{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Pieniądze wyrzucone w błoto? 10 najgorszych letnich transferów

Kosztowali setki milionów euro, dawali nadzieję na lepsze jutro i z miejsca mieli podnieść jakość nowych zespołów. Tymczasem pierwsze pół roku po przeprowadzce mogą spisać na straty i wcale nie jest powiedziane, że wiosna będzie w ich wykonaniu lepsza. Jakie letnie transfery możemy uznać dotychczas za najbardziej nieudane?
Czytaj też:

Chińskie kluby piłkarskie ograniczają wydatki
10. Malcom
W lipcu 2018 roku przenosił się z Bordeaux do Barcelony za 41 milionów euro z łatką jednego ze zdolniejszych skrzydłowych Ligue 1. Co jednak wystarczyło na grę dla Girondins, nie wystarczyło na La Liga i po roku działacze Dumy Katalonii pilnie poszukiwali klubu, który chciałby przejąć jego kartę zawodniczą. Zgłosił się Zenit, zaproponował raptem kilkaset tysięcy mniej niż 12 miesięcy wcześniej kosztował Brazylijczyk i przygarnął go do siebie. 62 minuty w błękitnej koszulce drużyny z Petersburga spędził jak na razie na boisku skrzydłowy. Zadebiutował w meczu z Krasnodarem, zagrał połówkę z Dynamem Moskwa i w połowie sierpnia kontuzjowany nie był już do dyspozycji trenera. Od tamtego czasu cały czas się leczy, a wstępnie przewiduje się, że do gry będzie gotowy dopiero w styczniu.
9. Marcos Llorente
Wyciągnąć piłkarza z obozu lokalnego rywala, nawet jeśli nie najważniejszego, to zawsze dodatkowy smaczek dla działaczy i kibiców. Marcos Llorente kosztował Atletico aż 30 milionów euro i miał być brakującym elementem uzupełniającym misterną układankę Diego Simeone. Argentyńczyk chciał zbudować wokół 24-latka drugą linię, ale dawno nie zawiódł się na nikim tak bardzo, jak na Hiszpanie. Wychowanek Królewskich zagrał raptem w 12 meczach ligowych, średnio w każdym przebywał na placu przez niespełna pół godziny i niewiele wskazuje, by jego sytuacja miała się wkrótce zmienić.
8. Joelinton
Transfery z Bundesligi są ostatnio modne na Wyspach Brytyjskich, więc trudno się dziwić, że latem kolejne kluby ruszyły na zakupy właśnie do Niemiec. Newcastle sięgnęło po napastnika Hoffenheim Joelintona, który kosztował Sroki aż 44 miliony euro. Już na Rhein-Neckar-Arena Brazylijczyk pokazywał, że jest graczem niezwykle uniwersalnym – wykańczał akcje tworzone przez kolegów, ale sam też kreował sytuacje dzięki świetnym warunkom fizycznym i wybornej technice. W Premier League nie spełnia jednak oczekiwań – w 19 spotkaniach tylko raz zdołał pokonać bramkarza.

7. Tanguy Ndombele
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc latem Tottenham, który w czerwcu zagrał w finale Ligi Mistrzów, nie szczędził pieniędzy na rynku transferowym i postanowił znacząco wzmocnić zespół. Między innymi z tego powodu aż za 60 milionów euro do klubu trafił Tanguy Ndombele, który w poprzednich latach zbierał fantastyczne recenzje grając w barwach Olympique Lyon. Francuz wejście do londyńskiej szatni miał świetne, już w debiucie zdobył bramkę z Aston Villą, a w drugiej kolejce asystował przeciwko Manchesterowi City. Im dalej jednak w las, tym ciemniej. Do tej pory trafił jeszcze tylko z Southampton, a na boisku spędził niespełna 700 minut.
6. Joao Cancelo
Dziwny to był transfer od samego początku. Manchester City oddawał do Juventusu Danilo i to można było zrozumieć – wszak Pep Guardiola ma do dyspozycji fenomenalnego Kyle'a Walkera. Ale że za 65 milionów pozyskał kolejnego prawego obrońcę? No, to już nie mieściło się w logicznych ramach budowania zespołu. Czarny scenariusz dla Portugalczyka się sprawdził – pewne miejsce w składzie ma Anglik, a jego młodszy kolega jest zaledwie zmiennikiem (388 minut na boiskach ligowych, zaledwie sześć niepełnych występów).
5. Hirving Lozano
Gonzalo Higuain i Hirving Lozano. Podobieństwa? Miejsce w formacji ofensywnej, południowoamerykańskie korzenie, podobna suma, którą wydali za nich działacze Napoli (39 do 38 milionów euro na korzyść "Pipity"). Różnice? Jeden z miejsca zaaklimatyzował się pod Wezuwiuszem i, zgodnie z przewidywaniami, stał się gwiazdą zespołu. Drugi nie potrafi odnaleźć się na San Paolo i częściej rozczarowuje niż imponuje. Meksykanin był wielką gwiazdą PSV i całej Eredivisie, półtora roku temu pokazał się ze świetnej strony na mundialu w Rosji, a teraz nie potrafi odnaleźć się w nowym zespole. Na razie nie potrafił odnaleźć nawet dla siebie optymalnej pozycji w składzie, bo próbowany był już i na obu skrzydłach i na szpicy – bezowocnie.
4. Moise Kean
Kibice Juventusu pukali się w głowy, gdy latem działacze oddawali młodego Włocha za niespełna 30 milionów euro do Evertonu. W poprzednim sezonie 19-latek był tylko dżokerem, a i tak zdobył na boiskach Serie A sześć bramek w 13 spotkaniach i wydawało się, że będzie stopniowo przygotowywany do tego, by zająć miejsce na szpicy w jedenastce Starej Damy. Mistrzowie Włoch zdecydowali się jednak oddać go na Wyspy i powoli zaczynamy rozumieć dlaczego. Kean kompletnie zawodzi w nowym zespole, nie strzelił jeszcze gola w Premier League, a doszło nawet do tego, że mając status potencjalnej gwiazdy najpierw został zdegradowany do roli zmiennika, a w jednym z ostatnich spotkań został wpuszczony na boisko w 70. minucie, by jeszcze w 89. zostać zdjętym.
3. Luka Jović
Serb musiał nie poradzić sobie w Benfice, by rozbłysnąć w Bundeslidze. Eintracht Frankfurt dokonał fantastycznego ruchu wypożyczając go z opcją wykupu z Lizbony – Jović w 75 meczach w barwach Orłów zdobył 36 bramek i dołożył do tego dziewięć asyst. Latem wyścig o jego podpis na kontrakcie wygrał Real, który w 22-letnim zawodniku upatruje w przyszłości następcę Karima Benzemy na pozycji "dziewiątki". Jak na razie jednak Jovicia czeka jeszcze dużo nauki, by kiedykolwiek wejść w buty Francuza. W 11 meczach ligowych trafił tylko raz i trudno uciec wrażeniu, że zupełnie nie odnajduje się na Santiago Bernabeu.
2. Nicolas Pepe
Arsenal, Bayern, a może i Barcelona? Latem roiło się od spekulacji transferowych z Iworyjczykiem w roli głównej, a ten ostatecznie zdecydował się na przenosiny do północnego Londynu. Kanonierzy zapłacili za niego aż 80 milionów euro i jak na razie muszą czuć ogromne rozczarowanie. 24-latek, który w pojedynkę wygrał wiele meczów dla Lille w Ligue 1, nie spełnił oczekiwań nawet w połowie, a raptem dwa gole i dwie asysty w 16 spotkaniach wyglądają niezwykle blado.
1. Eden Hazard
Oczekiwania wobec niego były największe z tego grona, bo w końcu miał zastąpić samego Cristiano Ronaldo, ale i najmocniejsze były podstawy, by wierzyć że sobie w Madrycie poradzi. Belg przez lata nie miał sobie równych w Premier League, fenomenalnie spisywał się w kadrze narodowej, więc wydawało się, że to formalność, by szybko zaaklimatyzował się w stolicy Hiszpanii. Za 28-latkiem słaba runda – tylko osiem występów w La Liga, gol, problemy zdrowotne.