Wiem, że trochę to pożegnanie trwało. Wiem, że przez ostatnie miesiące już w koszykówkę nie grał, tylko komentował sprawy, na których zna się bardziej... i mniej. Wiem, że wielu przez to podpadł. Bo nigdy się w język nie gryzł i zawsze wierzył, że ma racje, nawet gdy inni mówili: "Marcin Gortat w NBA? Wolne żarty". I tą wiarą zawsze mi cholernie imponował.