Przejdź do pełnej wersji artykułu

Belek, czyli ziemia obiecana dla klubów PKO Ekstraklasy

/ Belek (fot. TVP) Belek (fot. TVP)

Dziesiątki boisk. Dobra pogoda. Przystępne ceny. Belek to zimowy raj piłki nożnej. Do rundy wiosennej w tureckim mieście nad Morzem Śródziemnym przygotowywać będzie się dziesięć drużyn. Poza polskimi zespołami spotkać można graczy mistrza Turcji, koreańskiego drugoligowca czy amatorów z Holandii.

TRANSFER PIŁKARZA LECHII? DROGI PROWADZĄ DO TURCJI

Belek to zimowa ziemia obiecana dla zespołów PKO Ekstraklasy. Przygotowania w kurorcie nad Morzem Śródziemnym zaplanowało tu dziesięć drużyn. Kolejne trzy ekipy z najwyższej klasy rozgrywkowej również zdecydowały się na pobliskie miejscowości: Side i Larę. Turcja przyciąga kluby co roku. Regularnie do rozgrywek przygotowują się tu zespoły z całego świata.

Czytaj też:

Z lewej Bartłomiej Pawłowski (Fot. PAP)

Bartłomiej Pawłowski: w Turcji nie ma sentymentów [WYWIAD]

Dobre warunki

Tylko w okolicy centrum turystycznego w Belek znajduje się ponad 50 boisk certyfikowanych przez FIFA. Do tego dochodzi ponad dziesięć boisk treningowych, a także kolejne murawy znajdujące się nieopodal hoteli oddalonych od głównych lokacji miasta. –2 Dla klubów liczą się przede wszystkim rywale w sparingach i bliskość boiska od hotelu. Nie ma specjalnych wymagań – opowiadał w rozmowie z TVPSPORT.PL Robert Stachura z firmy R.S International Football, która organizuje obozy polskich zespołów. Koszt zgrupowania trwającego 10-11 dni to około 200 tysięcy złotych.

Belek stało się hitem da drużyn PKO Ekstraklasy, bo gwarantuje dostęp do wielu sparingpartnerów. Polskie ekipy w trakcie okresów przygotowawczych zmierzą się z solidnymi zespołami pokroju FC Salzburg, Szachtara Donieck, Mariboru, Dinama Moskwa czy Dynama Kijów. Do tego dochodzą kluby pokroju Dunaw Ruse, FK Sileks, TSV Hartberg albo Spartacus Nyiregyhaza. Przez ostatnie dni w Belek stacjonowały wszystkie drużyny tureckiej ekstraklasy mające krótszą przerwę w rozgrywkach. Do tego dochodzi wiele ekip z Rosji czy wschodu Europy.

Belek (fot. TVP) Belek (fot. TVP)

Turecki kurort przyciąga też kluby, które mogą zaskakiwać. Koreański drugoligowiec Ansan Greeners przygotowuje się z marzeniem awansu do ekstraklasy. Holenderscy amatorzy przyjemne łączą z pożytecznym. – Przyjechaliśmy trochę potrenować, trochę się pobawić – przyznawał jeden z zawodników trzymając w dłoni szklankę wypełnioną mocnym alkoholem. W Belek opcje obozu znajdą dla siebie wielcy, jak i maluczcy. Rok temu szansę treningu w Turcji znaleźli tu dla siebie czwartoligowcy z Prochocimia. Holenderski rozmówca nieco posmutniał, gdy dowiedział się, że jego zespół nie jest pierwszą amatorską ekipą, która wpadła na pomysł futbolowej turystyki połączonej z treningami.

Czytaj też:

Z Londynu do Białegostoku. Jaga ma nowego bramkarza

"Świetne miejsce"

Belek to miejsce, które jest skupione wokół działających hoteli. Widać tu też przesadne podejście do kwestii bezpieczeństwa. Wejście do hotelu, w którym nie jest się zameldowanym jest trudne. Potrzebne jest zaproszenie, wręcz imienne. Każdy wjazd strzeżony jest przez ochronę, która wymaga informacji o gościu. Gdy ten się pojawi, goszczący musi zgłosić fakt w recepcji, zapisać dane na kartce. Ochroniarz zabiera dokument i daje na spotkanie godzinę. Będzie dłużej? Będzie trzeba zapłacić. Ile? 45 euro. Wymiana pieniędzy w recepcji? Paszport jest niezbędny.

Samo miasto nie oferuje zbyt wiele. Kilka sklepów, gdzie początkowo sprzedawcy starają się sprzedać koszulkę za 15 euro. Minuta rozmowa? Cena spada do dwunastu. Mija 120 sekund, a ubranie jest już warte dziesięć euro. Wjazdy do hoteli nie są nadzwyczajne, często mieszczą się wokół śmietników czy niezbyt reprezentacyjnych miejsc. Zasada jest prosta: docelowo turysta odwiedza hotel i nie wychodzi z niego przez cały czas pobytu. Trudno odczuć lokalną kulturę. Jedną z nielicznych oznak jest głos muezzina wzywającego na modlitwę, a niosący się ponad całym miastem. Większość nie ma jednak znaczenia dla drużyn piłkarskich, które patrzą na inne kwestie niż turyści przylatujący do Belek za pośrednictwem biur podróży.

Belek (fot. TVP)

To świetne miejsce na ziemi – uważa Aleksandar Vuković, trener Legii. Wicemistrzowie Polski jako pierwsi z ekstraklasowych drużyn pojawili się w Belek. – Zdecydowaliśmy się na Turcję, bo ze wszystkich ofert jakie otrzymaliśmy, ta była zdecydowanie najlepsza i najciekawsza. Mamy pewne wymagania, standardy, z których nie chcemy schodzić. W Belek infrastruktura stoi na wysokim poziomie i jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie tylko my wybraliśmy to miasto na bazę. Inne polskie kluby też zdecydowały się na te okolice – dodał Vuković. W Turcji nie ma tylko trzech ekip z PKO Ekstraklasy: Śląska Wrocław, Górnika Zabrze i Rakowa Częstochowa.

Mimo obecności tylu polskich zespołów w Belek i okolicach, żadna z ekip nie zmierzy się ze sobą. Wszyscy zagrają z przeciwnikami z innych krajów. Polskich meczów nie będzie, choć jednym z wyjątków będzie Legia, która zmierzy się z Wisłą Płock. Do tego meczu dojdzie jednak dopiero po powrocie obu ekip.

Do końca stycznia polskie drużyny rozegrają około 50 sparingów w Turcji. Na bieżąco o wynikach informować będzie TVPSPORT.PL. PKO Ekstraklasa wróci do gry 7 lutego, a pierwszym meczem po przerwie zimowej będzie rywalizacja Arki Gdynia z Cracovią.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także