Z żadnym innym zawodnikiem Robert Lewandowski nie wypracował tylu goli w karierze. Polaka łączy z Thomasem Muellerem nie tylko łatwość w zdobywaniu bramek, ale też telepatyczna nić, która sprawia, że na boisku rozumieją się bez słów i są w stanie rozmontować we dwóch każdą defensywę.
Z MUELLEREM NAJSKUTECZNIEJSI
Prawdopodobnie gdyby jednego umieścić pod Mińskiem, a drugiego w okolicach Calgary, znaleźliby się nawet bez użycia telefonu komórkowego w okamgnieniu. Ze święcą szukać bowiem drugiego takiego tandemu – nie wychowywali się w jednej akademii, nie dojrzewali na jednym podwórku, właściwie przez długi czas nie zapowiadało się, że kiedykolwiek zasiądą ze sobą w ogóle w jednej szatni czy po prostu się poznają. Gdy jednak los przeciął ich drogi, z miejsca złapali fantastyczny kontakt. Dzięki mediom społecznościowym kibice mogli zauważyć, że na zgrupowaniach Bayernu są momentami jak papużki nierozłączki, a to przekładało się na formę boiskową – na placu demolowali bowiem kolejnych rywali z łatwością, która zaskakiwała chyba nawet ich samych.
Nieformalnym ojcem tej relacji jest Pep Guardiola. Zanim na Saebener Strasse zameldował się "Lewy", wcześniej Muellerowi zdarzało się grać na różnych pozycjach. Próbowany był w roli "dziewiątki", rozrzucany po skrzydłach, a jeśli już ustawiano go za napastnikiem, to nie radził sobie tak efektywnie, jak później. Transfer Lewandowskiego wykuł jednak w głowie hiszpańskiego szkoleniowca wizję stworzenia duetu, który miałby działać w świetle bramki, ale nie w klasycznym, poziomym dla napastników układzie. Polak i Niemiec od początku ustawiani byli pionowo – 31-latek bliżej bramki rywala, rok młodszy wychowanek monachijskiej szkółki dalej, z nieco innymi zadaniami, wspomagający kolegę. Kooperacja z miejsca zaczęła przynosić efekty i choć po drodze kolejni szkoleniowcy próbowali ją zmodyfikować, może nawet rozerwać genialny duet, koniec końców wywieszali białą flagę i wracali do realizacji pomysłu Guardioli. Z korzyścią dla siebie i całego zespołu.
Z nikim innym Lewandowski nie wypracował tylu goli. Obaj zawodniczy wykreowali aż 50 bramek (jeden strzelał a drugi asystował lub odwrotnie) a gdyby chcieć wskazać drugiego najskuteczniejszego partnera Polaka, byłby nim Mario Goetze. Z nim jednak RL9 nie działał tak efektywnie, ta dwójka przyniosła Bayernowi "ledwie" 29 trafień. Trzeci w hierarchii jest Jakub Błaszczykowski (26), czwarty Joshua Kimmich (23), piąty Marco Reus (22). Nawet fantastyczni Arjen Robben i Franck Ribery nie złapali z byłym piłkarzem Lecha Poznań wspólnego języka do tego stopnia, co Mueller (20 goli z Holendrem, 18 z Francuzem).
ZBĘDNE MODYFIKACJE
Kooperacja tych piłkarzy jest o tyle specyficzna, że choć bardzo wydajna i efektowna, to notorycznie podważana. Właściwie od samego początku, gdy Mueller zaczął grać z "Lewym", spekulowano czy kapitanowi biało-czerwonej kadry nie grałoby się lepiej z innym typem piłkarza. Szybszym, bardziej dynamicznym, z większą paletą zagrań, swobodnie dryblującym między rywalami. Ilekroć jednak takie próby podejmowano, zawsze okazywało się, że to nie zawodnicy potrafiący na boisku onieśmielać rywali sztuczkami technicznymi wyciskają maksimum możliwości z Lewandowskiego, a właśnie Niemiec – przez wielu uważanych za koślawego, mającego problemy z koordynacją, wręcz drewnianego.
Niemiecko-polski duet próbował na przykład rozerwać Carlo Ancelotti. Włoch nie miał przekonania do możliwości Muellera, nie potrafił wyobrazić sobie, że piłkarz tak nieforemnie poruszający się po murawie, może być najlepszym partnerem dla jednej z najlepszych "dziewiątek" na świecie. Postanowił zatem, że wokół "Lewego" będzie krążył Thiago Alcantara, zawodnik który być może jest i w najlepszej trójce najwybitniejszych techników na tym świecie. Hiszpan tak sprawnie na "dziesiątce" się jednak nie odnalazł, więc trzeba było powrócić do starego systemu, co oczywiście sprawiło, że skorzystali na tym wszyscy – trener, piłkarze, drużyna. – Thomas zagrał świetnie. Nie mając piłki poruszał się fantastycznie, dlatego tak dobrze atakowaliśmy i z tak pozytywnym skutkiem. Pokazał klasę – mówił po spotkaniu, w którym zdecydował się pójść prostą drogą i wrócić do sprawdzonych rozwiązań.
Podobnych kombinacji próbował też Niko Kovac, z tym że on rozmyślał nad tym, jak obok Polaka upchnąć wypożyczonego Philippe Coutinho. Brazylijczyk wejście do drużyny miał całkiem niezłe, ale zgasł szybko, a jego kiepskie występy z ławki obserwował Mueller. Jeszcze w październiku spekulowało się, że wychowanek Bayernu może zostać w zimie sprzedany, skoro trener nie ma na niego pomysłu, a sam zainteresowany chce przede wszystkim grać. Po blamażu we Frankfurcie z Kovacem się jednak rozstano, a jego następca, Hans-Dieter Flick, nie szukał kwadratowych jaj. Przywrócił do wyjściowej jedenastki genialny duet. Efekt? Cztery asysty Niemca w dwóch meczach ligowych, asysta i dwa gole "Lewego".
ŚLEPE ZROZUMIENIE
Polak i Niemiec nie szczędzą sobie komplementów, sami przyznają, że choć ciężko zdefiniować przyczynę tego, że tak doskonale rozumieją się na boisku, to w swoim towarzystwie jest im najlepiej. – Dobrze radzimy sobie na boisku, dużo rozmawiamy, to działa. Świetnie się rozumiemy, uwielbiam z nim grać – mówił po ostatnim meczu "Lewy". Muellerowi nie przeszkadza, że z tej dwójki to on jest piłkarzem, który w domyśle pracuje na sukces drugiego. Nie jest też jednak tak, że 30-latek haruje na boisku, a Polak spija śmietankę. Ich współpraca jest właściwie oparta na obopólnym... robieniu sobie miejsca. RL9, z uwagi na znacznie lepszą budowę ciała, rozbija obrońców, przepycha się z nimi i w ten sposób tworzy przestrzeń dla kolegi. Niemiec z kolei gra obok niego bardzo inteligentnie, niewielu jest zawodników poruszających się po boisku tak mądrze i sprytnie – tym samym wyciąga on defensorów skupiając na sobie krycie, a wtedy więcej swobody ma "Lewy".
– Kiedy gramy razem, istnieje coś w rodzaju ślepego zrozumienia. Thomas w każdej sekundzie wie, gdzie ja jestem i jak się poruszam. Ja wiem, gdzie jest on i jak się porusza. Znamy się na wylot, dlatego nie musimy nawet rozmawiać na boisku – powiedział kiedyś Lewandowski. W innej rozmowie podkreślał, jak ważna jest dla niego obecność Niemca. – Z nim obok jest mi łatwiej, bardzo mi pomaga. Wiemy, jak działać, by oszukać obrońców, świetnie się uzupełniamy.
Lewandowski i Mueller są jak bracia, ale z innej matki. Pochodzą z różnych krajów, wychowywali się w innej kulturze, operują na co dzień innym językiem i mają innych znajomych. Ale mimo to rozumieją się fantastycznie, doskonale dogadują, wyglądają jakby spędzali ze sobą każdą minutę od urodzenia. Ten tandem stworzył Pep Guardiola, a inni wielcy szkoleniowcy, od Carlo Ancelottiego, przez Juppa Heynckesa, po Niko Kovaca, nawet mimo chwilowych wątpliwości, koniec końców wiedzieli, że tej dwójki rozbijać nie można, bo ucierpią na tym wszyscy – a najbardziej przecież oni, których działacze rozliczają z wyników.
Następne