Zaimponowali mi kibice piłkarscy. Nie polscy, tylko niemieccy. Najpierw ci z Monachium, którzy podczas meczu z Werderem wywiesili transparenty przeciwko tzw. esportowi. Ich klub postanowił się w to zaangażować. Oni ujęli rzecz celnie: "nie można za pieniądze gonić za byle Scheissem". Wspólnota fanów, słynne "mia san mia" – tak. Gry komputerowe – nie. W klubie sportowym z całą jego otoczką chodzi o co innego.