| Kolarstwo / Kolarstwo górskie
Przygotowania do sezonu olimpijskiego rozpoczęła dwukrotna srebrna medalistka olimpijska w kolarstwie górskim, Maja Włoszczowska. W rozmowie z TVPSPORT.PL mistrzyni świata podsumowała poprzedni sezon, oceniła olimpijską trasę wyścigu i przedstawiła plany na igrzyska i czas po najważniejszej imprezie przyszłego roku.
O roku 2019 w swoim wykonaniu:
Był to bardzo ciekawy sezon, z sukcesami, jak i problemami. Wielkim wyzwaniem był dla nas najdłuższy wyścig etapowy MTB Cape Epic – dla mnie jest to połączenie szosowego Tour de France i motorowego wyścigu Paryż-Dakar. Warunki są rodem z Dakaru, a wysiłek sportowy z Wielkiej Pętli. Razem z Ariane Luethi zajęłam w nim trzecie miejsce. To były wielkie emocje i olbrzymi wysiłek dla organizmu. Po tym wyścigu miałam sporo problemów zdrowotnych i trzy miesiące przerwy od ścigania. W drugiej części sezonu wróciłam, żeby odbudować pozycję w rankingu UCI. To ma zapewnić lepszą pozycję startową na najważniejszym wyścigu w Tokio.
O trasie olimpijskiego wyścigu w Tokio:
To jedna z najtrudniejszych tras, na jakich przyszło mi się ścigać. Trasa bardzo mi się podoba, jest bardzo wymagająca pod względem fizycznym, jak i technicznym. Ma też bardzo strome podjazdy. Trzymam kciuki za to, żeby nie padał deszcz, bo liczne skały, które będziemy pokonywać na zjazdach mogą być wtedy bardzo niebezpieczne. Na pewno na tej trasie wygra zawodnik kompletny. Wyścig będzie bardzo trudny również ze względu na warunki atmosferyczne – w Tokio w lipcu będą upały i wilgoć, a wysiłek w takich warunkach jest jeszcze większy.
O celach na igrzyska:
Nie mam jeszcze złotego medalu igrzysk olimpijskich, ale nie nakręcam tym swojej motywacji. Po prostu staram się wyciągnąć maksa ze swojego organizmu, być jak najlepsza. Wiem, że jeżeli to osiągnę to wynik pojawi się razem z tym. W naszym zespole, Kross Racing Team jest czworo zawodników i wszyscy mają szansę na kwalifikację olimpijską. Najpierw trzeba ją wywalczyć, a potem pokazać się z dobrej strony. To jest priorytet.
O planach na przyszłość:
Rower górski to tak niesamowita frajda, że niezależnie od tego, ile jeszcze potrwa moja kariera, to z rowerem się nie rozstanę. Wynik w Tokio nie ma znaczenia, większe znaczenie ma moja motywacja i zdrowie. Nie podjęłam jeszcze stuprocentowej decyzji co do dalszych planów, zostawiam ją na czas po Tokio – nie dlatego, że uzależniam przyszłość od wyniku na igrzyskach, tylko ze względu na to, że nie chcę rozpraszać uwagi od przygotowań. Zapewne starty w Pucharze Świata pomału będę wyciszać, ale nie zamierzam rozstawać się z rowerem.
O innych sportach, w których chce się spróbować:
Zawodowa kariera wymaga, by uważać na kontuzję. Często zabraniają nam tego kontakty. Są sporty, których bym bardzo chciała spróbować, ale ze względu na brak czasu lub chęć uniknięcia urazów ich nie uprawiam. To kitesurfing, narciarstwo skitourowe i wspinaczka. Póki jestem fit, chciałabym się w nich sprawdzić.