Lekkoatletyka. Joanna Fiodorow nabawiła się urazu mięśnia czworogłowego podczas przygotowań do igrzysk olimpijskich

Leń, czyli mistrz kuli. Michał Haratyk w swoim świecie

Czytaj też

Leń, czyli mistrz kuli. Michał Haratyk w swoim świecie

Największym marzeniem Fiodorow jest zdobycie olimpijskiego medalu. Specjalistka od rzutu młotem ma już dwa brązowe laury mistrzostw Europy oraz srebro mistrzostw świata. Podczas przygotowań do najważniejszej imprezy czterolecia nabawiła się drobnego urazu, ale uspokaja kibiców.

– Nie ma żadnej kontuzji. Jest przeciążenie mięśnia czworogłowego, ale nie używam słowa "kontuzja". Trzeba przez chwilę zmienić trening. Nadal robię go niemal w stu procentach. Nie odpuszczam. Za dużo dokładam obciążeń, za dużo robię. Organizm sam domagał się przerwy. Musieliśmy sprawdzić kolano. Zobaczyć, czy wszystko jest w porządku. Przed igrzyskami lepiej dmuchać na zimne – stwierdziła w rozmowie z TVPSPORT.PL.

– Po badaniach okazało się, że kolano jest "czyste". Jedynie USG pokazało, że głowa przyśrodkowa mięśnia jest nieco przeciążona. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na mój trening. Chwila odpoczynku, choć i tak mam trening zastępczy – dodała.

Rekord życiowy 31-latki wynosi 76,35 m. Osiągnęła go podczas zeszłorocznych mistrzostw świata w Doha. Czas dołożyć do rezultatu kolejne metry, choć o to będzie bardzo trudno.

– Przygotowania idą bardzo dobrze. W tym momencie jesteśmy w Białymstoku. We wtorek wylatujemy do słonecznego i ciepłego RPA. Spędzimy tam trzy tygodnie. Będzie najcięższy trening w okresie obozowym. Nastawiam się na robotę. Później znowu wrócimy na kilka dni do Białegostoku. Ostatnim etapem będzie zgrupowanie w Belek. Potem sezon startowy. Miejmy nadzieję, że w ogóle się zacznie. Bo koronawirus wszystkich straszy. Oby przy upałach zaraza znikła. Lotnisk się nie boję. Zła zło nie bierze! Nie myślę o tym. Nie wpadam w panikę. Dbam o higienę – podsumowała.

Igrzyska olimpijskie w japońskim Tokio potrwają od 24 lipca do 9 sierpnia.

Leń, czyli mistrz kuli. Michał Haratyk w swoim świecie

Czytaj też

Leń, czyli mistrz kuli. Michał Haratyk w swoim świecie