwegowie po dyskwalifikacji Johanssona nie awansowali nawet do drugiej serii drużynówki na skoczni im. Adama Małysza. Poza wygraną drużynówką w Oslo, w pozostałych konkursach nie stanęli na podium. – Dobre otwarcie sezonu jest bardzo ważne. Rok temu przytrafiła nam się dyskwalifikacja, niezbyt dobre skoki. To ustawiło w pewien sposób sezon, od razu pojawiły się nie najlepsze odczucia, których trudno było się pozbyć – uważa były rekordzista świata.
Zadowoleni mistrzowie świata
Brak skoków na śniegu nie przeszkadza Stefanowi Kraftowi. Dwukrotny mistrz świata wygrał oba treningi. Słabiej poszło mu w kwalifikacjach, a Austriacy i tak wypadli najlepiej drużynowo.
– Przejście z igelitu na śnieg zawsze mi służyło. Zresztą miałem już kontakt ze śniegiem, jeździłem ostatnio na nartach w domu. Trenowaliśmy natomiast na torach lodowych, tylko lądowaliśmy na igelicie, ale to niewielka różnica. Przyzwyczajenie się do rozbiegu z torami lodowymi jest ważniejsze – twierdzi Austriak.
Dobrze czuł się też inny mistrz świata, Niemiec Markus Eisenbichler. Nie tylko nie narzekał na stan zeskoku, co wręcz pochwalił organizatorów. – To sztuczny śnieg, nie jest najlepszy. Ale jak sięgam pamięcią, tak dobrze skocznia w Wiśle jeszcze nie była przygotowana. Nie miałem problemów z lądowaniem – powiedział 28-latek.
Prośba od Doleżala
O lepszym stanie zeskoku niż w poprzednich latach mówił również Dawid Kubacki. Skoncentrowany na pracy i swoich próbach, ocenił je czytelnie: – Ze skoku na skok było coraz lepiej – przyznał reprezentant Polski. – Trzeba było trochę skoków oddać, nabrać pewności siebie. Różnie to wyglądało w seriach próbnych, ale końcowy rezultat jest w miarę ok. W jutrzejszym dniu można przystąpić do pracy z lepszego poziomu – mówił Kubacki.
Drużynówka w Wiśle to zimowy debiut Michala Doleżala. Letnie wypadł okazale. Polacy w pierwszych zawodach pod wodzą Czecha zwyciężyli. Trener reprezentacji miał do swoich podopiecznych pewną prośbę, o czym powiedział z kolei Kamil Stoch. – Poprosił nas o dobre skoki. Jak to wyjdzie? Zobaczymy.
KONKURS DRUŻYNOWY (23 LISTOPADA)
Początek transmisji: 15:05 (TVP Sport, TVPSPORT.PL, APLIKACJA), 15:50 (TVP1)
Początek zawodów: 16:00 (TVP1, TVP Sport, TVPSPORT.PL, APLIKACJA)
Prowadzący studio: Maciej Kurzajewski
Komentatorzy: Przemysław Babiarz, Sebastian Szczęsny
Reporterzy: Aleksandra Rajewska, Filip Czyszanowski, Marcin Rams
KONKURS INDYWIDUALNY (24 LISTOPADA)
Początek transmisji: 10:45 (TVP Sport, TVPSPORT.PL, APLIKACJA), 11:15 (TVP1)
Początek zawodów: 11:30 (TVP1, TVP Sport, TVPSPORT.PL, APLIKACJA)
Prowadzący studio: Maciej Kurzajewski
Komentatorzy: Przemysław Babiarz, Sebastian Szczęsny
Reporterzy:Aleksandra Rajewska, Filip Czyszanowski, Marcin Rams