| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Koniec mistrzostw Europy dla polskich piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni przegrali we wtorek trzeci mecz w turnieju, ale w starciu z współgospodarzami Euro i aktualnymi wicemistrzami Europy Szwedami zaprezentowali się z bardzo solidnej strony. Porażka 26:28 ujmy nie przynosi, a doświadczenie zebrane w Goeteborgu powinno zaprocentować już wkrótce.
To był bezsprzecznie najlepszy mecz Polaków w Szwecji. Po przyzwoitym występie przeciwko Słoweńcom i wyjątkowo słabym starciu ze Szwajcarami, biało-czerwoni postawili się jednym z głównych kandydatów do medalu – i to na jego terenie, w wypełnionej po brzegi miejscowymi kibicami hali. Serce polskiego fana, w ostatnich miesiącach zalewane głównie smutkami kolejnych porażek, we wtorek w końcu mogło poczuć odrobinę radości i nadziei.
Teoretycznie, obie drużyny przystępowały do spotkania mając szansę na awans. Szwedom wystarczyła ku temu wygrana, zaś Polacy potrzebowali nie tyle triumfu, co wręcz pogromu – kwalifikację dałoby im bowiem wyłącznie zwycięstwo różnicą minimum 11 bramek. Taki scenariusz z marszu trzeba było uznać za fantasmagorię.
Przebieg meczu:
Choć szanse na awans były co najwyżej iluzoryczne, Polacy nie zamierzali przecież odpuszczać walki o jedyne punkty w turnieju. Zaczęli solidnie. Od startu nieźle funkcjonował tak zawodzący w niedzielnym meczu ze Szwajcarami środek obrony, a i w ataku nie brakowało składnych zespołowych akcji, zwłaszcza z wykorzystaniem grającego na kole Macieja Gębali.
Było 0:1, 2:1 i 3:4, po czym w 11. minucie Szwedzi odskoczyli po raz pierwszy na dwa gole przewagi (4:6). Z chwilowym przestojem biało-czerwoni poradzili sobie jednak koncertowo. Od stanu 5:7 rzucili pięć bramek z rzędu. Dwukrotnie w tym czasie trafił Arkadiusz Moryto, gole dołożyli też Piotr Chrapkowski, Michał Olejniczak i Szymon Sićko. Znakomicie bronił Adam Morawski. Zszokowani Szwedzi musieli poprosić o przerwę.
Następne
Tak jak świetny był trwający niemal sześć minut okres całkowitej dominacji biało-czerwonych, tak kolejne osiem minut było zdecydowanie najsłabsze na przestrzeni całego spotkania. Szwedzi nie tylko odrobili w tym czasie straty, ale po golach Jacka Thurina i Jerry'ego Tollbringa objęli prowadzenie 12:10. Prowadzenie, które potem Polacy jeszcze tylko raz mieli odzyskać.
Stało się to w 34. minucie, gdy Moryto trafił na 16:15. Chwilę później Jim Gottfridsson przywrócił Szwedom nieznaczną przewagę, ale Polacy nie odpuszczali. Niemal w pojedynkę ostrzał szwedzkiej bramki prowadził Sićko, który po 13 minutach drugiej połowy miał na koncie już sześć trafień. To dzięki niemu w 43. minucie było 21:22.
Niestety, sześć kolejnych minut rozstrzygnęło losy spotkania. Dwa niecelne podania do Kamila Syprzaka na koło, dwuminutowa kara Rafała Przybylskiego i dwie przestrzelone próby z drugiej linii pogrzebały szanse na dobry wynik. Szwedzi odskoczyli na 26:21 i kontrolowali grę, choć Polacy nie dawali za wygraną i do końca dzielnie odrabiali straty. Sukces był blisko, ale w decydujących akcjach zabrakło skuteczności.
ME 2020, grupa F, Goeteborg:
Polska – Szwecja 26:28 (13:14)
Polska: Morawski, Kornecki – Olejniczak 1, Sićko 8, Majdziński 2, Łangowski, Czuwara 1 (0/1), Pilitowski 1, Syprzak 3, Moryto 3 (0/1), Jarosiewiecz, Gębala 3, Przybylski 2 (2/3), Bondzior, Dawydzik 1, Chrapkowski 1
Karne: 2/5
Kary: 6 minut (Przybylski – 4 minuty, Syprzak – 2 minuty)
Szwecja: Palicka, Appelgren – Darj, Henningsson 2, Thurin 2, Tollbring 4 (1/2), Pettersson 5 (2/2), Jeppsson, Pellas, Gottfridsson 5, Arnesson, A. Nilsson 5, Ekdahl Du Rietz 5, Chrintz (0/1), L. Nilsson
Karne: 3/5
Kary: 6 minut (Henningsson – 4 minuty, Ekdahl Du Rietz – 2 minmuty)
Sędziowali: Sławe Nikołow i Gjiorgij Naczewski (Macedonia)
Następne
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
13:00
Polska
16:00
Portugalia
16:00
Portugalia
16:00
Rumunia