| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Zimowe okno transferowe zbliża się wielkimi krokami. Lider PKO Ekstraklasy nie zamierza zimą przeprowadzać rewolucji. Wszystko będzie ostatecznie zależało od tego, kto odejdzie z Łazienkowskiej, ale na liście zakupów priorytet jest jeden - nowy skrzydłowy.
Legia Warszawa rewolucję ma już za sobą. Latem stołeczny klub wymienił dużą część kadry. Pożegnano się z doświadczonymi zawodnikami, sprowadzono nowych. Póki co efektem jest pierwsze miejsce w PKO Ekstraklasie i zespół, którego grę ogląda się najlepiej od dawna. Zima zapewne nie przyniesie znaczących ruchów kadrowych przy Łazienkowskiej. Priorytetem jest jedna pozycja – skrzydło.
Legia ma bogactwo na bokach, lecz momentami jest ono pozorne. W teorii flanki obsadzić mogą Paweł Wszołek, Luquinhas, Arvydas Novikovas, Salvador Agra, Dominik Nagy czy młodzi Maciej Rosołek i Kacper Kostorz. Do tego dochodzi ustawiany na ogół w defensywie Marko Vesović. Sytuacja nie jest jednak tak optymalna, jak może wydawać się na pierwszy rzut oka. Litwin aktualnie wraca do zdrowia. Nagy zimą zapewne pożegna się z Łazienkowskiej. Przyszłość Portugalczyka także stoi pod znakiem zapytania. Do tego Luquinhas postrzegany jest aktualnie głównie w roli ”dziesiątki”, a najmłodszym we wspomnianym gronie, wciąż brakuje doświadczenia.
Polski rynek
Legia szuka skrzydłowego i wkrótce powinna przejść do konkretów. W założeniach stołecznego klubu jest finalizacja transferu do rozpoczęcia zgrupowania w Turcji. Warszawiacy wylecą do Belek 11 stycznia. Wtedy w kadrze powinien znajdować się już nowy zawodnik.
Stołeczny klub latem chętnie pozyskiwał zawodników z Polski czy też grających w Ekstraklasie. Tak było z Novikovasem, Walerianem Gwilią, Wojciechem Muzykiem, ale też Igorem Lewczukiem i Pawłem Wszołkiem. To trend, który ma zostać zachowany przy Łazienkowskiej. Legia chce stawiać na piłkarzy znających środowisko oraz oczekiwania czekające na nich w Warszawie. Na liście graczy, którymi interesują się Wojskowi znajduje się choćby najlepszy strzelec pierwszej ligi, Omran Haydary z Olimpii Grudziądz.
Ograniczona sprzedaż?
Zima może być dla Legii istotniejsza pod kątem sprzedawania niż kupowania. Zagraniczne kluby interesują się Radosławem Majeckim, Michałem Karbownikim czy Jarosławem Niezgodą. Gdyby warszawianie sprzedali całą trójkę, mogliby przy dobrych wiatrach zarobić nawet piętnaście milionów euro. To się nie stanie. Stołeczny klub najchętniej pożegnałby się jedynie z jednym z trzech zawodników. Ale nie można wykluczyć ewentualnego odejścia dwóch graczy. Najmniejsze szanse na transfer należy obstawić przy Karbowniku, który stał się objawieniem PKO Ekstraklasy.
Bramkarz warszawiaków budzi zainteresowanie od dawna. Regularnie pojawiają się zapytania i jego odejście z Legii nie byłoby żadną niespodzianką. Pozostaje jedynie kwestia rodzaju transferu. Istnieje szansa, że nowy klub zapłaci za Majeckiego, ale do końca sezonu pozwoli mu terminować między słupkami stołecznej bramki. Wątpliwości tego rzędu nie ma za to przy Niezgodzie. Ewentualny kupiec pozyskałby najskuteczniejszego gracza rozgrywek od razu. Oficjalne oferty wciąż się nie pojawiły, ale wiadomo, że sytuację piłkarza śledzi Dinamo Moskwa, a także kluby z Włoch, Belgii i Niemiec. Więcej w kwestii Niezgody powinno wyjaśnić się na przełomie grudnia i stycznia.
Spokojne okno
Zimowe okno transferowe zapowiada się przy Łazienkowskiej spokojnie. Klub będzie chciał się pożegnać ze wspomnianym Nagy'em. Problemów z odejściem nie będzie miał Agra, o ile znajdzie się dla niego nowy klub. Skrzydłowy nie jest skreślony, ale runda jesienna pokazała, że jest jednym z ostatnich wyborów trenera Aleksandara Vukovicia na swojej pozycji. Pod znakiem zapytania jest przyszłość Williama Remy’ego, który ma otrzymać szansę na zgrupowaniu w Turcji. Ważną misją dla władz Legii będzie za to przedłużenie wygasających w czerwcu kontraktów. Umowy kończą się choćby Cafu, Andre Martinsowi, Igorowi Lewczukowi czy Jose Kante.
Zakupy będą zależne od sprzedaży. Legia chce skrzydłowego, ale jeśli straci Niezgodę, może pomyśleć o wzmocnieniu ofensywy. To samo tyczy się bramki. Gdyby Majecki odszedł, nie jest wykluczone, że wicemistrzowie Polski będą rozważać pozyskanie golkipera. W przeszłości warszawiacy interesowali się choćby Dominikiem Hładunem z Zagłębia Lubin. – Chcemy, by ruchy były przemyślane i niezbyt gwałtowne. To nie czas na rewolucję – słyszymy przy Łazienkowskiej. Na koniec wszelkie plany i tak zweryfikuje rynek i potrzeba chwili.