| Piłka ręczna / Europejskie puchary
W ostatnim tegorocznym meczu w Lidze Mistrzów piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce pokonali we własnej hali Mieszkowa Brześć (30:24), a bohaterem spotkania był Andreas Wolff, który bronił z blisko 50-procentową skutecznością. – Potwierdził, że jest światowej klasy bramkarzem – powiedział rozgrywający kielczan Krzysztof Lijewski.
Kielczanie byli zdecydowanym faworytem sobotniej konfrontacji, tym bardziej, że w październiku pokonali mistrza Białorusi (31:27) na jego terenie. Tymczasem w Hali Legionów podopieczni trenera Raula Alonso przez większą cześć meczu byli równorzędnym rywalem dla polskiej drużyny. W pierwszej połowie prowadzili w pewnym momencie trzema bramkami, a po 30 minutach przegrywali tylko jednym trafieniem (11:12).
– Już przed meczem wiedzieliśmy, że to będzie dla nas bardzo trudny pojedynek. W Lidze Mistrzów nie ma słabych drużyn, tutaj każdy może wygrać z każdym. Mieszkow pokazał to wygrywając z Vardarem Skopje, a portugalskie Porto pokonując Montpellier. Do każdego rywala trzeba mieć szacunek – powiedział po spotkaniu prawoskrzydłowy kielczan Blaż Janc.
– Zawsze mecze z Mieszkowem są dla nas trudniejsze, gdy gramy z nimi we własnej hali, niż w Brześciu. Wydaje mi się, że przyczyna tego leży w głowach. To taka psychologiczna gra. Wygrywasz na wyjeździe na trudnym terenie, gdzie Vardar przegrał dziewięcioma bramkami. Tymczasem oni przyjeżdżają do nas bez większego ciśnienia. To na nas ciążyła większa presja, dlatego bardziej chyba walczyliśmy ze sobą niż z przeciwnikiem – dodał Lijewski.
W pierwszej połowie w polskiej drużynie szwankowała skuteczność, ale końcówka spotkania to już popis kieleckiego zespołu. – Poprawiliśmy przede wszystkim skuteczność, bo w pierwszych 30 minutach nie wykorzystaliśmy kilku świetnych sytuacji. Lepiej też funkcjonowała nasza obrona i mogliśmy zdobywać bramki z kontrataków – mówił Alex Dujshebaev.
Głównym bohaterem VIVE był Andreas Wolff. Niemiecki bramkarz skutecznie interweniował w tym meczu z blisko 50-procentową skutecznością. – Potwierdził, że jest światowej klasy bramkarzem. Swoimi świetnymi interwencjami tchnął w nas dodatkowego ducha. Ten balast zszedł trochę z nas i wtedy grało nam się zdecydowanie łatwiej. Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo mecz długo był bardzo wyrównany i różnie to się mogło skończyć. Mieszkow potwierdził, że jest bardzo dobrym zespołem – podkreślił Lijewski.
– Kiedy masz na sobą takiego bramkarza jak Andreas, to wtedy czujesz się pewniej i gra ci się zdecydowanie łatwiej. Wygrana cieszy tym bardziej, że rywal postawił nam bardzo trudne warunki – zaznaczył Alex Dujshebaev.
Radość ze zwycięstwa zmąciła kontuzja Igora Karacica. Chorwat na początku drugiej połowy został uderzony przez Nemanję Obradovicia w okolice klatki piersiowej i nie pojawił się już na parkiecie. Nie wiadomo na razie, czy uraz jest poważny.
Mistrzowie Polski po 10 kolejkach mają na swoim koncie 12 punktów i zajmują trzecią lokatę w tabeli grupy B. Kolejny mecz kielczanie zagrają w lutym 2020 roku na wyjeździe z francuskim Montpellier HB.