16 gru 2019 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

EkstraRaport nr 11: koniec emocji w walce o tytuł?

Legia ostatnio praktycznie tylko wygrywa (fot. PAP)

Na pierwsze miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy wskoczyła Legia Warszawa i wygląda na to, że to już powoli koniec emocji dotyczących walki o tytuł mistrzowski. Pieniądze wreszcie zaczęły grać. Największy problem w polskiej piłce rozpoczyna się jednak wtedy, gdy masz kasę, ale nie wiesz, jak sensownie ją wydać.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

EKSTRARAPORT NR 10: TYLKO CUD MOŻE URATOWAĆ BIAŁĄ GWIAZDĘ

Patrząc na budżety, Legia ligowych rywali powinna zjadać na śniadanie. W tym sezonie trochę musieliśmy na to poczekać, ale patrząc teraz na grę warszawian, trudno oczekiwać, by coś tu się mogło zmienić znów na gorsze. Jak drużyna Aleksandara Vukovicia zaczęła wygrywać w połowie października, tak potknęła się tylko raz (choć bardzo przykro), przegrywając z Pogonią w Szczecinie 1:3. Zdobyła w tym okresie 21 punktów, strzelając 21 goli, a tracąc tylko trzy. Widać, że coś tu się wykluło i nawet już próbuje fruwać. Pewnie w naszym ogródku sobie pofruwa, ale uwaga na ścianę z którą może się zderzyć, gdy spróbuje polecieć nieco dalej, chcąc pofruwać z orłami europejskimi. Na dziś Legia ma wszystko. Pozbieranego trenera, najmocniejszą kadrę w kraju, najwięcej kasy. I głód sukcesu, bo przecież w poprzednim sezoniem tytuł zgarnął Piast.

***
Legia ma Vukovicia, a drużynę Jagiellonii właśnie objął jego białostocki odpowiedni, Rafał Grzyb. Defensywny pomocnik (najlepiej związany z klubem) to jednak najlepszy materiał na przyszłego trenera (Vuković, Grzyb, Radosław Sobolewski, Piotr Stokowiec, Marcin Brosz). Grzyb stanął za kierownicą na razie tylko na chwilę, zimą klub trafi w ręce bardziej doświadczonego trenera, ale debiut w meczu z Lechią (3:0) był obiecujący i z pewnością warto dać Grzybowi czas na naukę, a potem kolejną szansę. No, a potem trochę czasu. Vuković go dostał. Prezes Dariusz Mioduski wytrzymał ciśnienie, zmierzył się z krytyką i dziś może sobie pogratulować.

***
Warszawianom pomaga coraz bardziej leniwa grupa pościgowa. Piast wygrał, ale ma za sobą kiepską passę i raczej trudno oczekiwać, by teraz zaczął zwyciężać co tydzień. Lekką zadyszkę złapała Pogoń, Śląsk zaczął grać mocno w kratkę, a Cracovia przegrała z Koroną, choć przez dużą część meczu grała w przewadze jednego lub dwóch zawodników. Ba, drużyna Michała Probierza dopiero w doliczonym czasie gry stworzyła dogodne okazje do zdobycia bramki. W drugiej połowie Pasy miały przewagę w posiadaniu piłki 76% - 24%, a… nic z tego nie wynikało. Bezcelowe kopanie piłki. Niby dziwne, bo taki mecz przytrafił się Pasom po spotkaniu z Rakowem (3:0), które było chyba najlepsze w tym sezonie w ich wykonaniu. Dziwne dla kogoś, kto nie zna praw Ekstraklasy. A jedno z tych praw mówi:

″Jeśli zagrałeś swój najlepszy mecz, za tydzień zagrasz najgorszy″.

Inne prawo Ekstraklasy pozwoliło Wiśle ograć Pogoń.

″Jeśli przegrywasz mecz za meczem i jesteś na ostatnim miejscu w tabeli, przełamiesz się z liderem″.

Okiem redakcji: zwycięstwo Legii i remis Śląska przy pustych trybunach

Okiem redakcji: zwycięstwo Legii i remis Śląska przy pustych trybunach

***
Chciałem o tym napisać już ostatnio, ale wtedy Piastowi jeszcze się upiekło. Napiszę dziś. Dlaczego w Gliwicach zapomniano, że klub piłkarski potrzebuje boisko? Nazwanie tego pastwiska murawą byłoby obrazą dla każdego innego obiektu sportowego. Bramkarze taplają się w błocie, a sędziowie asystenci biegający po linii powinni zaopatrzyć się w gumiaki. Albo rybackie spodniobuty. No dobra, ja z tej okazji postanowiłem przygotować ranking najgorszych muraw w historii Polski.

3. Murawa meczu Polska – Słowenia w 2019.
2. Murawa spotkania Polska – Krzyżacy w 1410.
1. Murawa meczu Piast – ŁKS w 2019.

Podczas pisania EkstraRaportu zazwyczaj do kogoś dzwonię i tym razem jest podobnie. Wykręcam numer do dyrektora sportowego Piasta, Bogdana Wilka i pytam:

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Udało się już wygrzebać z błota sędziego liniowego?
Bogdan Wilk: – Wolałbym nie żartować na ten temat. Z trenerem już wcześniej sugerowaliśmy, że warto zadbać o murawę i wkrótce to się stanie.

– To jakie plany, by poprawić ten stan rzeczy?
– Wszyscy w klubie widzimy, że sytuacja wymaga działania i już wiadomo, że murawa zostanie wymieniona. Zimą będzie trudno to zrobić, ale na wiosnę doczekamy się nowej murawy. Zwróćmy uwagę, że boisko w tak złym stanie było tylko podczas dwóch ostatnich meczów, wcześniej było całkiem nieźle. Niestety, kształt stadionu sprawia, że na murawę pada niewiele światła słonecznego.

– Stadion jest miejski, ale o murawę dba klub, tak?
– Tak.

– Jako piłkarz grał pan na gorszych murawach?
– Oczywiście, wystarczy sobie przypomnieć jak to wyglądało kilka, kilkanaście lat temu. Dziś jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że tę murawę trzeba wymienić.

To jest jego stadion, @JorgeFelix_22 trafiał do siatki w 6 z 7 ostatnich meczów w Gliwicach! 🏟️⚽️#PIAŁKS 2:1 pic.twitter.com/ynOTbzQa5i
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) December 15, 2019

***
W Kielcach pewnie zastanawiają się, dlaczego ludzie nie chodzą na stadion. Na meczu z Cracovią było niespełna 5 tysięcy widzów, z czego blisko tysiąc z Krakowa. Otóż ja odpowiem, dlaczego. W drużynie jest za dużo zawodników pokroju Rodrigo Zalazary, który jak na razie wyróżnił się tylko brutalnym atakiem na Michała Helika, a za mało Mateuszów Spychałów, który dla odmiany w niedzielnym meczu wyróżnił się efektowną akcją ratunkową. Ale żeby nie było, że czepiam się Zalazary, bo tu tli się jeszcze jakaś nadzieja, to młody chłopak, kto wie, może jeszcze odpali. I wiem też, że Spychała potrzebował czasu i dobrze, że w końcu go dostał, bo widać, że coś tam potrafi.

Pytanie jednak, jak długo polscy działacze będą dawać się mamić zagranicznym agentom i ich ″specjal offer dżest for ju, maj friend″. Gdy widzę takiego Fabiana Serrarensa z Arki Gdynia to wskazówka na moim prywatnym szrotomierzu natychmiast wskakuje na czerwone pole. Spoko napastnik, taki wysoki, tylko nie wie, co zrobić, gdy już dostanie piłkę pod bramką rywala. Taki jeden minus. Zerkam na portal Ekstrastats – Serrarens do tej kolejki oddał dziewięć strzałów i… ani jednego celnego. Przecież to jakiś żart. 1,1 niecelnego strzału na mecz – tyle gwarantuje Serrarens. W meczu z Zagłębiem Lubin nastąpił wiekopomny przełom i Serrarens trafił w bramkę. Kto wie, może ma zagwarantowany z tego tytułu jakiś bonus. Szkoda tylko, że równocześnie trafił w bramkarza gości. Ja, gdybym był obrońcą czy pomocnikiem Arki, a z przodu w ataku widział Holendra, czułbym się jak w samolocie lecącym bez pilota. Co z tego, że dostarczymy piłkę do przodu, jeśli tam stoi ten gość i niemal wszystko zepsuje? OK, żeby być sprawiedliwym, Serrarens ma też na koncie osiem kluczowych podań, więc coś tam umie kopnąć, ale czy faktycznie trzeba było ściągać po te kilka podań za grubą kasę gościa aż z Holandii? I wzorem Kielc: mniej Serrarensów, więcej Młyńskich.

***
W Wiśle Kraków mają jeszcze dwa tygodnie (a do świąt to jeszcze mniej czasu), by doszło do porozumienia między Towarzystwem Sportowym a spółką akcyjną. W kilku aspektach obie strony nieco się ostatnio zbliżyły, ale wciąż jest kilka palących kwestii, a sprawa utknęła. Zegar tyka, a kibice czekają.

"Okiem redakcji". Kraków w skowronkach. Przełamanie Wisły