Każdemu, kto choć trochę interesuje się polską koszykówką, nazwisko Jarosława Zyskowskiego nie jest obce. Były reprezentant Polski, uczestnik mistrzostw Europy w 1985 roku, pięciokrotny mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław. Teraz szansę na zaistnienie w drużynie narodowej ma jego syn... Jarosław Zyskowski junior.
Jarosław Zyskowski senior mierzy 205 cm wzrostu i grał na pozycji środkowego. Jego syn jest dwa centymetry niższy i występuje głównie jako niski skrzydłowy, ale może grać także na pozycji silnego skrzydłowego.
Zyskowski senior pochodzi z Białegostoku, ale lwią część koszykarskiego życia spędził we Wrocławiu. W tym mieście na świat przyszedł junior i w Śląsku stawiał pierwsze koszykarskie kroki. W ekstraklasie zadebiutował w wieku 19 lat, a prawdziwą szansę w najwyższej klasie rozgrywkowej dostał w sezonie 2011/2012 w ŁKS.
Następnie występował w Kotwicy Kołobrzeg, Polskim Cukrze Toruń i Polfarmeksie Kutno, czyli wówczas ligowych średniakach. W 2016 roku trafił do ówczesnego wicemistrza Polski – Rosy Radom i zadebiutował w europejskich pucharach, a konkretnie w Lidze Mistrzów FIBA. Niedoświadczeni Radomianie nie wytrzymali jednak tempa gry na dwóch frontach – w nowych rozgrywkach wygrali tylko trzy mecze (na 14 rozegranych), a w polskiej lidze odpadli w ćwierćfinale ze Stelmetem Zielona Góra (0:3).
Dwa mistrzostwa z Anwilem
Przełomowy okazał się transfer do Anwilu Włocławek. Igor Milicić miał pomysł na "Zyzia", potrafił go odpowiednio wykorzystać. Klub ze stolicy Kujaw dwa razy z rzędu zdobył mistrzostwo Polski z Zyskowskim w składzie.
W obu sezonach zawodnik z Wrocławia miał spory wkład, a w drugim roku gry we Włocławku, mimo że grał mniej, to pełnił jeszcze większą rolę, co widać po statystykach (zdobywał średnio ponad 10 punktów w meczu). W drugim sezonie zbierał kolejne doświadczenie w Lidze Mistrzów.
Po ostatnim sezonie Zyskowski i Anwil nie porozumieli się w kwestiach finansowych i się rozstali. Jarosław junior trafił do Stelmetu Enea BC Zielona Góra i jak dotąd rozgrywa indywidualnie najlepszy sezon w karierze.
Czas na reprezentację
Grał w młodzieżowych reprezentacjach Polski, a także w kadrze B. Był też powoływany przez Mike'a Taylora, przyjechał nawet na zgrupowanie, ale nigdy nie znalazł się w kadrze meczowej. Teraz, biorąc pod uwagę jego formę, wszystko wskazuje na to, że tę szansę dostanie.
W Energa Basket Lidze notuje średnio ponad 16 punktów na mecz i ma ponad 55 procent skuteczności z gry. W ostatnim meczu z Legią zdobył aż 29 punktów (najwięcej w karierze). Ponadto zdobywa kolejne doświadczenie na wyższym poziomie – w lidze VTB. Tam gra w kratkę, ale miał bardzo dobre spotkania (22 pkt z Lokomotiwem Kubań czy 21 pkt z BS Tsmoki-Minsk).
Okazję do gry będzie miał tym większą, że kontuzjowany jest Mateusz Ponitka i na pewno nie zagra z Izraelem (20 lutego) i Hiszpanią (23 lutego – transmisja obu meczów w Telewizji Polskiej).
Następne