09 lut 2020 | Sporty walki

UFC: Jon Jones zostaje w dywizji półciężkiej. "Moja praca tutaj nie została zakończona"

Jon Jones – Dominick Reyes (fot. Getty Images)

Patryk Prokulski

Przed walką z Dominickiem Reyesem wielu przewidywało, że po obronie pasa wagi półciężkiej Jon Jones zdecyduje się na przejście do wyższej kategorii. Na konferencji prasowej po gali mistrz stwierdził jednak, że na ten moment planuje zostać w obecnej dywizji. – Moja praca w wadze półciężkiej nie została zakończona – skomentował mistrz.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

UFC: Jon Jones wygwizdany po obronie pasa. Dobra wiadomość dla Jana Błachowicza

Walka wieczoru w Houston wzbudziła wielkie kontrowersje. Wielu fanów i ekspertów uważało, że Reyes wygrał trzy z pięciu rund i powinien odebrać pas Jonesowi. Mistrz wygrał jednak jednogłośną decyzją sędziów (48:47, 48:47, 49:46). Werdykt ten był głównym tematem konferencji prasowej po gali – dziennikarze pytali o rozstrzygnięcie obu zawodników i prezesa UFC, Danę White'a.

– – Opinie były bardzo rozbieżne. Przed ostatnią rundą typowałem 3-1 dla Reyesa. Moje dzieci terroryzują mnie i pytają, jakim cudem Jones mógł wygrać. Ale tak szczerze... jakie to ma znaczenie? Nie jesteśmy sędziami. Czy uważam, że dzisiejsze punktowanie było idealne? Nie. Ale walka była bardzo wyrównana – skomentował sytuację White. Co ciekawe, w przeszłości, gdy nie zgadzał się z werdyktami, nie przyjmował ich z takim spokojem i atakował werbalnie sędziów...

Dowodzący najlepszą organizacją MMA na świecie Amerykanin przyznał, że Reyes zasługuje jego zdaniem na rewanż, co może być złą informacją dla Jana Błachowicza. Polak 15 lutego zmierzy się z Coreyem Andresonem i wiele wskazywało na to, że zwycięzca tego pojedynku będzie kolejnym pretendentem. Być może presja mediów i fanów sprawi, że organizacja zdecyduje się w pierwszej kolejności do doprowadzenia do drugiego spotkania Jonesa z Reyesem.

– Przed chwilą byłem na backstage'u i udzielałem wywiadów. Jones przeszedł obok mnie – jego noga była owinięta workami z lodem i był podtrzymywany przez swoich ludzi. To pokazuje, że byliśmy świadkami znakomitej walki. Czy Reyes zasługuje na rewanż? Oczywiście. Ale zobaczymy, co się teraz wydarzy. Dominick pokazał dzisiaj, że jest przyszłością dywizji półciężkiej – komplementował zawodnika, który doznał pierwszej porażki w zawodowej karierze.

Dana White scored the main event for Dominick Reyes. #UFC247 pic.twitter.com/NLPQZFsnEm
— MMA Junkie (@MMAjunkie) February 9, 2020

Rywala po walce docenił również mistrz, jednak zaznaczył, że w jego opinii decyzja sędziów nie była kontrowersyjna. Zgodził się jednak, że byłby skłonny jeszcze raz skrzyżować rękawice z Reyesem. – Walczyłem dwukrotnie z Danielem Cormierem. Nie miałem problemu z podpisaniem kontraktu. Walczyłem dwukrotnie z Alexandrem Gustafssonem. Nie miałem z tym żadnego problemu. Jeśli ludzie będą chcieli zobaczyć mój drugi pojedynek z Dominickiem, to zadanie Dany, żeby doprowadzić do tej walki – powiedział.

Rematch? @JonnyBones is happy to sign the contract for Dominick Reyes again, just like the others. #UFC247 pic.twitter.com/2XDZNBvKNN
— MMA Junkie (@MMAjunkie) February 9, 2020

Oczywiście ani słowa White'a, ani Jonesa nie są wiążące. Nie jest wykluczone, że przegrany sobotniego pojedynku będzie musiał ustawić się w kolejce i poczekać, aż mistrz wejdzie do oktagonu z kimś innym. Przed galą wiele osób zastanawiało się, czy po zwycięstwie Jones ogłosi przejście do wagi ciężkiej, przez co starty w niższej kategorii stałyby się mniejszym priorytetem. Po walce rozwiał jednak wątpliwości, deklarując, że wciąż zależy mu na dominacji w obecnej dywizji. – Nie uważam, że moja praca w wadze półciężkiej jest skończona. Tak długo, jak ci goście marzą o odebraniu mi tytułu, mam co robić w tej dywizji. Nie jestem niezwyciężony. Dzisiejsza walka to pokazała – powiedział Jones.

Nie chciał za to wypowiedzieć się na temat starcia Błachowicza z Andersonem. Zapytany o to zestawienie, skupił się jedynie na fakcie, że gala z udziałem Polaka odbędzie się na jego rodzinnej ziemi. – Myślę, że zjawię się na gali w Rio Rancho. Zwykle nie udaję się na takie wydarzenia. Ale to będzie wspaniała możliwość zobaczenia, jak tym sportem żyją fani z Nowego Meksyku. Chodzi mi bardziej o to, niż o samą walkę. Zwykle analizuję starcia potencjalnych rywali w domu, na laptopie – powiedział, pomijając część pytania dotyczącą tego, czy zwycięzca tej walki może być jego następnym przeciwnikiem.