| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Za piłkarzami ręcznymi ostatni trening w Polsce przed Euro 2020. Już nie ma czasu na poprawę błędów czy nowe elementy w taktyce, teraz wszystko zweryfikuje boisko. Trener Patryk Rombel sprawdził, jak drużyna radzi sobie w szybkim ataku i kto lepiej spisuje się na środku rozegrania. Liczy, że jego zespół udanie rozpocznie ME i w piątkowym meczu ze Słowenią (transmisja w TVP 2) nastąpi wreszcie przełamanie.
Po krótkiej nieobecności (ME 2018 i MŚ 2019) polscy piłkarze ręczni znowu zagrają w wielkim turnieju. Awans, mimo powiększenia ME do 24 uczestników, nie przyszedł wcale łatwo. Drużyna Patryka Rombla, który przejął kadrę w trakcie eliminacji, zapewniła sobie kwalifikację dopiero w ostatnich minutach ostatniego meczu z Izraelem. Łatwo nie będzie także w fazie grupowej EHF Euro 2020, bo Polacy zagrają ze Słowenią (10 stycznia), Szwajcarią (12 stycznia) i Szwecją (14 stycznia).
Rywale – poza Szwajcarią, która w ME grała ostatnio w 2006 roku, gdy organizowała turniej – będą faworytami. Mają silniejsze kadry, lepiej też wypadli w sparingach. Do tego Szwedzi zagrają u siebie, w Goeteborgu. Paradoksalnie to może być jednak… atutem polskich piłkarzy ręcznych, którzy nie mają nic do stracenia i 14 stycznia nie muszą się wcale pożegnać z ME.
Ostatni trening przed wylotem do Szwecji nie przebiegał idealnie. Wszystko z powodu warszawskich korków. Kadra dotarła do hali sportowej na Bielanach nie o 18.00, jak planowała, ale 30 minut później. Po krótkim zapoznaniu z parkietem (jedni wybrali piłkę nożną, inni koszykówkę) selekcjoner zwołał drużynę na środku boiska i zakomunikował, że zajęcia zostaną poświęcone w całości grze w ataku. Podzielił zawodników na dwa zespoły, z których jeden prowadził w ataku Maciej Pilitowski, a drugi Adrian Kondratiuk.
Podczas treningu często można było usłyszeć "Kwidzyn" albo "Kielce", co oznaczało... wariant gry, na który powinni się przygotować koledzy. – Kto zagra na środku? O tym zadecydują jeszcze dni, które spędzimy w Szwecji. Mam w głowie pewien pomysł, ale potrzebuję czasu, aby to przemyśleć – wyjaśnia Patryk Rombel.
Zawodnicy zgodnie powtarzają słowa selekcjonera, że jadą do Szwecji, aby rozegrać trzy finały. – Na takie imprezy jak mistrzostwa Europy nie jedzie się po to, aby się uczyć. Uczyć można się w klubach. Rzeczywiście, chcemy zagrać trzy finały i każdy z nich wygrać. Chociaż wiem, że dla kogoś można to brzmieć irracjonalnie, ale właśnie taki mamy cel w tym turnieju – dodaje selekcjoner. – Mam nadzieję, że w każdym meczu będziemy walczyć i zostawimy zdrowie na boisku. Chciałbym też, aby wszystko to, nad czym pracowaliśmy podczas turniejów w Tarnowie i Hiszpanii, funkcjonowało jeszcze lepiej. O grupowych rywalach mam sporo informacji. Teraz pora, aby tę wiedzę przekazać zawodnikom.
Nie brakuje w tej reprezentacji debiutantów jak Szymon Sićko czy Michał Olejniczak, którzy nigdy nie grali w takim turnieju, jak mistrzostwa Europy. W kadrze mogą jednak liczyć na wsparcie kapitana Piotra Chrapkowskiego czy Kamila Syprzaka, którzy debiutował jeszcze w czasach, gdy zespół prowadził Bogdan Wenta. Obydwaj mają w dorobku między innymi brązowy medal MŚ 2015 w Katarze. – Jestem jednym z najbardziej doświadczonych zawodników i staram się moją wiedzę przekazywać młodszym kolegom. Pamiętam dobrze, gdy to ja byłem na ich miejscu i sam debiutowałem w reprezentacji – tłumaczy Syprzak.
Kołowy PSG zauważył, że obecną kadrę tworzą inni zawodnicy niż w czasach Bogdana Wenty czy Michaela Bieglera i trudno porównywać te zespoły. – Zgodzę się jednak, że reprezentacja czeka na swój przełomowy mecz. Nie mam nic przeciwko, aby stało się to już w mistrzostwach Europy, w spotkaniu ze Słowenią. Do tego nawiązuje także selekcjoner Patryk Rombel: – Mam świadomość, że efekty naszej pracy na treningach w końcu nastąpią. Nie trzeba szukać daleko przykładów. Kadra Wenty czekała na przełomowe zwycięstwo, które pozwoliło wejść na salony, trzy lata. Mam nadzieję, że u nas nastąpi to zdecydowanie szybciej.
Najbliżsi rywale Polaków – Słoweńcy – nigdy nie byli wygodnym przeciwnikiem. Tak było także w "złotych czasach", gdy w kadrze grali jeszcze Sławomir Szmal, Karol Bielecki, bracia Jureccy i Lijewscy czy Grzegorz Tkaczyk. Po raz ostatni obie drużyny zmierzyły się w fazie grupowej turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro – Słoweńcy wygrali 25:20. – Oczywiście, pamiętam, że przegraliśmy, ale ta porażka nie miała większego znaczenia, bo rozstawienie w fazie grupowej nie było zbyt istotne – ocenia Chrapkowski.
– Słowenia jest znana z tego, że gra bardzo szybko. Ma środkowych rozgrywających na światowym poziomie. Potrafią świetnie grać z kołem, "markować" podania i grać dalej, robić zasłony... Musimy się na to przygotować. Nie sądzę, aby pod wodzą nowego trenera Ljubomira Vranjesa doszło w ich grze do rewolucji. Nie było na to czasu. Skupiamy się na ich silnych punktach. Ważne, aby je zneutralizować i pokazać się z jak najlepszej strony.
– Nie jesteśmy faworytami tej grupy – dodaje kapitan reprezentacji Polski. – Zdaję sobie sprawę, że Słowenia i Szwecja mają mocniejsze drużyny. Chcemy to jednak nadrobić walką. Chcemy też rozegrać w mistrzostwach Europy więcej niż tylko trzy mecze. Nie chcemy pojechać do Szwecji, aby ładnie przegrać, ale aby zdobywać punkty.
"Walka" to słowo klucz tej reprezentacji, bo powtarzają je nie tylko selekcjoner i kapitan, ale także inni członkowie sztabu i zawodnicy. Słowenia to rywal tyle mocny, co nieobliczalny. Potrafił zdobyć brązowy medal MŚ 2017, aby w kolejnych turniejach wypaść o wiele słabiej, a nawet do nich nie awansować (MŚ 2019).
W ME 2020 poprowadzi ich nowy selekcjoner, Ljubomir Vranjes, który ostatnio miał jednak trochę gorszą passę – po klubowych sukcesach we Flensburgu, nie powiodło mu się na Węgrzech (w ciągu tygodnia stracił pracę i w reprezentacji, i w Veszprem). Odnalazł się w ojczyźnie, gdzie prowadzi IFK Kristianstad (grupowy rywal Orlenu Wisły Płock w Lidze Mistrzów). W składzie Słoweńców znani z boisk PGNiG Superligi: Igor Żabić (Orlen Wisła i Blaż Janc (PGE VIVE Kielce), a także Dean Bombac (grał w Kielcach przez dwa sezony).
– Rośnie pewność siebie w naszej drużynie. Jesteśmy pozytywnie nastawieni i chcemy z nimi wygrać – przyznaje Syprzak. – Taktyka? Nie mogę o niej za wiele mówić, bo... rywale mogą analizować wywiady. Z drugiej strony, raczej nie da się nikogo oszukać. Będziemy szukali swojej szansy w mocnej obronie i dobrej bramce. Postaramy się biec do każdej przechwyconej czy odbitej piłki. Obiecuję, że damy z siebie 100 procent, a może jeszcze więcej.
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
13:00
Polska
16:00
Portugalia
16:00
Rumunia
16:00
Portugalia