Już dawno Zakopane nie budziło w kibicach tylu emocji. To miały być (i były!) huczne 40. urodziny Pucharu Świata pod Tatrami. Biało-czerwona fala kibiców płynęła pod Wielką Krokiew gnana sukcesami Dawida Kubackiego. Osiem podiów Pucharu Świata z rzędu i dwa zwycięstwa w Titisee-Neustadt poprzedzające polskie sportowe święto rozpalało wyobraźnię. Bo jeżeli Kubacki ma znowu wygrać, to gdzie, jak nie na Wielkiej Krokwi? Gdzie, jak nie u siebie? Nawet wizja konkursu drużynowego, w którym po raz pierwszy od dłuższego czasu nie byliśmy postrzegani jako faworyci, nie studziła emocji.
Od podejmowania decyzji personalnych i ustalania składu na konkurs drużynowy jest sztab z trenerem Michalem Doleżalem na czele. Czech zaordynował, że "czwartym do skakania" będzie rozsypany Jakub Wolny. Wiem, że z pustego i Salomon nie naleje, ale dla mnie ta decyzja była co najmniej niezrozumiała. Patrząc na wyniki serii próbnych i kwalifikacji, myślę, że bardziej należało skupić uwagę na Macieju Kocie bądź Aleksandrze Zniszczole. Metry i punkty to przecież wartości wymierne – a oni dzień wcześniej skakali lepiej. Poza tym, wracając wspomnieniami do zeszłego sezonu, Kot pokazał, że mimo fatalnej postawy w rywalizacji indywidualnej, w drużynie potrafił się odnaleźć. I wiem, że każdy konkurs to nowa historia, niemniej jednak wariant z Kotem byłby dla mnie mniej ryzykowny. Mądry Polak po szkodzie! Skończyło się na 5. miejscu. Do podium zabrakło nam 6,4 pkt. O ile się nie mylę, po raz pierwszy od piętnastu konkursów drużynowych Pucharu Świata na skoczniach dużych i do lotów, wypadliśmy z czołowej czwórki. A o tym, że w tym okresie jedenaście razy stawaliśmy na podium już nie wspomnę.
Pojawiły się pytania: a może chcąc myśleć o walce w „drużynówce”, trzeba było sięgnąć po Klemensa Murańkę, a nie wysyłać go na Puchar Kontynentalny do Japonii? Nie lubię gdybania, ale czegoś tu nie rozumiem. Klemens w Sapporo skakał świetnie! Był pierwszy i drugi. W zasadzie wywalczył dodatkowe 7. miejsce dla polskiego skoczka w Pucharze Świata za co należą mu się gratulacje. Ale tu pojawia się pytanie – tylko po co, skoro obecnie mamy jedynie trzech zawodników na wysokim poziomie. Trudno więc skompletować drużynę, która powalczy o podium, a z sześciu przysługujących nam miejsc w grupie krajowej w Zakopanem, wykorzystaliśmy zaledwie połowę. Wystarczy, dość wsadzania kija w mrowisko!
Sobotni ból głowy wynagrodziła nam niedziela. To było Zakopane jakiego wszyscy kibice oczekiwali. "Biało-czerwona Kraina Czarów" eksplodowała magią prawdziwego szczęścia. Sportowy los przygotował nam niesamowitą, urodzinową niespodziankę. Kiedy wszyscy szykowali się, by świętować triumf Dawida Kubackiego, na najwyższym stopniu podium wylądował Kamil Stoch. Dawid dwa stopnie niżej. Po raz pierwszy od 40 lat dwóch Polaków stanęło na podium zakopiańskiego konkursu. (W 1980 zrobili to zwycięzca Piotr Fijas i drugi w konkursie Stanisław Bobak, podczas pierwszych zawodów Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi. Dzień wcześniej Bobak był najlepszy na średnim obiekcie.) Czyż kibice mogli wymarzyć sobie piękniejszy prezent? Kamil, jak mało kto, potrzebował takiego sukcesu, pozytywnego bodźca. Może to jest to wyczekiwane przełamanie, kluczowy moment dla Kamila Stocha? Oby! Mam nadzieję, że to wreszcie początek jego wielkiego marszu w tym sezonie. A Dawid? Dziewiąte pucharowe podium z rzędu! Sztuka, której w historii polskich skoków nikomu nie udało się osiągnąć. Kubacki na liście wszech czasów jest już na 3. miejscu. Wyrównał rekordy Matti Nykaenena, Gregora Schlierenzauera i Stefana Krafta. Lepszą serię mieli tylko Peter Prevc (seria dwunastu miejsc na podium z rzędu) i Janne Ahonen, który w sezonie 2004/2005 w trzynastu konkursach z rzędu plasował się w czołowej dwójce!! W sumie
odniósł w tym okresie aż jedenaście zwycięstw. Dawid potwierdził wysoką formę. Skacze powtarzalnie, a przede wszystkim jest spokojny. Jednocześnie zmniejsza dystans do lidera, przez co kolejne konkursy rysują się niezwykle emocjonująco.
Przebudzenie Kamila Stocha, miejsce na podium Dawida Kubackiego, 8. lokata Piotra Żyły – niedziela była piękna! Nie zmienia to jednak faktu, że patrząc nieco szerzej, już tak różowo nie jest. Reszta zespołu bez formy, a i za plecami kadry A, poza ostatnimi sukcesami Klemensa Murańki na Dalekim Wschodzie, szału nie ma. W klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego Murańka jest 9. Andrzej Stękała 17., a Paweł Wąsek 18.
Michał Doleżał zdecydował, że Hula, Wolny i Kot do Sapporo na Puchar Świata nie polecą. To są pierwsze duże zmiany w składzie i chyba jak najbardziej słuszna decyzja. Spokojny trening, a nie startowe męczarnie, wydaje się być obecnie jedyny rozwiązaniem, które może spowodować, że u wspomnianej trójki coś się ruszy w dobrym kierunku. Lepiej późno niż wcale, bo wypadałoby zacząć odrabiać straty w klasyfikacji Pucharu Narodów, bo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest dobrze! Kubacki, Stoch i Żyła, doskonale wiedzą co i jak mają robić.