| Boks

Czterdziestolatek Mariusz Wach. "Pas mistrza świata nie jest wart żadnych wyrzeczeń" [WYWIAD]

Mariusz Wach (fot. PAP)
Mariusz Wach (fot. PAP)

14 grudnia, zaledwie kilka dni po walce z Dillianem Whytem na gali w Rijadzie, skończył 40 lat. Kończyć nie zamierza kariery. O strachu związanym z zawieszeniem rękawic na kołku, szacunku za granicą i jego braku w Polsce oraz sportowym i życiowym spełnieniu w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiada były pretendent do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej – Mariusz Wach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Maciej Wojs, TVPSPORT.PL: – Proszę dokończyć zdanie: 40 lat dla zawodowego boksera to...
Mariusz Wach: – ... nie jest dużo. Ale warto tu pamiętać, że chodzi o wagę ciężką. W tych mniejszych wagach, dajmy na to 70-kilogramowych, wszystko rządzi się innymi prawami. Tam bokserzy bazują na szybkości, a ta spada z wiekiem. W wadze ciężkiej szybkość nie jest tak potrzebna. Ja dla przykładu nigdy nie byłem szybki i taki nie będę. Mam za to inne atrybuty. Jasne, nie jestem już młodym zawodnikiem, ale nie jestem też wyeksploatowany. Późno zacząłem swoją przygodę z boksem, a i po niektórych walkach miałem dłuższe przerwy – czy to przez kontuzje, czy dlatego, że nie walczyłem i nie trenowałem. Mój organizm nie jest jeszcze zmęczony tym sportem.

"40" Wacha. "Perfekcyjny pojedynek stoczę... po 50"

Czytaj też

Mariusz Wach i Dillian Whyte (fot. Getty Images)

"40" Wacha. "Perfekcyjny pojedynek stoczę... po 50"

– Pana bokserski początek był dość specyficzny. W rozmowie z Andrzejem Kostyrą z "Super Expressu" wspominał pan nie tak dawno, że na pierwszych zajęciach trener powiedział, iż "nic z pana nie będzie".
– Ja to słyszę cały czas! Po każdej z walk – czy to od kibiców, czy dziennikarzy...

– Nie pomyślał pan wtedy: "dam sobie z tym spokój"?
– Nie. Ja to jestem taki... Lubię iść pod prąd. Nie słucham się innych i mam przez to mnóstwo kłopotów. Zresztą problemy były ze mną od zawsze. A gdyby tak słuchać innych, że się nie uda, że nie warto, to przypuszczam, że wielu sportowców czy ludzi z innych branż nie osiągnęłoby sukcesów. Ja miałem samozaparcie. Mój pierwszy trener popatrzył na mnie na tamtym treningu i powiedział: beztalencie. Coś w tym było, przecież talentu mi nie przybyło. Mam braki, ale nadrabiam je silną wolą i charakterem w ringu.

– Otwarcie mówi pan o swoich słabych stronach. W rozmowie z Arturem Gacem z Interii powiedział pan: "uwielbiam się bić, ale nie potrafię tego robić". Muszę przyznać, że to dość specyficzny sposób dla boksera na zrobienie sobie reklamy.
– No tak... Tyle, że tak rzeczywiście jest – lubię się bić, ale nie potrafię tego do końca robić. Jak zaczynałem, na sali było nas 40 osób. 38 z nich było wtedy lepszych ode mnie. Moja zadziorność i charakter zaprowadziły mnie jednak tam, gdzie teraz jestem. To paradoks. Stawałem do walk z Kliczką, Powietkinem, Millerem, Whytem... To nie są ułomki, którzy nie potrafią boksować. Po ich ciosach niejeden wylądował w szpitalu. Jakieś pojęcie mam, ale... nie potrafię boksować.

"40" Wacha. "Perfekcyjny pojedynek stoczę... po 50"

Czytaj też

Mariusz Wach i Dillian Whyte (fot. Getty Images)

"40" Wacha. "Perfekcyjny pojedynek stoczę... po 50"

Ring TVP Sport. Mariusz Wach podsumował "Starcie na wydmach"
gf
Ring TVP Sport. Mariusz Wach podsumował "Starcie na wydmach"

– Trener Skrzecz, który prowadził pana w boksie olimpijskim, uważa z kolei, że miał pan możliwości, by zostać mistrzem olimpijskim, a potem świata. Jego zdaniem za wcześnie przeszedł pan jednak na zawodowstwo.
– Tego nikt praktycznie nie wie, ale gdy zaczynałem, w Niemczech były dwie najlepsze grupy boksu zawodowego w Europie, a może i na świecie – Universum i Sauerland. Z obu miałem propozycje. Byłem amatorem, a miałem opcje kontraktów i rozpoczęcia profesjonalnej współpracy. Tyle, że ja się po prostu... bałem – wyjazdu, nauki języka i wszystkiego z tym związanego. Dlatego nie podpisałem wtedy żadnego z tych kontraktów.

– Zadecydowały wyłącznie względy życiowe?
– Tak. W ringu bym sobie poradził.

– Pan nie żałuje, że po igrzyskach w Atenach zdecydował się przejść na zawodowstwo?
– Brakło mi niewiele, żeby wystąpić wtedy w Atenach. Zresztą ja tam przecież byłem, co prawda nie na stadionie, ale pojechałem do Grecji w roli rezerwowego. Nic bym tam jednak nie zrobił, szybko by się to skończyło. Czuję jednak, że cztery lata później, w Pekinie, miałbym już na tyle doświadczenia, że wywalczyłbym medal. A czy żałuję? To nie było tak, że ja z dnia na dzień się wkurzyłem i podpisałem kontrakt. Rozmawiałem z prezesami boksu amatorskiego, ale nie mieli mi nic do zaoferowania. To miały być kolejne cztery lata bez konkretów. W boksie zawodowym miałem kontrakt, byłem zabezpieczony. Gdy go już podpisałem, nie wracałem myślami do igrzysk. Ale czuję, że gdybym został w boksie olimpijskim, "zrobiłbym" medal. Już wtedy walczyłem z najlepszymi – z Powietkinem, Kubańczykami i Rosjanami. Jeździłem na bardzo mocne sparingi i je wygrywałem. Moja końcówka w boksie olimpijskim była obiecująca, dobrze się to zapowiadało, a mi dobrze się boksowało. Wybrałem jednak zawodowstwo.

– Trafił pan do wagi ciężkiej. Na polskiego mistrza w tej kategorii czekamy od lat i mam wrażenie, że to takie nasze niespełnione marzenie. Waga ciężka to i ciężkie do udźwignięcia oczekiwania?
– Mieliśmy w naszej historii kilku mistrzów świata w boksie zawodowym, ale waga ciężka to rzeczywiście inna kategoria. Taki mistrz zapisałby się złotymi literami w historii nie tylko polskiego boksu, ale i sportu. Myślę, że każdy polski bokser, gdyby tylko dostał szansę walki o tytuł, zrobiłby wszystko, by wyjść do ringu, stoczyć pojedynek i wygrać. Ja również, nawet teraz! To odbiłoby się niesamowitym echem...

– Pan odczuwał ciężar tych oczekiwań?
– Wiesz, w wadze ciężkiej zawsze wracamy do Andrzeja Gołoty. W latach 90. praktycznie każdy w kraju śledził jego walki. Ja też. W 1998 i 1999 byłem w wojsku. Pamiętam, że zarywałem noce, żeby zobaczyć jego pojedynki. Kibice doskonale pamiętają Andrzeja, znają jego walki i czekają na następcę.

Wach postraszył Whyte'a. Gong przerwał nawałnicę "Wikinga"!
(fot. Getty Images)
Wach postraszył Whyte'a. Gong przerwał nawałnicę "Wikinga"!

– Na następcę spełnionego, z tytułem.
– Tak. Tyle, że Andrzej dwa razy powinien być mistrzem świata, ale go oszukano. Został okradziony.

– No więc trudno być bokserem wagi ciężkiej w Polsce?
– Kurde, szczerze, to nigdy się nad tym nie zastanawiałem. W głębi głowy siedziała gdzieś ta myśl: zdobyć tytuł mistrza świata. Wyobraźnia wtedy pracuje i wyobrażasz sobie, co by się działo, gdybyś tego dokonał. Tyle, że to nie jest takie hop, siup. Trzeba stoczyć mnóstwo dobrych pojedynków, a koniec końców trzeba pokonać mistrza.

– Po niedawnej walce z Whytem powiedział pan, że "moje nazwisko w Polsce jest byle jakie. Doceniają mnie, ale za granicą".
– Bo tak jest. Gdy jeżdżę do Anglii na sparingi, to dzieciaki w restauracjach mnie poznają, podchodzą, chcą pogadać, zrobić sobie zdjęcie. W Polsce jest inaczej. Nie wiem dlaczego tak to wygląda.

– To kwestia większego zainteresowania dyscypliną?
– Chyba nie. U nas promowane są inne osoby. Mógłbym naprawdę robić dużo i wstawiać w Internet różne pierdoły, żeby moja popularność była większa. Ale... No nie jestem takim typem człowieka. To nie mój klimat. Mogę się powygłupiać, ale ze znajomymi, w swoim gronie i za darmo. Nie muszę tego wrzucać w sieć, żeby podbić swoją stawkę. Taki mam charakter. Teraz w Polsce bardziej promowane są wygłupy, pojawiły się freak fighty. Jasne, to funkcjonuje, bo daje pieniądze. Ale ci prawdziwi wojownicy odchodzą niestety na drugi plan.

– Ma pan o to żal?
– Tak. Szczególnie, gdy pomyślę ile lat ciężko trenowałem, by być tam, gdzie jestem.

– Takie walki mają to do siebie, że o udziale w nich decyduje popularność, zazwyczaj ta niezwiązana ze sportami walki.
– Do tego doprowadzili jednak nie sami zawodnicy, ale kibice, dziennikarze i telewizja. Ale to normalne – sprzedaje się produkt, który jest bardziej popularny. Nie liczą się więc umiejętności, czy to kto lepiej potrafi boksować. Liczy się medialność.

– Pan widzi się w roli freak fightera?
– Nie wiem.

– Nigdy nie mów nigdy?
– Dokładnie. Dawniej myślałem o mieszanych sztukach walki. Były nawet rozmowy z KSW, ale później spotkałem się ze znajomymi i usłyszałem od nich: "k...., po co ci to?". No i mieli rację. To przecież całkiem inna dyscyplina, inne przygotowania, inne wszystko. Powykręcaliby mi nogi, połamali... No po co? Mi się fajnie chodzi na tych moich nóżkach. Ale... Nigdy nie mów nigdy. Wiadomo, że przecież wszystko rozbija się o pieniądze. Będzie propozycja, pojawią się fajne pieniądze, to usiądę i się zastanowię.

Bokserski plan TVP: 80 gal na najwyższym poziomie w 2020 roku
(fot. tvp)
Bokserski plan TVP: 80 gal na najwyższym poziomie w 2020 roku

– Na razie myśli pan o boksie. Poświęcił mu pan 20 lat, dokładnie połowę życia. Godzi się pan już z myślą, że koniec kariery zbliża się nieubłaganie?
– No właśnie nie, nie chcę się z tym godzić. To będzie jeden z najgorszych dni w moim życiu. Tak jest chyba w przypadku każdego sportowca, prawda? Ostatnia walka, taka pożegnalna, ostatni bieg czy mecz... Nie wyobrażam sobie, by odwiesić rękawice.

– Kołek nie jest jeszcze wbity w ścianę?
– Nie. Nie wyobrażam sobie tego i dlatego przeciągam tę karierę jak mogę. Powiedziałem kiedyś, że pożegnalną walkę chciałbym stoczyć w wieku 50 lat. Może karierę zakończę wcześniej, ale ostatnią walkę szykuję na "50".

– To spore wyzwanie.
– Jestem w takim wieku, że każda walka odbija się już na moim zdrowiu. Jeśli jednak będę się dobrze prowadził, to uda mi się przedłużyć karierę o parę lat. Byli mistrzowie, co nawet w wieku 45 lat zdobywali tytuły.

– Pana noworoczne postanowienie to dwa lata pełnego podporządkowania życia boksowi.
– No, czyli mam jeszcze kilka dni luzu!

– Przypuszczam, że mając taką perspektywę, nie patrzy pan wstecz i nie ocenia swojego dorobku, ale spróbujmy: czuje się pan spełniony w ringu?
– Hmm... Chyba mogę powiedzieć, że pod względem bokserskim jestem spełniony. Z takiego wielkiego "kloca" doszedłem do walki o mistrzostwo świata. Stoczyłem też kilka innych fajnych walk. Nawet ta ostatnia, z Whytem, jest odpowiedzią na to pytanie. To było jedno z największych wydarzeń bokserskich roku. Mogli tam wziąć każdego zawodnika na świecie i każdy by się zgodził, a zadzwonili do Mariusza Wacha, który dwie walki wcześniej "zrobił" w salkach gimnastycznych. Komuś to już jednak tłumaczyłem: promotorzy zagraniczni, ci którzy interesują się boksem, wiedzą o mnie wszystko. Wiedzą czy trenuję, bo mają w Polsce źródła, które ich na ten temat informują. Wiedzą jak się zachowuję w sparingach z Joshuą i innymi ze światowej czołówki, jak te sparingi wypadają. Nie wzięli mnie dlatego, że jestem wielki, tylko dlatego, że dam dobrą walkę. Gdyby w Polsce ktoś zorganizował galę na Stadionie Narodowym czy jakieś inne wielkie wydarzenie, na pewno by do mnie nie zadzwonił.

– Dlaczego?
– Nie wiem. A tutaj co? Pierwsze i pyk: zadzwonili do Mariusza.

(fot. Getty)
(fot. Getty)

– Sportowo jest pan usatysfakcjonowany.
– Tak. Poświęciłem temu sportowi wszystko. Kolegów, znajomych... Życie rodzinne również poszło się pieprzyć przez sport. Urodziłem się tam, gdzie mieszkam. Gdy przyjeżdżam do domu, nie znam połowy ludzi. Ci, których kojarzyłem, mają już swoje dzieciaki, które też są już rodzicami. Cały czas jestem też w rozjazdach. Stany, Anglia... To się tak magluje i zatraca. Jestem w domu, ale równie dobrze mógłbym być gdzie indziej i na to samo by wyszło. Temu sportowi trzeba dużo poświęcić. Kiedyś się zastanawiałem, co gdybym zdobył tytuł mistrza świata i by się mnie zapytali: "panie Mariuszu, czy to było warte?". Wiesz co bym odpowiedział?

– Co?
– Że ten pas nie jest wart tych wyrzeczeń. Sama satysfakcja jest fajna. Ale wiąże się to z mega poświęceniami.

– W pana przypadku też nie było warto?
– Nie. Za dużo straciłem.

Zobacz też
Trener kadry zapowiada: jesteśmy w stanie przywieźć trzy medale z IO!
Julia Szeremeta (fot. Getty)
tylko u nas

Trener kadry zapowiada: jesteśmy w stanie przywieźć trzy medale z IO!

| Boks 
Polacy zdobyli 4 medale PŚ! "Niedosyt, mam dosyć ładnych porażek"
Grzegorz Proksa (fot. PAP/Grzegorz Momot)
tylko u nas

Polacy zdobyli 4 medale PŚ! "Niedosyt, mam dosyć ładnych porażek"

| Boks 
Historyczny sukces polskich pięściarek! "Przyszłość jest nasza"
Reprezentantki Polski w boksie olimpijskim wywalczyły siedem medali, w tym dwa złote w Pucharze Świata w Brazylii (fot. Polski Związek Bokserski)
tylko u nas

Historyczny sukces polskich pięściarek! "Przyszłość jest nasza"

| Boks 
Turniej jak z bajki. Reprezentanci Polski rozbudzili nadzieje [KOMENTARZ]
Barbara Marcinkowska wywalczyła złoty medal PŚ w boksie olimpijskim w kategorii do 70 kg (fot.  PAP)
polecamy

Turniej jak z bajki. Reprezentanci Polski rozbudzili nadzieje [KOMENTARZ]

| Boks 
Polak mistrzem Europy! Pokonał faworyta
Mateusz Tryc z pasem mistrza Europy WBO (fot. Instagram/Mateusz Tryc)

Polak mistrzem Europy! Pokonał faworyta

| Boks 
Najnowsze
Mateusz Borek: Bayern pokazał, że jest w stanie grać piłkę doskonałą
tylko u nas
Mateusz Borek: Bayern pokazał, że jest w stanie grać piłkę doskonałą
Przemysław Chlebicki
Przemysław Chlebicki
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Mateusz Borek skomentował postawę Bayernu Monachium w meczu z Interem (fot. Getty Images)
Rozpacz zamiast wielkiego święta Bayernu. "Może boleć jeszcze bardziej"
Thomas Mueller (fot. Getty Images)
polecamy
Rozpacz zamiast wielkiego święta Bayernu. "Może boleć jeszcze bardziej"
Przemysław Chlebicki
Przemysław Chlebicki
Anglicy zachwyceni Kiwiorem. "Najlepszy występ"
Jakub Kiwior (fot. Getty Images)
Anglicy zachwyceni Kiwiorem. "Najlepszy występ"
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Kane po odpadnięciu Bayernu z LM: to naprawdę trudne do przyjęcia [WIDEO]
fot. TVP
Kane po odpadnięciu Bayernu z LM: to naprawdę trudne do przyjęcia [WIDEO]
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Co za skuteczność! Vinicius już lepszy od Ronaldo
Vinicius Junior (fot. Getty Images)
Co za skuteczność! Vinicius już lepszy od Ronaldo
| Piłka nożna / Hiszpania 
Chelsea ma mieć styl. Trener przemówił przed meczem z Legią
Enzo Maresca (fot. Getty)
Chelsea ma mieć styl. Trener przemówił przed meczem z Legią
| Piłka nożna / Liga Konferencji 
"Lewy" na czwartym miejscu. Zobacz klasyfikację strzelców LM
Klasyfikacja strzelców Ligi Mistrzów w sezonie 2024/25. Na którym miejscu Lewandowski? [AKTUALIZACJA]
"Lewy" na czwartym miejscu. Zobacz klasyfikację strzelców LM
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Do góry