| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Już po raz czwarty Jakub Błaszczykowski kończy rok współorganizując turniej charytatywny. Rok 2019 był dla niego trudny, a rok 2020 nie zapowiada się łatwiej, bo reprezentant Polski zaangażowany jest w misję ratowania Wisły Kraków. – Jest ciężko, ale w życiu trzeba walczyć do końca – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Turniej organizowany przez fundację Jakuba Błaszczykowskiego "Ludzki Gest" tradycyjnie przyciągnął do hali w Częstochowie liczną rzeszę kibiców i wiele znanych nazwisk. Na parkiet wybiegli sportowcy (m.in. Agnieszka Radwańska, Anita Włodarczyk, Marcin Wasilewski, Karol Kłos czy Bartosz Zmarzlik), ale też gwiazdy filmy, muzyki i kabareciarze. Całkowity dochód ze sprzedaży biletów-cegiełek przeznaczony zostanie na wsparcie chorych i niepełnosprawnych dzieci, podopiecznych Fundacji "Ludzki Gest".
Tego dnia najważniejsze były dzieci, ale Kuba ma też inne sprawy na głowie. Na początku roku zaangażował się w akcję ratowania Wisły Kraków, a misja nadal nie jest zakończona. Do końca roku Kuba oraz dwaj inni pożyczkodawcy (Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski) muszą podjąć decyzję, czy zdecydują się na przejęcie klubu na własność. W sobotę w Częstochowie Błaszczykowski nie chciał na ten temat rozmawiać.
– W tej chwili chciałbym skupić się na tej imprezie. Na tego typu rzeczy przyjdzie pora – mówi. Dla Wisły bardzo ważne były dwa ostatnie mecze w tym roku. Biała Gwiazda wreszcie przerwała fatalną serię porażek i rok zakończyła dwiema wygranymi.
– Na pewno to były ważne mecze, ważne punkty, ale my musimy patrzeć tylko na siebie i wygrywać kolejne spotkania. Te dwa mecze tak na dobrą sprawę oczywiście podniosły morale, ale zdajemy sobie sprawę z naszej sytuacji i wiem, że bez maksymalnej koncentracji i przygotowania w przyszłej rundzie może być ciężko – mówi Kuba.
Czy kiedykolwiek pożałował, że zaangażował się w misję ratowania Wisły? – Nie, bo nigdy nie żałuję swoich decyzji, choć oczywiście nie zawsze spodziewasz się, jak to będzie wyglądać. Zdaję sobie sprawę z tego jak jest ciężko, a teraz jeszcze trudniej. Ale o to w życiu chodzi. Nawet jak się coś nie uda to ważne, by walczyć do końca – przekonuje.
Na boisko wrócił pod koniec rundy, w sobotę też wybiegł na parkiet. – Jak widać, trochę się ruszam, więc ze zdrowiem nie jest źle – mówi z uśmiechem. Jak ocenia kończący się rok? – Jeszcze mam dwa, trzy dni, by dokonać podsumowania, ale nigdy się na tym nie skupiałem. Zawsze starałem się patrzeć na to, co jest przede mną, a nie na to, co za mną. To, co przeżyliśmy ciężko już zmienić. Oczywiście, wyciągamy wnioski, ale patrzymy do przodu – zapewnia.