Kolegom odmawiał rozdawania autografów, mediom udzielania wywiadów, a w każdy dzień roboczy meldował się rano w szkole, by zrealizować pragnienie mamy i zdać maturę. Równolegle do tych wydarzeń strzelał gole w Bundeslidze, przełamywał kolejne rekordy, zgarniał statuetki i wyrastał na gwiazdę. Timo Werner nie zawsze był jednak grzeczny i pełen pokory. Nie zawsze miał też przy sobie mapę pozwalającą mu odnaleźć drogę do bramki.