| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
To byłaby kolejka hańby. Puste trybuny, przestraszeni piłkarze, drużyny w rezerwowych składach. Determinacja działaczy Górnika Zabrze uchroniła nas przed kolejką wstydu. – Decyzję o zawieszeniu ligi trzeba było podjąć – mówi TVPSPORT.PL stoper śląskiego klubu Paweł Bochniewicz.
W czwartek nikt nie miał odwagi, by podjąć decyzję o zawieszeniu rozgrywek PKO Ekstraklasy. Władze ligi zdecydowały o kontynuowaniu rozgrywek nie pytając wszystkich klubów o zdanie. Decyzję tę zaakceptował PZPN przygotowując stosowne uchwały precyzujące co, jeśli rozgrywki zakończą się przedwcześnie. Wystosowano komunikat, otrzepano ręce i tyle. Gramy!
W międzyczasie trwała już jednak oddolna inicjatywa, by rozgrywki przerwać. Sprawy w swoje ręce wziął Jakub Błaszczykowski, który wydał oświadczenie w tej sprawie nawołujące do zawieszenia rozgrywek. Komuś mogło się wydawać, że rozejdzie się po kościach, ale nic z tego. Zdecydowanie działano też w Górniku Zabrze. Zabrzański klub wysłał list z prośbą o przełożenie meczu. Potem trwało nerwowe oczekiwanie, a w PZPN zebrała się komisja do spraw nagłych. Efektem tych obrad i presji wywieranej z wielu kierunków była decyzja o odwołaniu najbliższych dwóch kolejek PKO Ekstraklasy.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Jak odbierasz decyzję Ekstraklasy?
Paweł Bochniewicz, obrońca Górnika Zabrze: – Powiem krótko. Uważam, że jest to jedyna słuszna decyzja.
– Jak to dziś u was wyglądało?
– Czekaliśmy w klubie na informację z góry. Jeśli zapadłaby decyzja, że mamy grać to byśmy pojechali do Łodzi i zagrali bez publiczności. Uważam jednak, że decyzję o zawieszeniu ligi trzeba było podjąć. Rozgrywanie tej kolejki było niepotrzebnym ryzykiem. Nawet jeśli udałoby się rozegrać tę serię spotkań, liga pewnie i tak zostałaby zawieszona.
– Górnik wyrósł na lidera walki o to, by w ten weekend nie grać.
– Na nas ciążyła największa presja z racji tego, że to my graliśmy pierwszy mecz w tej kolejce jako drużyna wyjazdowa. Myślę, że większość piłkarzy zgodzi się ze mną, że to była dobra decyzja.
– Jakie plany na najbliższe dni?
– Mamy siedzieć w domach i nie pojawiać się w miejscach większych skupisk ludzkich. Mam zamiar nigdzie się nie ruszać i odpoczywać. Czekamy, jak to się rozwinie i na to, co powie trener. Czy będziemy trenować, czy nie. Zobaczymy, w którą stronę rozwinie się sytuacja z wirusem, a myślę, że pójdzie w złą.
Przez następny tydzień piłkarze Legii Warszawa przejdą na specjalny program treningów indywidualnych, który nie wymaga ich obecności w klubie.
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) March 13, 2020
Legioniści otrzymali od sztabu akcesoria do treningu oraz niezbędne leki. #LegiaNews
➡️ https://t.co/WGrhq1CUhF pic.twitter.com/6m7kOFE1s6
W ten sposób zamiast do autokaru piłkarze Górnika wsiedli do samochodów i rozjechali się do domów. A z ulgą odetchnęli zawodnicy we wszystkich klubach PKO Ekstraklasy. – To najlepsza decyzja jaka mogła zapaść w tej sytuacji. Górnik troszkę się do tej decyzji przyczynił rezygnując z wyjazdu na zgrupowanie przed meczem z ŁKS, ale musieliśmy dbać o zdrowie i bezpieczeństwo naszych piłkarzy – komentuje prezes Górnika, Dariusz Czernik. – Od dwóch dni nikt nie mówił o taktyce, o kontuzjach, o tym jak grać z ŁKS. W szatni dominował jeden temat, czyli obawa przed koronawirusem. Piłkarze obawiali się nawet nie o siebie, ale przede wszystkim o swoich rodziców czy dziadków – dodaje.
Wszystko wskazuje na to, że byłaby to fatalna kolejka pod względem poziomu. Górnik miał pojechać do Łodzi dopiero dziś, w dniu meczu i nie był w tym planie osamotniony. Również drużyna Zagłębia miała jechać do Szczecina w dniu meczu, a potem wyjść na mecz prosto z autokaru. Można oczekiwać, że w takiej sytuacji piłkarze nie byliby w najwyższej formie. Kluby bały się noclegu w hotelu. Spisz w pokoju, w którym przed chwilą spał ktoś inny, stykasz się z personelem. Uznano, że to zbyt duże ryzyko.
Na oryginalny krok zdecydowały się władze Wisły Płock. Nafciarze ogłosili, że uczestnictwo w meczu z Koroną Kielce jest dobrowolne. Piłkarze mieli indywidualnie decydować, czy chcą grać czy nie. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację w której nie zgłasza się nikt i Korona wygrywa walkowerem. Nikt nie chciałby oglądać w PKO Ekstraklasie takich scen. A przypomnijmy, że można byłoby je zobaczyć tylko w telewizji, bo mecze miały odbywać się przy pustych trybunach.
A do tego dochodzi strach. Piłkarze z pewnością nie byliby w pełni skoncentrowani na grze w piłce, a myślami byliby przy bliskich. Kluby miały problem nawet ze skompletowaniem zespołów medialnych, które tradycyjnie podczas meczów ligowych towarzyszą swojej drużynie. Pracownicy przechodzą na system pracy zdalnej. Świat futbolu musiał zrobić tego dnia lekki krok w tył. By potem znów ruszyć ostro do przodu.