{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Rekordowe Lazio walczy o tytuł. Simone Inzaghi wyszedł z cienia brata

Trzecie miejsce w Serie A, nowy rekord zwycięstw i okrągła rocznica powstania klubu. Tak dla S.S. Lazio zaczął się rok 2020. Choć zawodnicy Simone Inzaghiego na razie żartują z walki o tytuł, to nierealny przed sezonem cel wydaje się coraz bliższy. Nim Biancocelesti wrócą do walki na ligowym froncie, czeka ich starcie w Pucharze Włoch. Pierwszym rywalem na drodze do obrony tego trofeum będzie Cremonese. Transmisja 1/8 finału w TVP Sport, TVPSPORT.PL oraz w aplikacji mobilnej.
Prezent urodzinowy
Na początku stycznia Lazio obchodziło 120. rocznicę założenia klubu. Choć jej oficjalna data przypadała na 9 stycznia, punkt kulminacyjny obchodów zaplanowano dwa dni później. Na Stadio Olimpico przyjeżdżało Napoli.
Lazio przygotowało na tę okazję specjalne koszulki, nawiązujące swoją stylistyką do tych z przełomu wieków. To wtedy rzymski klub przeżywał najbardziej owocny okres w swojej historii. Sezon 1998/99 kończył jako wicemistrz, a rok później sięgnął po Scudetto.
Zespół prowadzony wówczas przez Svena Gorana Erikssona był prawdziwym gwiazdozbiorem. W obronie brylował młody Alessandro Nesta, wspierany przez doświadczonych Roberto Sensiniego, Fernando Couto i Sinisę Mihajlovicia. W drugiej linii Diego Simeone zabezpieczał Pavla Nedveda, Juana Sebastiana Verona czy Dejana Stankovicia. Nie gorzej wyglądała linia ataku, w której straszyli Fabrizio Ravanelli, Roberto Mancini, Marcelo Salas, Alen Boksić i Simone Inzaghi.
Ten ostatni zadomowił się w Rzymie na dłużej, stając się żywą legendą Lazio. Tuż po zakończeniu piłkarskiej kariery został trenerem drużyn młodzieżowych, a w 2016 roku przejął pierwszy zespół.
Cztery lata później stanął przed szansą na pobicie klubowego rekordu, wyśrubowanego przez Erikssona. Do meczu z Napoli Lazio wygrało dziewięć ligowych meczów z rzędu. W sobotni wieczór mogło uczcić swoje urodziny dziesiątym, historycznym triumfem.
Choć spotkanie było wyrównane, gospodarzom udało się je wygrać. W dużej mierze dzięki hojności bramkarza Napoli. David Ospina obdarował jubilata prezentem urodzinowym. Wdał się w niepotrzebny drybling we własnym polu karnym. Ciro Immobile odebrał mu piłkę i trafił do bramki. Strzelił dwudziestego gola w tym sezonie, stając się najskuteczniejszym napastnikiem w Europie.
– Nie sądziłem, że wygramy aż dziesięć meczów z rzędu. Mimo to widziałem pozytywy w naszej grze i chwaliłem moich graczy przez ostatnie trzy miesiące. Kazałem im jednak skupiać się na każdym kolejnym meczu i z pewnością nie zmienię tego przekazu po tym osiągnięciu – skomentował ostatnie wyniki Inzaghi.
Przed szkoleniowcem Lazio stoją jednak kolejne wyzwania. Choć pobił klubowy rekord, wciąż daleko mu do najlepszych wyników w historii Serie A. W tej chwili wyprzedzają go Arrigo Sacchi (11 wygranych z rzędu z Milanem), Luciano Spalletti (11 z Romą), Massimiliano Allegri (15 z Juventusem) oraz niekwestionowany lider zestawienia Roberto Mancini (17 z Interem Mediolan).
Rekordowi bracia
Sukcesy szkoleniowe na chwilę pozwoliły wyjść Simone z cienia starszego brata. Choć przez lata był solidnym ligowym napastnikiem, nie mógł mierzyć się z legendarnym "Pippo".
Obecny szkoleniowiec Lazio trafił do Rzymu w letnim okienku 1999 roku. Na transfer zapracował znakomitą postawą w barwach Piacenzy Calcio. W trzydziestu meczach strzelił piętnaście goli.
Obaj bracia urodzili się i wychowali właśnie w tym mieście. Z nim związali także pierwsze kroki w piłkarskiej karierze. Filippo, urodzony w 1973 roku, szybko wyleciał z gniazda, dołączając w wieku 19 lat do AlbinoLeffe. Młodszy z braci ogrywał się na wypożyczeniach, by w 1999 roku przejść do Biancocelestich.
Simone do stolicy wkroczył z przytupem, z miejsca stając się rewelacją rozgrywek. Mimo trudnej rywalizacji w ataku, zagrał w 22 spotkaniach ligowych. Strzelił siedem goli, zwracając na siebie uwagę selekcjonera.
Jeszcze lepiej radził sobie w Europie. W jedenastu meczach w Lidze Mistrzów zdobył dziewięć bramek. W świadomości kibiców zapisał się przede wszystkim meczem z Marsylią. 14 marca 2000 roku Lazio ograło francuski zespół 5:1, a Simone Inzaghi trafił czterokrotnie. Klasycznego hat-tricka ustrzelił już w pierwszej połowie.
Tym wyczynem zapracował na powołanie do dorosłej reprezentacji Włoch. W 2000 roku zagrał w niej dwukrotnie. Wybiegał na boisko w meczach towarzyskich z Hiszpanią i Anglią.
Hossa szybko dobiegła jednak końca. Obrońcy poznali mocne strony rewelacyjnego napastnika, odbierając mu jego atuty. Simone nigdy nie powrócił do dyspozycji z lat 1998-2000, w których to w dwa sezony zdobył 22 bramki. Przez kolejne dziesięć lat strzelił zaledwie 21 goli w Serie A.
Nie przeszkodziło mu to w zostaniu legendą Lazio. Tuż po zakończeniu kariery objął zespoły młodzieżowe, a kilka lat później był już pierwszym trenerem. Wygrał z nim Puchar oraz Superpuchar Włoch. Sukcesy w roli szkoleniowca pozwoliły mu wyjść z cienia starszego brata.
Choć to młodszy Inzaghi lepiej radzi sobie w tym fachu, starszy ani myśli odpuszczać. Filippo znakomicie odnalazł się na zapleczu Serie A. W grudniu 2019 jego Benevento pobiło rekord Serie B. W trakcie dziewiętnastu kolejek zgromadziło 46 punktów, poprawiając osiągnięcie Sassuolo z rozgrywek 2012/13.
Rok zakończyło na pierwszym miejscu w tabeli, wyprzedzając drugie Pordenone o dwanaście "oczek". Wygrało czternaście meczów, cztery zremisowało i raz przegrało. Być może w przyszłym sezonie dojdzie więc do braterskich derby już w rozgrywkach Serie A.
Scudetto
Kluczową funkcję w zespole byłego napastnika Inzaghiego odgrywa snajper Ciro Immobile. W 23 meczach tego sezonu strzelił 22 gole i zaliczył pięć asyst. Jest na najlepszej drodze, by zostać żywą legendą Lazio.
W klasyfikacji najlepszych strzelców w historii klubu zajmuje czwarte miejsce. W tym sezonie strzelił swoją 108. bramkę dla Lazio i zrównał się z Bruno Giordano. Ustępuje miejsca tylko Giorgio Chinaglii (122 trafienia), Giuseppe Signoriemu (127) i Silvio Pioli (149). Jeśli utrzyma taką skuteczność, najprawdopodobniej wkrótce zostanie numerem jeden.
Lazio Inzaghiego gra w ustawieniu 3-5-2. Immobile w linii ataku zazwyczaj wspierany jest więc przez partnera. Joaquina Correę bądź Felipe Caicedo. Dwójka napastników może liczyć na idealny serwis z drugiej linii.
Sergej Milinković-Savić i Luis Alberto grają jako skrajni środkowi pomocnicy. Często podłączają się do akcji ofensywnych, atakując w półprzestrzeniach. To oni – obok Immobile – odpowiadają za powodzenie akcji Lazio.
Nie tylko znakomicie kreują, ale i sami potrafią zagrozić bramce rywala. Obaj często strzelali z dystansu. Choć Lazio zaczynało większość ataków od własnej bramki, czasem wykorzystywało postawną sylwetkę Milinkovicia-Savicia, dogrywając do niego długie podania. Dzięki świetnej grze w grudniu Serb został najlepszym zawodnikiem miesiąca. Hiszpan zaliczył za to dwanaście asyst w całym sezonie.
Choć w bocznych sektorach brakuje skrzydłowych, w ich rolę doskonale wcielają się boczni obrońcy. Zarówno Senad Lulić, jak i Manuel Lazzari atakują tuż przy linii bocznej, zapewniając wsparcie w ofensywie. Nie zapominają też o destrukcji.
Balans drużynie zapewnia trójka środkowych obrońców, wspierana przez wszędobylskiego Milinkovicia-Savicia i defensywnego pomocnika. Lucas Leiva współpracuje ze Stefanem Radu, Luizem Felipe i Francesco Acerbim. Dzięki nim Lazio jest w tym sezonie nie tylko drugą najskuteczniejszą drużyną ligi, ale także drugim najlepszym zespołem w obronie.
Kapitalna gra i kolejne rekordy coraz bardziej przybliżają Lazio do ligowej czołówki. Zespół zajmuje trzecie miejsce w tabeli Serie A. Choć do rozegrania ma jeden zaległy mecz, to do drugiego Interu traci zaledwie cztery punkty.
Prowadzący Juventusu ma sześć oczek więcej od Lazio, ale to Rzymianie znaleźli ostatnio sposób na mistrza Włoch. W grudniu wygrywali z nim dwukrotnie, kończąc oba mecze wynikiem 3:1. Oprócz zwycięstwa w lidze zapisało na swoim koncie także krajowy Superpuchar.
Dzięki świetnej dyspozycji i znakomitym wynikom Lazio na poważnie włączyło się do walki o tytuł. Choć sami zawodnicy żartują sobie z możliwego triumfu w Serie A, a dyrektor sportowy klubu, Igli Tare, tonuje nastroje, to wszyscy po biało-błękitnej stronie Rzymu wierzą, że to możliwe. Liczą w magię liczb. Lazio ostatni raz po mistrzostwo sięgnęło w sezonie 1999/00, na stulecie klubu. Teraz mogą powtórzyć to w rozgrywkach 2019/20 i uczcić przy okazji sto dwudzieste urodziny.
Na razie, by ściągnąć presję, zespół skupia się na walce o miejsca premiowane awansem do Ligi Mistrzów. W fazie grupowej tych rozgrywek ostatni raz grał w 2007 roku. Nie zapomina też o krajowym podwórku.
We wtorkowe popołudnie Lazio rozpocznie walkę w Pucharze Włoch. Z pewnością będzie chciało obronić to trofeum. Ich pierwszym rywalem będzie drugoligowe Cremonese. Transmisja spotkania 14 stycznia od godziny 17:05 w TVP Sport, na stronie TVPSPORT.PL oraz w aplikacji mobilnej.