Dawid Kubacki trzecim polskim królem Turnieju Czterech Skoczni! Polak wygrał konkurs w Bischofshofen i dołączył tym samym do Adama Małysza i Kamila Stocha, którzy wcześniej triumfowali w niemiecko-austriackiej imprezie. Sebastian Parfjanowicz porozmawiał z panem Edwardem – ojcem Dawida – który opowiedział m.in. o początkach kariery syna, podejściu do turnieju oraz... niespodziance, jaką był przyjazd rodziny do Bischofshofen.
O wygranej w Turnieju Czterech Skoczni i Seefeld...
– Jestem dumny z Dawida, bo pokazał, że jest w bardzo dobrej formie. Czegoś na początku sezonu brakowało. Pokazał jednak na Turnieju Czterech Skoczni, że wytrzymuje presję. Jest bardzo mocny fizycznie, psychicznie i zwyciężył. Seefeld to inna karta jego historii. Nie wyobrażałem sobie, że coś z tego będzie. Załamałem nawet ręce.
O rodzinnej niespodziance...
– Jechaliśmy zrobić mu niespodziankę. Nawet do końca nie wiedział, że jesteśmy. Ukrywaliśmy się troszkę na skoczni, jak widzieliśmy, że gdzieś tutaj chodzi. Udało się to chyba zachować w tajemnicy. Mógł wypatrzyć jednak samochód, który stał niedaleko mediów.
O cierpliwości do skoków...
– Czasem, gdy coś mu nie wychodziło, był podłamany – jak każdy młody chłopak, czy też sportowiec. Dalej robił jednak swoje. Trenerzy mu pomagali, za co dziękuję i chwała im za to. Robili to od samego początku, a teraz mamy efekty ich pracy – Zbyszka Klimowskiego, Stefana Ciapały i wielu, wielu innych.
O "pulpeciku" Dawidzie...
– Zbyszek Klimowski sam wypatrzył Dawida na stoku, na który jeździł ze swoją córką. Sam zaproponował Dawidowi to, by skakał. Nawet ojciec Zbyszka śmiał się z Dawida. "To taki pulpecik i nie ma szans, żeby skakał".
Notował Paweł Baran
Następne