Po to jest się kapitanem, żeby być łącznikiem między drużyną a trenerem i związkiem. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego chciano zabrać opaskę Adamowi Waczyńskiemu – mówi Maciej Zieliński w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Adrian Koliński, TVPSPORT.PL: – Wielu się zastanawia, czy można było uniknąć publicznego konfliktu Adama Waczyńskiego z prezesem PZKosz Radosławem Piesiewiczem. Tylko że mleko się już rozlało. Masz pomysł jak wyjść z tej trudnej sytuacji?
Maciej Zieliński: – Zarówno Adam, jak i prezes są dorosłymi facetami i powinni między sobą znaleźć rozwiązanie. Oczywiście jestem całym sercem po stronie Adama Waczyńskiego i uważam, że prezes Piesiewicz powinien wykonać pierwszy krok.
– Prezes mówi: to Adam zaczął, pierwszy napisał oświadczenie i pierwszy powinien się odezwać.
– Nieważne kto zaczął, ważne kto skończy. Znam Adama i wiem, że musiał być doprowadzony do ostateczności, żeby wydać oświadczenie. Skoro trudna sytuacja ciągnęła się od czasu przygotowań do mistrzostw świata, to każdy w końcu by nie wytrzymał. Rolą związku i prezesa jest to, żeby takie sytuacje rozwiązywać, a nie iść w zaparte.
– Wydaje mi się, że w tej lawinie oświadczeń, najdziwniejsze było stanowisko Mike'a Taylora, który najpierw powiedział, że nie powołuje Waczyńskiego, bo "postanowił odpocząć", a dwa dni później napisał, że to wyłącznie jego decyzja i Adam podważa jego autorytet.
– A mi się wydaje, że trener został wmanewrowany niepotrzebnie w tę sytuację. W międzyczasie był jeszcze wywiad z Łukaszem Koszarkiem, który mówił, że wszyscy czekają na "Wacę", razem z trenerem. A tu nagle Taylor nie powołał go na zgrupowanie. To jak na niego czekał? Może tłumaczenie z angielskiego na polski jakoś nie poszło? Moim zdaniem to była próba ściągnięcia odpowiedzialności z prezesa.
– Przeciwnicy PZKosz mówią, że prezes steruje selekcjonerem. A w związku panuje przekonanie, że Waczyńskim steruje Marcin Gortat.
– To jakaś radosna twórczość. Rozumiem, że chodzi o Związek Zawodowy Koszykarzy, którzy obaj panowie współtworzyli. Wiadomo, że ma on trochę inne cele niż Polski Związek Koszykówki. Wiadomo też, że wyciekł mail od związku koszykarzy, w którym domagali się, żeby wszystkie formalności były uregulowane, czyli hotele, ubezpieczenie, dniówki – co dla mnie jest rzeczą absolutnie normalną. W każdym normalnym związku to funkcjonuje, a u nas się robi z tego aferę, że to zawodnicy coś mieszają. To żart. Przecież związki zawodowe istnieją na całym świecie. Dyskutują, walczą na argumenty, ale wszystko po to, żeby dojść do kompromisu. W tym przypadku tego zabrakło.
– Wielu fanów dziwi się reszcie kadrowiczów, że nie stanęli za Waczyńskim. Co o tym myślisz?
– Mam ambiwalentny stosunek. Trochę się dziwię, a trochę ich rozumiem. W wywiadzie dla radia RDC widać, jak z prezesa Piesiewicza bije wręcz duma, że żaden z obecnych reprezentantów się nie wypowiedział. A może nie wypowiedzieli się, bo coś jest na rzeczy?
"Drugi raz ręki nie wyciągnę. Takie jest życie" - prezes @PZKosz R. Piesiewicz skomentował konflikt z kapitanem drużyny narodowej @awaczynski
— MAGAZYN SPORTOWY (@MSportowyRDC) February 10, 2020
➡️zawodników wybiera trener
➡️oświadczenia M. Lampe, @MGortat
➡️przykład B. Kurka na MŚ
Cała rozmowa�� #plkpl https://t.co/BUYc508h9Y pic.twitter.com/Uw1x4PDCnH
– Świętej pamięci Adam Wójcik też miał kłopot ze związkiem i zawiesił na pewien czas karierę reprezentacyjną. Sytuacja była podobna...
– Zgadza się. Adam odczekał, zmieniło się to, co się miało zmienić (śmiech) i wrócił (zmienił się prezes – Marka Pałusa zastąpił Roman Ludwiczuk – przyp. red.). To też pokazuje, jak to wszystko działało. Nie było odpowiednich narzędzi, żeby to nagłośnić. Z drugiej strony prędzej czy później dochodziliśmy do jakiegoś konsensusu.
– Gdy rozmawialiśmy przed EuroBasketem 2017 mówiłeś, że nie wykluczasz kandydowania raz jeszcze na prezesa PZKosz. A jak jest dziś?
– Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad tym. Niestety w PZKosz wygląda to bardzo źle. A weźmy przykład PZPN – Roman Kosecki był kontrkandydatem Zbigniewa Bońka. Przegrał, a Boniek powierzył mu funkcję wiceprezesa. W czasie kampanii wyborczej mogli walczyć na argumenty, ale później współpracowali dla dobra polskiej piłki. Zupełnie inne podejście od naszego...
– PZPN od czasu Bońka jest też zupełnie inaczej odbierany. PR-owo została wykonana świetna robota.
– Zwróć uwagę, że od czasu ósmego miejsca na mistrzostwach świata nie wydarzyło się nic. A mówi się, że sukces reprezentacji napędza dyscyplinę. Wszyscy poklepali się po plecach, liga wróciła i oglądalność dalej jest katastrofalna. Tak a propos PR-u.
– Faktem jest, że mamy konflikt bez rozegrania meczu...
– A może to jakaś akcja PR-owa? (śmiech) Przecież od kilku dni mówi się tylko o koszykówce. Odzywają się do mnie ludzie, którzy z koszykówką nie mają nic wspólnego i pytają, co się dzieje. Może o to chodziło prezesowi? (śmiech).
– Żarty żartami, ale Waczyńskiego w kadrze nie ma, a mecze eliminacji jakoś trzeba zagrać. Jak ty to widzisz? Tym bardziej, że nie ma też kontuzjowanego Mateusza Ponitki.
– Cytując trenera, to była "jego decyzja". Izrael to nie jest słaba drużyna, nie wspominając o Hiszpanach, bez względu na to jakim składem wystąpią, bo wiadomo, że nie będzie większości podstawowych graczy. Zastanawiam się też, jaka będzie atmosfera w zespole. Trzeba będzie się pozbierać i grać.
– Wyobrażasz sobie, żebyśmy grali w czerwcu bez Adama?
– Nie wyobrażam sobie, ale jak widać, wszystko jest możliwe.
Następne