W piątek wieczorem polski pięściarz ma walczyć o pas mistrza świata WBC w kategorii junior ciężkiej. Do pojedynku Michała Cieślaka z Ilungą Makabu może jednak nie dość.
Według wstępnego planu do walki zostało zaledwie kilka godzin. Nadal nie wiadomo czy pojedynek zostanie przeprowadzony. Wszystko przez brak pieniędzy. Federacja WBC rozesłała e-maila, z którego wynika, że jeśli warunki umowy nie zostaną dotrzymane, stawką pojedynku nie będzie mistrzowski pas.
Atmosfera wokół walki Polaka i Kongijczyka od dłuższego czasu jest kuriozalna. Promotor Andrzej Wasilewski kontaktując się z Rafałem Mandesem, dziennikarzem TVP Sport, podesłał fotografię, na której widnieją żandarmi, policja oraz najemnik, czekający przed pokojem Polaka o godzinie 2:00 w nocy.
Z pierwotnych zapowiedzi o wielkim widowisku niewiele wynikło. Jeszcze do środy nie było wiadomo, gdzie miałby się odbyć pojedynek. W ekspresowym tempie budowano "ring". Nie wiadomo też, gdzie zasiądą kibice. Wszystko przypomina organizację lokalnej gali, a nie pojedynku o mistrzostwo świata.
— A. Wasilewski (@boxingfun) January 31, 2020