Maria Szarapowa 19 kwietnia obchodzi urodziny. Tenisistka, którą jedni kochali, inni nienawidzili. Tych drugich było więcej. Za "wycie" na korcie, za wyniosłość, a potem za doping – w końcu wpadła. A potem niczego znaczącego już nie zdobyła.
26 lutego 2020 roku. Tenisistki grają w Doha i Acapulco. Szarapowa nie gra nigdzie. Ma niski ranking, przegrała wszystkie dotychczasowe mecze w tym sezonie. Poza jednym, ale pokazowym. Prawie równo cztery lata po wydarzeniu, które odmieniło jej karierę, życie i tenisowy świat, zakończyła karierę. Jednym dała satysfakcję. Po dyskwalifikacji nie wygrała już nic znaczącego, nie nawiązała do dawnych sukcesów, była cieniem samej siebie. Innych, którzy kochali ją miłością bezgraniczną, zasmuciła. Już nic nie wygra. A przy jej zwycięstwach na zawsze pozostanie mały znak zapytania: czy gdyby nie Meldonium?
Amerykański film z Polakami
To historia rodem z amerykańskiego filmu. W końcu wszystko działo się w Ameryce. Tylko nikt nie wie, czy to smutny film, czy szczęśliwy w myśl "od pucybuta do milionera". Scenariusz prędzej na dramat niż komedię. Tata, który dopiero co zszedł z komina, żaden rosyjski oligarcha, wyobraził sobie córkę wygrywająca największe turnieje tenisowe. Zebrał jakieś pieniądze, przekonał urzędników, że jego Masza zostanie wielką tenisistką i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tak naprawdę bez większego grosza, bez większego pomysłu. Miał ją odebrać trener juniorek, ale kiedy wyszli z lotniska, nikt na nich nie czekał.
Tułali się po Stanach. Żeby zarobić, grała jak uliczni artyści na krakowskim rynku. Liczyli na pomoc ludzi, których widziała po raz pierwszy w życiu. I po raz ostatni. Jak parę starszych Polaków, którzy bezinteresownie kupili im bilet na Florydę. Małej Maszy i szalonemu tacie Jurijowi. Aż poszła do akademii Bollettieriego.
Tennis showed me the world—and it showed me what I was made of. It’s how I tested myself and how I measured my growth. And so in whatever I might choose for my next chapter, my next mountain, I’ll still be pushing. I’ll still be climbing. I’ll still be growing. pic.twitter.com/kkOiJmXuln
— Maria Sharapova (@MariaSharapova) February 26, 2020
Ta młodsza, biedna dziewczynka z Rosji
Nie lubiły jej, a ona nie lubiła ich. W książce pisała, że z rywalkami nie trzyma. Bo widzi, jak dwie przyjaciółki rozchodzą się przed meczem: jedna idzie na kort, druga siada przed telewizorem i cieszy się z porażki koleżanki. Więc uznała, że takich relacji budować nie będzie, siostrzanych dusz wśród rywalek nie zamierza szukać. Nie lubiły jej już wcześniej, w akademii, kiedy po przejściach wróciła do Bollettieriego. Dzieliła się tym w książce:
"Byłam młodsza od reszty dziewczyn, przez moment najmłodsza w całej akademii, i spotykała mnie za to kara. Wcześniej kładłam się do łóżka – młodsza, a przez więcej godzin trenowałam, potrzebowałam zatem więcej snu. Przychodziły późno, zajadały się cukierkami, z premedytacją rozmawiały i śmiały się głośno, budziły mnie i kpiły. Dzielił nas nie tylko mój wiek. Szłam całkiem inną drogą"."Kiedy szłam na kort, te dziewczyny szperały w moich rzeczach. Po powrocie dostrzegałam, że wszystko było przerzucone, przetrząśnięte. Ośmieszały się – nie miałam przecież niczego, co dałoby się ukraść, niczego do choćby pooglądania. Kimże byłam? Biedną dziewczynką z Rosji, kochającą uderzać tenisową piłkę".
Szarapowa nigdy nie sprawiała wrażenia osoby, która nadmiernie przejmowałaby się opinią innych. Tak było. Robiła swoje.
– Chyba każdy wie, że to moja praca. Kiedy przebywam na kortach albo wychodzę grać, jestem zawodniczką i chcę pokonać każdego, bez względu czy siedzą w szatni czy są po drugiej stronie siatki. Nie należę do zawodniczek, która rozpocznie pogaduszkę o pogodzie, wiedząc, że za kilka minut muszę wyjść i spróbować wygrać. (...) Nie przyjaźnię się ani nie mam bliskich relacji z wieloma zawodniczkami. Nie mam wielu przyjaciółek z kortów. To, że łączy nas ten sport, nie znaczy, że mamy się z każdym przyjaźnić tylko dlatego, że kategoryzuje nas się jako tenisistki, więc trzeba się zadawać z tenisistkami – opowiadała szczerze w jednym z wywiadów.
Mecze, których nie dało się słuchać. Radwańska mówiła: to za głośne
Jej znakiem firmowym na korcie stało się stękanie. Wycie weszło do jej tenisowego repertuaru jak bekhend, forhend i wolej. Tak jak u Wiktorii Azarenki. Kiedy grały ze sobą, mecz ratowała wizja. Fonia była trudna do zniesienia. Okrzyki Białorusinki, ale nie tylko, drażniły nawet Agnieszkę Radwańską.
– Oczywiście, każdy może wydawać dźwięki. To jest tenis. Ale myślę, że to już za głośne. Nie sądzę, żeby trzeba było aż tak głośno krzyczeć. Jeśli WTA chce coś z tym zrobić, to czemu nie? – skomentowała Polka. Krakowianka dodała, że do dźwięków Azarenki, już się przyzwyczaiła. – A jeśli chodzi o Marię, cóż mogę powiedzieć? To na pewno denerwujące i po prostu za głośne – przyznawała.
Caroline Wozniacki sugerowała, że niektóre tenisistki, wiadomo, kogo miała na myśli, "stękają celowo". – Nie robią tego na treningu, a wychodzą do meczu i zaczynają robić. Jeśli stękasz naprawdę głośno, przeciwniczka nie może usłyszeć, jak uderzasz piłkę. Przez te głośne wycie myślisz, że piłka leci szybko, a nagle okazuje się, że wręcz odwrotnie – krytykowała stękające rywalki Dunka polskiego pochodzenia.
Nawet rodaczka Szarapowej, Jelena Dementiewa, nie mogła znieść tego stękania. – Tak gra od dłuższego czasu. A skoro tour pozwolił jej wydawać takie dźwięki... Moim zdaniem, sędzia powinien ją trochę uspokoić. Następnym razem, kiedy ją pokonam, coś jej powiem. Ale kiedy przegrywasz 1:6, 1:4, to nie wyglądałoby dobrze, gdybym poszła do sędziego i zaczęła mówić o tym, jak głośno krzyczy na korcie – denerwowała się rosyjska tenisistka.
"Szarapowa to oszustka"
Kiedy wpadła na dopingu, rywalki zacierały ręce. Już wcześniej mogły jej nie lubić, w 2016 roku wreszcie mogły to wypowiedzieć bez obaw. Było im raźniej, krytykowały Rosjankę chóralnie. Pewnego wieczoru wyszła ubrana na galowo na specjalnie zwołaną konferencję. Ciąża, koniec kariery? Powiedziała, że w jej organizmie wykryto Meldonium. Kto jej nie lubił, teraz mógł tylko znienawidzić. Kto już nienawidził, przyklasnąć w dłonie. Za wszystkim stały niedozwolone środki.
– Nie rozmawiałam z nią wcześniej, po co miałabym rozmawiać teraz – rzuciła Simona Halep. Kristina Mladenović nie ograniczała się. – Wszystkie tenisistki mówią, że to oszustka. Oczywiście, że zaczynasz wątpić i myśleć, że nie zasłużyła na wszystko, co wygrała. To okropne, ale dobrze, że wreszcie wyszło na jaw. Ja dziesięć razy sprawdzam w strachu, czy mogę wziąć aspiryną. A ona przez dziesięć lat brała mocne leki – mówiła.
Nie stawały w jej obronie, bo nie miały powodu. – Z całą pewnością, nie wydaje mi się, żeby miała jakieś przyjaciółki w tourze – potwierdzał parę lat temu jeden z trenerów czołowej zawodniczki. – Jest bardzo zimna. Kiedy Maria wchodzi, świat jakby stawał. Jej zespół, trenerzy, fizjoterapeuci, asystenci, nawet Grigor Dmitrow (przyp. jej były chłopak) rozmawiają z każdym, a kiedy ona wchodzi, Grigor, jej trener, jedno spojrzenie i wiedzą, że to koniec socjalizacji. Wszyscy już z tego żartują – opisywał na łamach "New York Post".
Kevin Mitchell z Guardiana tak skomentował z kolei wieść o zakończeniu kariery przez Szarapową: "Mogłaby zmrozić pokój swoją wyniosłością. Zostanie zapamiętana jako królowa śniegu tego sportu, bardziej szanowana niż kochana".
Szlochy Sereny. Tak ją znienawidziła
Najciekawsza relacja łączyła ją z Sereną Williams. Specyficzna. Jak toksyczny związek, z którego trudno się wyplątać. Toksyczna przyjaźń, która obie napędza. Relacja trudna do zamknięcia w słowach. Szarapowa ją szanowała, meczem z nią pragnęła zakończyć karierę. Bo Serena była jej nemezis od dziecka. A z drugiej strony odzwierciedleniem pragnień o zwyciężaniu. Nikogo nie chciała pokonywać tak jak młodszej z sióstr Williams. I każdemu może dałaby odrobinę satysfakcji, ale nie Serenie, o czym pisała w autobiografii:
"Któregoś dnia nadeszła wiadomość: siostry przyjeżdżały do Akademii Bollettieriego na treningi. Najpierw jako plotka – wieść rozeszła się błyskawicznie. Tak, jakby miał nas odwiedzić astronauta albo gwiazda kina. Każdy chciał zobaczyć, jak trenują siostry Williams, zbliżyć się, dotknąć tego, jak tworzy się magia. Jurij poradził mi, żebym miała oczy szeroko otwarte:
– Patrz, co robią. Ucz się, czego możesz. To zawodniczki, które będziesz musiała pokonać.
– Nie.
– Co rozumiesz przez »nie«?
– Nie zamierzam ich oglądać – stwierdziłam. – Nie chcę, żeby zobaczyły mnie na swoim treningu. Nie obchodzi mnie, że przyjdzie je oglądać sto osób, a one nie mają pojęcia, kim jestem. Nigdy nie dam im tej satysfakcji.
Tak po prawdzie, to chciałam obejrzeć ich trening, ale nie do końca chodziło o tenis. Zawsze fascynują mnie wielkie osoby. Jak się odnoszą do otoczenia? Jakie są na korcie? Nigdy jednak nie postawiłabym się w pozycji wpatrzonej wielbicielki, fanki. Kłóciliśmy się i kłóciliśmy o to z tatą. Powiedział, że unoszę się dumą.
– Musisz je obejrzeć – tłumaczył.
W końcu znalazł rozwiązanie. Siostry grały na korcie numer 2, z drewnianą budką i ustawioną kamerą do nagrywania każdego zawodnika. (…) Jurij zdobył klucz i wkradł się ze mną dziesięć minut przed pojawieniem się sióstr. Zwinął kamerę i mogłam obserwować je przez rodzaj dziury – ja sama, wokół ciemno, wpatrująca się w kolejnych dwadzieścia lat mego życia".
Przegrała z Amerykanką 20 z 22 pojedynków. Ale wygrała być może najistotniejszy. Ten w wieku 17 lat w finale Wimbledonu. 6:1, 6:4, żeby zdobyć pierwszy z pięciu wielkoszlemowych tytułów. Do dziś uważa, że to po tamtym meczu Williams ją znienawidziła. Ta mała dziewczynka, która ukryta w budce oglądała jej trening, zwyciężyła.
"(...) dla mnie prawdziwa odpowiedź tkwiła tam, w szatni, kiedy się przebierałam, a ona szlochała. Myślę, że nienawidziła mnie, bo byłam kościstym dzieckiem, które ją pokonało – na przekór wszelkim przeciwnościom, na Wimbledonie. Myślę, że nienawidziła mnie, bo odebrałam jej coś, co wierzyła, że należy do niej. Myślę, że nienawidziła mnie, bo widziałam ją w najtrudniejszych dla niej chwilach. Myślę jednak, że najbardziej nienawidziła mnie, bo słyszałam jej płacz. Nigdy mi tego nie wybaczyła. Niewiele czasu upłynęło od turnieju, kiedy dowiedziałam się, że Serena powiedziała koleżance – to ona później mi to przekazała: »Już nigdy więcej nie przegram z tą małą suką«".
Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga...
W 2017 roku już miała schodzić z kortu. Chciała żegnać się w wielkim stylu. "Wszystko skończyłoby się na US Open. Grałabym, kiedy ta książka trafiałaby na półki sklepowe. Może doszłabym nawet do finału. Może Serena też by w nim grała…" – zaczynała swoją autobiografię. Pomógł jej Woody Allen i jego cytat: "Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach na przyszłość". Zamiast kończyć karierę na US Open, do tego wymarzonym pojedynkiem z Sereną Williams, po prawie dwóch latach ona w Nowym Jorku wracała do wielkoszlemowych zmagań po dyskwalifikacji.
W 2018 roku doszła do ćwierćfinału Rolanda Garrosa. Nic ponadto. Takich wyników osiągnęła wcześniej 24. Od momentu powrotu odpadała najczęściej w pierwszych rundach. Trzykrotnie w czwartych. Uznała, że to już nie ma sensu. I zostawiła wszystkich z pytaniem: jak wielka była? I jak wielka byłaby bez pewnej substancji, którą przyjmowała przez dziesięć lat?
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.