Adam Kownacki chce uniknąć błędu jaki popełnił przed sierpniową walką z Chrisem Arreolą i na kilka tygodni przed pojedynkiem z Robertem Heleniusem w Nowym Jorku (7 marca) przestrzega diety. – Zero słodyczy, a jem głównie białko i warzywa. Podczas walki z Finem chcę ważyć 260 funtów (117,93 kg) – przyznał pięściarz wagi ciężkiej.
Marcin Cholewiński, TVPSPORT.PL: – Po sierpniowym zwycięstwie nad Arreolą przyznałeś, że zbijanie wagi na kilka dni przed walką było sporym błędem. Jak obecnie wygląda sytuacja?
Adam Kownacki: – Szczerze mówiąc to nie wiem, bo się nie ważę. Trenuję dwa razy dziennie i nie pamiętam, kiedy tak dobrze się czułem. Podczas walki z Heleniusem chciałbym ważyć tyle, ile w pojedynku z Geraldem Washingtonem, czyli 260 funtów (117,93 kg). Pilnuję tego co jem. Odstawiłem słodycze, a postawiłem na warzywa i produkty bogate w białko.
– Na jakim etapie są przygotowania do marcowej walki?
– Za mną już pierwsze 10-rundowe sparingi. Do dyspozycji mam czterech partnerów, a głównym jest Mariusz Wach. Z Polski przyleciał też Damian Knyba, który startuje w amatorskim turnieju "Ring Masters". Większość sparingpartnerów przypomina warunkami fizycznymi Heleniusa. Najniższy jest kolega z siłowni. Potrzebuję jednak wielu rund sparingów i każda pomoc jest mile widziana. Wszystko idzie zgodnie z planem i mam nadzieję, że efekt będzie widoczny 7 marca.
– Widziałem, że dużą wagę przykładasz do treningu wytrzymałościowego w siłowni. To nowy element?
– Praktycznie niczego nie zmieniałem w porównaniu z przygotowaniami do ostatnich walk. Mniej więcej wszystko idzie takim samym torem. Od 1,5 roku współpracuję z trenerem odpowiedzialnym za wytrzymałość. Im będzie bliżej walki, to te treningi będą się zmieniały. Przerwy między seriami będą krótsze, żebym przystosowywał się do większego wysiłku.
– Planowałeś obóz w górach, ale do niego nie doszło.
– Wstępnie chciałem przeprowadzić obóz w górach Catskills. W pobliżu kurortu narciarskiego Hunter kupiłem nawet dom, ale nie ma tam jeszcze sali treningowej, więc zrezygnowałem z tego pomysłu. Jestem bardzo zadowolony z inwestycji. Dom ma dziewięć pokoi, a w okolicy mieszka sporo Polaków, którzy prowadzą ośrodki wypoczynkowe. Tam do walk przygotowywał się Mike Tyson. Doskonale to rozumiem, bo będę mógł się odciąć od wszystkiego i w pełni skoncentrować. Tam jednak będę przygotowywał się dopiero do następnej walki. Na razie zostałem w domu i w okolicy trenuję. Tutaj wszędzie mam blisko.
– Helenius zapowiedział, że nie pozwoli sobie narzucić twojego stylu walki i będzie kontrolował pojedynek walcząc w dystansie.
– Każdy kto ze mną walczył wie, że ciężko jest tego uniknąć. Kiedy będę przechodził do półdystansu, Fin będzie musiał klinczować, albo podjąć walkę. Pojedynek wszystko zweryfikuje. Zapewniam, że od początku zdecydowanie ruszę do przodu. Zamierzam być lepiej przygotowany pod względem kondycyjnym niż do walki z Arreolą. Teraz natarcie będzie jeszcze mocniejsze. Ruszę z dużym impetem.
– Twój styl jest efektowny, ale przyjmujesz też wiele ciosów. Pracujesz na poprawą obrony?
– Helenius ma duży zasięg rąk, więc zamierzam skracać dystans i bić go z bliska. Tak jak zawsze będzie ogień w ringu od początku. Lubię tak się bić. Wojny ringowe bardzo mi odpowiadają. Fin mówi o sobie, że jest walecznym Wikingiem, więc mam nadzieję, że podejmie walkę.
– Miałeś wybór przy doborze rywala?
– Chciałem walczyć z Dominikiem Breazealem, bo dużo gadał na mój temat. Postawił jednak zbyt wygórowane warunki finansowe i promotorzy nie byli w stanie tyle mu zapłacić. Wiedział, że to jego ostatnia szansa na zarobienie sporych pieniędzy w boksie. Zdawał sobie sprawę, że pojedynek ze mną byłby jego ostatnim z kimś z czołówki wagi ciężkiej. Przecież gdyby mnie pokonał, mógłby dostać szansę walki o tytuł i tym samym zarobienia poważnych pieniędzy. Jednak wiedział, że nie ma ze mną szans i chciał dostać jak najwięcej. Po porażce ze mną nie istniałby w wadze ciężkiej. Promotorzy zdecydowali się więc wybrać Heleniusa.
– Nie byłeś rozczarowany brakiem walki o tytuł?
– Niestety nie wszystko ułożyło się po mojej myśli na szczycie wagi ciężkiej. Spodziewałem się, że Anthony Joshua zrzeknie się pasa IBF, ale tak się nie stało i będzie walczył z Kubratem Pulevem. Poza tym 22 lutego w Las Vegas dojdzie do największej w tym roku walki, bo Tyson Fury przystąpi do rewanżu z mistrzem federacji WBC Deontayem Wilderem. Stawiam, że Wilder znokautuje Fury’ego.
Muszę czekać na swoją szansę. Miałem iść ścieżką federacji IBF lub WBC, a stoczę eliminator WBA. Taki jest boks zawodowy.
Marcin Cholewiński, Nowy Jork