1 maja skończyłaby 14 lat. Gianna Bryant była na pokładzie helikoptera, który rozbił się w niedzielę w Calabasas w hrabstwie Los Angeles. Leciała na mecz ze swoim ojcem i trenerem jej zespołu – Kobem Bryantem.
Kobe Bryant miał cztery córki, ale nie potrzebował syna, by koszykarskie tradycje były kontynuowane w rodzinie (ojciec Kobego także był zawodowym koszykarzem). Gianna kochała basket i grała w akademii prowadzonej przez ojca.
– Szczerze mówiąc przed jej urodzeniem nie oglądałem zbyt wielu spotkań. Teraz oglądamy mecze praktycznie codziennie – opowiadał Kobe w jednym z wywiadów.
Naturalnie często oglądali spotkania NBA z trybun. W trakcie gry wymieniali poglądy, oceniali grę, ojciec tłumaczył córce zawiłości taktyczne.
Let's not use this video anymore for our meme purpose plz.. This video won't be same anymore. A beautiful conversation between father and daughter which gave twt so many funny moments �� RIP #KobeBryant and #GiannaBryant
— Sana ♔⁷ (@Tinyhoseokk) January 27, 2020
You were too good for this world. pic.twitter.com/Jj3Tk8B47M
Wszyscy byli zgodni, że Gianna na boisku przypominała tatę. – Podobieństwo w postawie i osobowości było uderzające – mówił dla "Los Angeles Times" Derek Fisher, który zdobywał z Kobem pięć tytułów mistrzowskich.
Podpatrywała ojca i uczyła się od niego. Jej ojcem chrzestnym był Rob Pelinka, generalny menedżer Lakersów. Kobe podsyłał mu filmiki z popisami swojej pociechy. WNBA była jej pisana. Marzyła o grze w najlepszej lidze świata. Plany miała sprecyzowane – wcześniej chciała trafić na University of Connecticut, gdzie trenerem jest wybitny szkoleniowiec młodzieżowy kobiet – Geno Auriemma.
– Śledziła wszystkie spotkania NBA i podpatrywała najlepszych, z LeBronem Jamesem na czele – mówił Kobe.
W niedzielę 26 stycznia lecieli na mecz, w którym Mamba Sports Academy Bryantów miała zagrać z Fresno Lady Heat w ramach turnieju Amateur Athletic Union. Spotkanie oczywiście zostało odwołane.
– Szliśmy do hali, gdy dowiedzieliśmy się o wypadku. Wszyscy padliśmy na kolana i zaczęliśmy się modlić – powiedział Demetrius Porter, trener Fresno Lady Heat, w rozmowie z "Los Angeles Times".
– Moje zawodniczki były podekscytowane, że zagrają z córką Kobego... Że będą mogły zrobić sobie z nim zdjęcie. Tymczasem taka tragedia. Wszystkie płakały i wciąż nie mogą w to uwierzyć – dodał.
Kobe miał cztery córki z żoną Vanessą. Osierocił 17-letnią Natalię, 3-letnią Biankę i półroczną Capri.