W czwartek wieczorem media obiegła informacja o złapaniu na dopingu żużlowego mistrza świata juniorów, Maksyma Drabika. Zawodnik Betard Sparty Wrocław został przyłapany na stosowaniu wlewki witaminowej. Klub broni swojego podopiecznego. – Podkreślamy, że w organizmie zawodnika nie wykryto żadnych niedozwolonych substancji – możemy przeczytać w oświadczeniu.
Drabik jest pierwszym polskim żużlowcem, który dwukrotnie wygrał młodzieżowe mistrzostwa świata. Dwa razy startował też w Grand Prix, zdobywając łącznie sześć punktów. W 2017 roku triumfował zaś w turnieju o Srebrny Kask. W ubiegłym roku wycofał się z finału tych zawodów, motywując to problemami zdrowotnymi.
Dziesięć dni po tej decyzji przeprowadzono kontrolę antydopingową. Na niej Drabik miał poinformować o przyjęciu wlewki witaminowej, a więc substancji nawadniającej organizm. Polska Agencja Antydopingowa, POLADA, poprosiła o wyjaśnienie sytuacji. Zawodnika broni jednak macierzysty klub.
"WTS Sparta Wrocław oświadcza, że jest świadoma postępowania wyjaśniającego prowadzonego przez POLADA wobec Maksyma Drabika. Podkreślamy jednak, że w organizmie zawodnika nie wykryto żadnych niedozwolonych substancji. POLADA nie zawiesiła zawodnika, poprosiła jedynie o dodatkowe wyjaśnienia, w związku z oświadczeniem zawodnika złożonym podczas kontroli antydopingowej o przyjęciu na kilka dni przed zawodami substancji nawadniających organizm. Działanie to zostało zaordynowane przez klubowego lekarza i było podyktowane stanem zdrowia żużlowca. Deklarujemy pełną współpracę z POLADA w celu jak najszybszego zakończenia postępowania" – piszą w oświadczeniu władze klubu.
W przypadku negatywnego rozpatrzenia wyjaśnień żużlowca w grę wchodzi aż czteroletnie zawieszenie.