| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Myślał, że spędzi w Gliwicach dwa, trzy lata, a zakotwiczył w Piaście już na 4,5 roku. W tym sezonie Uros Korun znów jest podstawowym piłkarzem mistrzów Polski.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Nie żałujesz czasem, że zmieniłeś pozycje i nie jesteś już napastnikiem?
Uros Korun: – Strzelałem dużo goli, w juniorskich drużynach byłem najlepszym strzelcem. Potem jednak, gdy nadeszły ważniejsze mecze, a ja rzadko miałem piłkę przy nodze, powiedziałem trenerowi, że chciałbym coś zmienić, pograć więcej w piłkę. Potem przez długi czas grałem w pomocy, a od ośmiu lat jestem już obrońcą.
– Byłeś wysoka dziewiątką?
– Wtedy nie byłem jeszcze taki wysoki. Zdarzały się gole głową, ale większość zdobywałem bramki po strzałach z nogi.
– Czyli nie byłeś podobny do Piotra Parzyszka?
– Nie, jego najsilniejszą bronią jest gra głową. Nie byłem też w typie Jorge Felixa.
– Nie ma takiego napastnika w Piaście?
– Nie ma! Byłem kimś w rodzaju Flavio z Lechii Gdańsk, ale trzeba zachować odpowiednie proporcje.
– Mógłbyś jeszcze czasem zagrać w ataku?
– W przypadku większej liczby kontuzji w zespole, czemu nie? W trakcie treningów często idę do ataku. Ale prawda jest taka, że już nie pamiętam nawet, kiedy po raz ostatni zdobyłem bramkę. W pierwszych dwóch sezonach strzeliłem po dwa gole, a potem koniec. Podczas stałych fragmentów gry piłka już nie szuka mnie jak kiedyś. Na początku sezon trafiłem do bramki Lecha, ale był spalony. Potem sytuacji już nie było.
– Instynkt przestał działać.
– Na to wygląda, więc udzieliłem ostatnio pewnej porady Piotrkowi Parzyszkowi. ″Jak mamy stały fragment gry, a ja idę na pierwszy słupek, to ty idź na drugi, bo piłka na pewno spadnie właśnie tam″.
– Odpychasz piłkę.
– Tak. Ale najważniejsze, że Piotrek potrafi z tego skorzystać.
– Zdobyłeś w tym sezonie jedną bramkę, ale nie był to dla ciebie miły moment. Zanotowałeś ″swojaka″ w końcówce pierwszego meczu z FC Riga.
– To był dla mnie bardzo ciężki moment. Na początku straciliśmy gola, ale potem było 3:1 i byliśmy zadowoleni z wyniku. Co można powiedzieć. Ta sytuacja to efekt braku komunikacji między mną a Frantiskiem. Na treningach w takich sytuacjach on zawsze stał w bramce, nigdy nie wychodził tak daleko do przodu. Na meczu tak się jednak stało. Kiepsko się z tym czułem.
– Jak sobie radzisz w takich momentach?
– Jest ciężko, ale w domu mam rodzinę. To dzięki dzieciom jestem w stanie najszybciej zapomnieć o problemach boiskowych. Po tym błędzie przez dwa, trzy dni więcej czasu spędzałem w domu. Nie chodziłem z kolegami z zespołu na kawkę. Znają mnie już i wiedzą, że potrzebuję w takich chwilach trochę czasu. Ktoś czasem zadzwonił i zapytał, czy wyjdę z nimi. ″Nie, potrzebuje jeszcze trochę czasu″ - odpowiadałem i skupiałem się na dzieciach. Czas spędzony z nimi pozwala zapomnieć o wszystkich problemach.
– Ta bramka bolała tym bardziej, że odpadliście. Choć oczywiście nie tylko przez tego gola.
– Tak, ale nikt nie pamięta reszty bramek. Przy pierwszym golu błąd popełnił Marcin Pietrowski, ale wszyscy o tym zapomnieli i pamiętają tylko moją pomyłkę. Patrząc na wynik można powiedzieć, że to moja bramka decydowała, ale przecież mogliśmy po prostu zagrać lepiej, szczególnie w drugim spotkaniu. To był jeden z najsłabszych naszych meczów w tamtym sezonie. To był dla nas wyczerpujący miesiąc i mecz w Rydze zupełnie nam nie wyszedł. Jak czasem wspominamy z chłopakami ten dwumecz to od razu się denerwujemy. Nie są to miłe wspomnienia.
– Czemu polskim klubom idzie w Europie tak słabo? Właśnie spadliśmy na 32. miejsce w rankingu UEFA.
– To jest coś niesamowitego, właśnie patrzyliśmy na to dziś rano z chłopakami. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak jest. Jakbym znał odpowiedź to już byśmy zastosowali to rozwiązanie. Patrzysz na polskie kluby, na stadiony, a potem widzisz Legię przegrywającą z Dudelange albo nas. Dla mnie to niezrozumiałe.
– A może zostałeś trafiłeś do obrony, bo twój tata był defensorem i miałeś to we krwi?
– Tak może być, ale jak byłem mały i chodziłem na jego mecze ligowe to wyobrażałem sobie siebie strzelającego gole. Pewnie jak każdy dzieciak. Tata grał w obronie i był w tym świetny, a ja w końcu skończyłem na tej samej pozycji. Był środkowym obrońcą. Najpierw grał głównie prawą nogą, ale po kontuzji kolana stał się lewonożny. Grał w II lidze jugosłowiańskiej.
– No to musi się zgodzić, że to ty jesteś lepszym piłkarzem.
– Tak uważam. I tata powiedziałby to samo.
– Jest krytycznym recenzentem?
– Jest, ale ja jestem bardzo krytyczny wobec siebie i jak widzę, że dzwoni to już wiem, co usłyszę. Lubię porozmawiać z tatą po udanym meczu, ale po tych słabszych często kończymy rozmowę o piłce po kilku zdaniach. Tata był już kilka razy u mnie w Gliwicach. Lubi przyjechać, pobawić się z moimi dziećmi, pewnie byłby częściej, gdyby nie praca. Ogląda każdy mój mecz, więc jest na bieżąco.
– Z nacji wyodrębnionych z byłej Jugosławii Słoweńcy są chyba najspokojniejsi, prawda?
– Tak. Podczas wojny tylko raz usłyszałem syreny alarmowe. Miałem wtedy cztery lata.
– Słowenia odłączyła się od Jugosławii szybko i sprawnie.
– Profesjonalnie. Było kilka dni szalonych, ale nic specjalnego. Na granicy z Chorwacją na chwilę zrobiło się trochę gorąco, jednak w centrum kraju, gdzie ja mieszkam był spokój.
– W Celje zacząłeś poważne granie w piłkę.
– Najpierw grałem w innym okolicznym mieście. Miałem chyba sześć lat i trenerzy wystawiali mnie w rozgrywkach chłopców starszych o dwa lata. Grałem na karcie innego chłopca! Dzień przed meczem powiedzieli mi jego imię, a ja potem nie mogłem zasnąć, bo cały czas powtarzałem je w głowie, by niczego nie pomylić. Potem grałem jeszcze w Vransko, w miejscowości, gdzie mieszkam, dopiero później trafiłem do Celje i to był już większy klub. Tam spędziłem wiele lat.
– W Celje grałeś z Rokiem Strausem, Denisem Popoviciem, Romanem Bezjakiem. Znamy ich z Ekstraklasy.
– Tak. Rozmawiałem z nimi na temat Polski, z Rokiem jestem w kontakcie cały czas. Z Popoviciem spotkałem się na kadrze. Wszyscy byli bardzo zadowoleni z pobytu w waszym kraju, Rok powiedział, że bardzo chciałby wrócić.
– Denis Popović to prawdziwy szaleniec. Nie wygląda na Słoweńca.
– Nie. Jego rodzina ma serbskie czy chorwackie korzenie. To wiele tłumaczy (śmiech).
– W pierwszej reprezentacji jeszcze nie zadebiutowałeś, choć otrzymywałeś już powołania. Ale grałeś w kadrze U-21. Mieliście taki mecz z Anglią na wyjeździe i prowadziliście 1:0 po twojej asyście, by ostatecznie przegrać 1:2.
– Dobrze pamiętam ten mecz, to była fajna asysta. Zagrałem prostopadłą piłkę, a Etien Velikonja świetnie to wykończył. Fajnie było zmierzyć się z takimi rywalami. W składzie Anglików był Aaron Lennon, James Milner czy Micah Richards, niektórzy z nich grali już wtedy w Premier League.
– Po odejściu z Celje przez pół roku pozostawałeś bez klubu. Co się stało?
– W Celje szło mi świetnie, aż trenerem został Milan Djurcić. Przez kilka miesięcy wszystko było OK, ale nagle wypadłem z jego planów i przestałem grać. Głośno powiedziałem, że chcę odejść. Byłem młody, nie chciałem siedzieć na ławce. Odszedłem, ale według przepisów – skoro nie miałem jeszcze 21 lat – kolejny klub musiał za mnie zapłacić ekwiwalent nawet jeśli nie miałem już kontraktu. To była spora kwota jak na słoweńskie warunki. Był luty, a ja w maju miałem mieć 21. urodziny więc nikt nie chciał płacić za te trzy miesiące 400 tysięcy euro. I tak zostałem bez klubu. Przez trzy miesiące trenowałem indywidualnie, z kolegą, ale po drodze nagrałem już kontrakt z Rudarem Velenje. Ściągnął mnie tam trener, który dobrze mnie znał.
– W ostatnim meczu z tobą w składzie Celje przegrało z Koprem 0:4. To przelało czarę goryczy?
– Nie, to zaczęło się znacznie wcześniej. W trakcie okresu przygotowawczego trener mówił, że chce budować wokół mnie zespół, a potem wszystko się zepsuło. Nigdy wcześniej nie miałem takiego konfliktu. Wszystko co robiłem było źle. Wiedziałem, że nic z tego nie wyjdzie, dlatego zdecydowałem się na transfer. Trafiłem do Rudaru, spędziłem tam 1,5 roku i nagle przyszedł nowy trener: Djurcić.
– Czyli wiedziałeś, że czas się pakować.
– Tak. Gdy dowiedziałem się, kto będzie trenerem poszedłem do dyrektora sportowego i mówię, że muszę zmienić klub, bo to nie ma sensu. Odparł, że rozmawiał z trenerem, że jestem w jego planie, że wszystko będzie OK. Pierwszy miesiąc faktycznie był super, grałem regularnie. Potem przyszedł sprawdzian generalny, a ja usiadłem na ławce. Przesiedziałem tam kolejne pięć spotkań aż zostałem zawieszony.
– Dlaczego?
– Robiliśmy badania lekarskie i spóźniłem się o jeden dzień. Poszła informacja, że nie chciałem tego zrobić wcześniej, ale to była nieprawda. Klub mnie zawiesił, a ja uważam, że to było ukartowane. Byłem u dyrektora cztery razy. Mówiłem mu, że odejdę za darmo, nie muszą mi nic płacić. Cały czas powtarzał, że wszystko będzie dobrze. To było na pięć dni przed zamknięciem okienka transferowego. Na szczęście zadzwonili do mnie z Domżale i w ostatnim dniu okienka udało się dojść do porozumienia. Nie wiem, dlaczego Djurcić mnie nie lubi, chętnie bym z nim teraz porozmawiał.
– Transfer do Domżale to był dobry krok. Zacząłeś grać regularnie, a odchodząc do Piasta byłeś wśród najlepszych obrońców ligi.
– Tam było wszystko super. To klub, który troszczy się o swoich piłkarzy, a jak masz szansę na rozwój, nie będą cie blokować. Pracowałem tam z Luką Elsnerem, który dziś jest trenerem Aimes. Domżale nie zdobywa trofeów tylko dlatego, że co pół roku wyprzedają najlepszych piłkarzy. W tym momencie są w środku tabeli, sprzedali znów wielu piłkarzy i to się odbija na wynikach.
– Ile w Słowenii zarabia przeciętny ekstraklasowy piłkarz?
– Ciężko powiedzieć. Masz klub w którym zarabiasz tysiąc euro, ale są też takie, które płacą po siedem. Jest tu spora rozbieżność.
– Wiem, że Słowenia to mały kraj, 50, 100 czy 200 osób na meczu ekstraklasy to jednak musi wpływać na motywację.
– Zapewniam, że poziom piłkarski nie jest tak słaby jak ta cała otoczka.
– Na odwrót niż w Polsce!
– Ja tego nie powiedziałem. Wychodzisz na mecz a tam 50 osób na trybunach. Masakra. W takich meczach faktycznie trudniej o motywację. Ale są też mecze z lepszymi rywalami, z Mariborem czy Olimpią, Domżale i wtedy atmosfera jest zupełnie inna.
– W Piaście jesteś już 4,5 roku. Przez ten czas drużyna zmieniła się niemal całkowicie.
– Plan był, by spędzić tu dwa, może trzy lata, ale rodzina czuje się tu bardzo dobrze, ja też jestem zadowolony. Warto było zostać tak długo, by zdobyć tytuł mistrzowski. W pierwszym sezonie byliśmy blisko, ale wtedy skończyło się na tytule wicemistrzowskim.
– W poprzednim sezonie po rundzie jesiennej też mieliście sporą stratę.
– Teraz mamy tyle samo punktów, co po jesieni rok temu, a w sobotę możemy ten bilans poprawić. Fajnie byłoby jechać na wakacje po dwóch wygranych z rzędu. Druga część sezonu będzie dla nas bardzo ważna. Jeśli chcemy coś osiągnąć, musimy gonić czołówkę.
– Najlepiej zdobyć tytuł, by jechać na galę Ekstraklasy.
– Gala była superowa. Kilku z nas zostało w Warszawie, na drugi dzień lecieliśmy na Ibizę. Długo będziemy pamiętać tę fetę i to, co się działo później. Chcielibyśmy powtórzyć to za rok. A jak nie zdobędziemy tytułu to zrobimy sobie fetę bez powodu. (śmiech)
– W ostatniej kolejce pokonaliście ŁKS i przerwaliście passę trzech przegranych z rzędu.
– To nie było to miłe, nie jesteśmy przygotowani na takie porażki. Z tych trzech meczów najgorsze było spotkanie z Pogonią. Mecz z Lechem był pół na pół, a do dziś nie umiem zrozumieć, co się stało w meczu ze Śląskiem. Wygrana z ŁKS dała nam trochę spokoju.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
Radomiak Radom
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.