{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Belek, czyli ziemia obiecana dla klubów PKO Ekstraklasy
Piotr Kamieniecki /
Dziesiątki boisk. Dobra pogoda. Przystępne ceny. Belek to zimowy raj piłki nożnej. Do rundy wiosennej w tureckim mieście nad Morzem Śródziemnym przygotowywać będzie się dziesięć drużyn. Poza polskimi zespołami spotkać można graczy mistrza Turcji, koreańskiego drugoligowca czy amatorów z Holandii.
TRANSFER PIŁKARZA LECHII? DROGI PROWADZĄ DO TURCJI
Belek to zimowa ziemia obiecana dla zespołów PKO Ekstraklasy. Przygotowania w kurorcie nad Morzem Śródziemnym zaplanowało tu dziesięć drużyn. Kolejne trzy ekipy z najwyższej klasy rozgrywkowej również zdecydowały się na pobliskie miejscowości: Side i Larę. Turcja przyciąga kluby co roku. Regularnie do rozgrywek przygotowują się tu zespoły z całego świata.
Dobre warunki
Tylko w okolicy centrum turystycznego w Belek znajduje się ponad 50 boisk certyfikowanych przez FIFA. Do tego dochodzi ponad dziesięć boisk treningowych, a także kolejne murawy znajdujące się nieopodal hoteli oddalonych od głównych lokacji miasta. –2 Dla klubów liczą się przede wszystkim rywale w sparingach i bliskość boiska od hotelu. Nie ma specjalnych wymagań – opowiadał w rozmowie z TVPSPORT.PL Robert Stachura z firmy R.S International Football, która organizuje obozy polskich zespołów. Koszt zgrupowania trwającego 10-11 dni to około 200 tysięcy złotych.
Belek stało się hitem da drużyn PKO Ekstraklasy, bo gwarantuje dostęp do wielu sparingpartnerów. Polskie ekipy w trakcie okresów przygotowawczych zmierzą się z solidnymi zespołami pokroju FC Salzburg, Szachtara Donieck, Mariboru, Dinama Moskwa czy Dynama Kijów. Do tego dochodzą kluby pokroju Dunaw Ruse, FK Sileks, TSV Hartberg albo Spartacus Nyiregyhaza. Przez ostatnie dni w Belek stacjonowały wszystkie drużyny tureckiej ekstraklasy mające krótszą przerwę w rozgrywkach. Do tego dochodzi wiele ekip z Rosji czy wschodu Europy.

Turecki kurort przyciąga też kluby, które mogą zaskakiwać. Koreański drugoligowiec Ansan Greeners przygotowuje się z marzeniem awansu do ekstraklasy. Holenderscy amatorzy przyjemne łączą z pożytecznym. – Przyjechaliśmy trochę potrenować, trochę się pobawić – przyznawał jeden z zawodników trzymając w dłoni szklankę wypełnioną mocnym alkoholem. W Belek opcje obozu znajdą dla siebie wielcy, jak i maluczcy. Rok temu szansę treningu w Turcji znaleźli tu dla siebie czwartoligowcy z Prochocimia. Holenderski rozmówca nieco posmutniał, gdy dowiedział się, że jego zespół nie jest pierwszą amatorską ekipą, która wpadła na pomysł futbolowej turystyki połączonej z treningami.
"Świetne miejsce"
Belek to miejsce, które jest skupione wokół działających hoteli. Widać tu też przesadne podejście do kwestii bezpieczeństwa. Wejście do hotelu, w którym nie jest się zameldowanym jest trudne. Potrzebne jest zaproszenie, wręcz imienne. Każdy wjazd strzeżony jest przez ochronę, która wymaga informacji o gościu. Gdy ten się pojawi, goszczący musi zgłosić fakt w recepcji, zapisać dane na kartce. Ochroniarz zabiera dokument i daje na spotkanie godzinę. Będzie dłużej? Będzie trzeba zapłacić. Ile? 45 euro. Wymiana pieniędzy w recepcji? Paszport jest niezbędny.
Samo miasto nie oferuje zbyt wiele. Kilka sklepów, gdzie początkowo sprzedawcy starają się sprzedać koszulkę za 15 euro. Minuta rozmowa? Cena spada do dwunastu. Mija 120 sekund, a ubranie jest już warte dziesięć euro. Wjazdy do hoteli nie są nadzwyczajne, często mieszczą się wokół śmietników czy niezbyt reprezentacyjnych miejsc. Zasada jest prosta: docelowo turysta odwiedza hotel i nie wychodzi z niego przez cały czas pobytu. Trudno odczuć lokalną kulturę. Jedną z nielicznych oznak jest głos muezzina wzywającego na modlitwę, a niosący się ponad całym miastem. Większość nie ma jednak znaczenia dla drużyn piłkarskich, które patrzą na inne kwestie niż turyści przylatujący do Belek za pośrednictwem biur podróży.
– To świetne miejsce na ziemi – uważa Aleksandar Vuković, trener Legii. Wicemistrzowie Polski jako pierwsi z ekstraklasowych drużyn pojawili się w Belek. – Zdecydowaliśmy się na Turcję, bo ze wszystkich ofert jakie otrzymaliśmy, ta była zdecydowanie najlepsza i najciekawsza. Mamy pewne wymagania, standardy, z których nie chcemy schodzić. W Belek infrastruktura stoi na wysokim poziomie i jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie tylko my wybraliśmy to miasto na bazę. Inne polskie kluby też zdecydowały się na te okolice – dodał Vuković. W Turcji nie ma tylko trzech ekip z PKO Ekstraklasy: Śląska Wrocław, Górnika Zabrze i Rakowa Częstochowa.
Mimo obecności tylu polskich zespołów w Belek i okolicach, żadna z ekip nie zmierzy się ze sobą. Wszyscy zagrają z przeciwnikami z innych krajów. Polskich meczów nie będzie, choć jednym z wyjątków będzie Legia, która zmierzy się z Wisłą Płock. Do tego meczu dojdzie jednak dopiero po powrocie obu ekip.
Do końca stycznia polskie drużyny rozegrają około 50 sparingów w Turcji. Na bieżąco o wynikach informować będzie TVPSPORT.PL. PKO Ekstraklasa wróci do gry 7 lutego, a pierwszym meczem po przerwie zimowej będzie rywalizacja Arki Gdynia z Cracovią.