Mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna – mówi znane powiedzenie. Gdyby tylko z tej perspektywy patrzeć na ustępującego dyrektora Pucharu Świata, Waltera Hofera, ocena nie mogłaby być wysoka. Austriak, który zamiast w blasku fleszy i przy tłumach kibiców w Planicy pożegnał się ze stanowiskiem w hotelowym lobby w Trondheim w ciągu 28-letniej kadencji zbudował skoki narciarskie na nowo. I trudno będzie o tym zapomnieć. Tak samo jak o zawsze towarzyszącej mu opasce i krótkofalówce.
Na kongresie FIS w 1979 roku były norweski skoczek, piąty zawodnik igrzysk olimpijskich w Squaw Valley, Torbjoern Yggeseth wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował skoki narciarskie. Norweg posługując się wzorem Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim zaproponował powstanie takiej samej imprezy dla skoczków. Gdy zawodnicy zaczęli rywalizować w nowej formule, pewien pan o imieniu... Johann nie mógł przypuszczać, że za kilkanaście lat odmieni los tej dyscypliny.
Urodzony w Seeboden am Milstatter See Johann Walter Hofer plany na życie miał zupełnie inne. Gdy 27 grudnia 1979 roku na skoczni w Cortina d’Ampezzo pierwszy triumf w Pucharze Świata zanotował Toni Innauer, 24-latek był masażystą i asystentem trenera w pobliskim SV Spittal an der Drau. Była to drużyna grająca w trzeciej lidze austriackiej i walcząca o awans do lokalnej 2. Bundesligi. Gdy występowała niżej, Hofer zamiast wspierać trenera, sam uganiał się za piłką.
Na dużą karierę zabrakło jednak talentu, a z pracy masażysty Austriak się jednak nie utrzymywał – na chleb zarabiał w administracji austriackich kolei państwowych. Gdy klub odnosił największe sukcesy – w 1982 roku wejście na ligowy szczebel centralny, a w 1984 roku awans do najwyższej klasy rozgrywkowej – młodego asystenta już w nim nie było. W międzyczasie Hofer wybrał studia na uniwersytecie w Salzburgu. By się utrzymać, zaczął też szukać pracy. I tak zaczęła się zakończona w 2020 roku przygoda. Jako 26-latek został zatrudniony w Austriackiej Federacji Narciarskiej w roli fizjoterapeuty kadry skoczków.
Od zapalonego widza Turnieju Czterech Skoczni do pociągającego za wszystkie sznurki Pucharu Świata droga była jednak daleka. – Skoki zafascynowały mnie pod względem psychologicznym i fizjologicznym. A z perspektywy mojej pracy mogłem wiele zaobserwować i uczyć się. Gdy już trafiłem do FIS-u wiedziałem, że moimi dwoma głównymi celami będzie uczynienie skoków bezpieczniejszymi i bardziej popularnymi – przyznał w rozmowie z dyrektorem TVP Sport, Markiem Szkolnikowskim.
Zanim jednak Walter Hofer dołączył do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, przez kilka lat towarzyszył niemieckiej kadrze skoczków, będąc asystentem Rudiego Tuscha. Pod wodzą tej dwójki Dieter Thoma wygrał 38. edycję Turnieju Czterech Skoczni. Poza słynnymi czterema konkursami skoki traktowane były jednak jako mocno niszowa dyscyplina, młodszy brat biegów narciarskich, a przede wszystkim niezbyt udolny konkurent narciarstwa alpejskiego, które przyciągało pod stoki jak i przed telewizory dużo większą liczbę widzów.
W 1992 roku doszło do zmiany na najwyższym stanowisku. Na emeryturę udał się pomysłodawca, Torbjoern Yggeseth, a nowoutworzone stanowisko dyrektora Pucharu Świata w skokach narciarskich powierzono właśnie Walterowi Hoferowi. Skoki przechodziły poważną zmianę. W sezonie 1988/1989 po raz pierwszy zdobywcą Kryształowej Kuli został przedstawiciel stylu V – Jan Bokloev. Kolejne dwa sezony były jednak wciąż okresem przejściowym. W 1991 roku po raz ostatni mistrzem świata w skokach został skaczący "klasykiem" Heinz Kuttin.
Wraz z odejściem Yggesetha do lamusa zaczął przechodzić stary sposób lotu, a sędziowie przestali karać zawodników za lot w stylu V. Resztą zmian musiał zająć się sam Hofer. Pierwszą poważna decyzja dotyczyła sprzętu. Szukający jak największej możliwości nośnej skoczkowie kombinowali z rozmieszczeniem wiązań. Pionierem takich rozwiązań był Christof Duffner. Niemiec potrafił skakać bardzo daleko, jak choćby podczas mistrzostw świata w lotach w Harrachovie w 1992 roku, lecz często upadał podczas lądowania. Powodem było właśnie przesuwanie wiązań do przodu narty. Po kilku wypadkach zawodników zdecydowano się na stałe położenie kluczowego elementu sprzętu. Liczba kontuzji odniesionych wskutek niefortunnego lądowania zmalała.
Po zwiększeniu bezpieczeństwa przyszedł czas na zwiększenie popularności dyscypliny, która w rankingach była daleko w tyle za innymi zimowymi sportami. Aż trudno wyobrazić sobie, że kiedyś konkursy mistrzostw świata, Pucharu Świata, igrzysk olimpijskich i lotów narciarskich miały zupełnie różne zasady. Przykładowo do noty skoczków na obiektach mamucich wliczane były dwie z trzech prób, dlatego przeglądając statystyki można zdziwić się, że pomimo pojedynczych prób wylądowanych na buli poszczególni zawodnicy mogli odnosić sukcesy. Co więcej, nie było kwalifikacji, a rywalizacja ponad stu skoczków ciągnęła się jak roztopiony ser. Nawet jeśli ktoś pasjonował się zmaganiami Eddiego Edwardsa z Gerritem Konijnenbergiem o miano najgorszego skoczka konkursu, to telewizji taki produkt nie przyciągał. Dodatkowym powodem słabej popularności było przeprowadzanie zawodów w tych samych godzinach, co Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim.
#ZarchiwumSJ - Walter Hofer podczas pierwszych w historii zawodów Pucharu Świata na skoczni Lysgaardsbakken w #Lillehammer 1993 roku.
— Adam Bucholz (@Bucholz_Adam) March 10, 2020
Obecny tydzień jest ostatnim dla 65-letniego Austriaka w roli dyrektora Pucharu Świata. #skijumpingfamily #skokiTVP @skijumpingpl pic.twitter.com/NRFKVDaeKc
Potem pojawił się Adam Małysz i skakanie na nartach stało się polskim zimowym sportem narodowym. A sam Hofer nierzadko wrogiem publicznym numer jeden. Może dwa – po Miranie Tepesu. Choć to Austriak pociągał za sznurki, a właściwie za krótkofalówkę, a Słoweniec głównie wykonywał rozkazy. Na austriacko-słoweńskim tandemie ciążyła wielka odpowiedzialność. Wiele razy zdarzały się konkursy, w których ze względu na bezpieczeństwo najlepszych zawodników trzy czwarte skoczków lądowała na buli. Nie można było zmienić belki, a gdy któryś ze słabszych zawodników pofrunął, oznaczało to, że warunki mogą być za dobre dla liderów klasyfikacji. Serię trzeba było rozgrywać od nowa.
Gdy zaś platforma startowa ustawiana była za nisko, pierwszy Adam Małysz po dwóch rundach potrafił mieć przewagę prawie 70 punktów nad szóstym zawodnikiem. Tak było choćby w Trondheim w 2001 roku, gdzie po szalonym skoku na 138,5 metra Polak wyprzedził szóstego Veli-Mattiego Lindstroema o 64 oczka. Trzydziesty Michael Neumayer po dwóch seriach zgromadził notę... 68,0 punktu. Był to wynik gorszy o – bagatela – 186,6 punktu od rezultatu Orła z Wisły. Potem nastała era Gregora Schlierenzauera, który mimo drastycznie obniżanych rozbiegów przeskakiwał skocznie w Whistler, Lillehammer czy Vikersund.
Trzeba było reagować. Tylko jak? – Zamknęliśmy naturę w liczbach – takie sformułowanie pada w rozmowie Waltera Hofera z dyrektorem TVP Sport. Krócej nie dało się tego opisać. Tyle, że sam algorytm wyliczający rekompensaty za wiatr i długość rozbiegu jest dużo bardziej skomplikowany. Na początku budził on oburzenie. Z czasem stał się coraz bardziej zrozumiały. Przeszedł do porządku dziennego. Potem zabolał, gdy Stefanowi Huli zabrał olimpijski medal. Następnie znowu raził, gdy Ryoyu Kobayashi otrzymywał dodatkowe punkty, dostając duże podmuchy pod narty. Niedoskonałości związanych z systemem przelicznikowym było i jest wiele. Ale mało kto próbuje podjąć walkę z naturą i nie przegrać tej walki sromotnie. Hofer spróbował.
Współczynnik za wiatr i belkę był ostatnią rewolucją w skokach narciarskich. Potem można było przejść do ewolucji. Zmiany w kalendarzu Pucharu Świata, nowe, niekiedy egzotyczne miejsca – za kadencji Austriaka po raz pierwszy skakano na dziewiętnastu obiektach i w pięciu nowych państwach – oraz cykle, które miały uatrakcyjnić rywalizację skoczków, niekiedy pchając ich do coraz większego, czasem wręcz ekstremalnego wysiłku. Wszystko dla uatrakcyjnienia dyscypliny i przyciągnięcia jeszcze większej liczby sponsorów. Ostatnie lata Waltera Hofera były szlifowaniem projektu, którego podjął się w 1992 roku. Projektu niemal kompletnego, projektu, którego ostatecznie stał się zakładnikiem.
Dowodem zachowanie w Trondheim. Wszechwładny wydawałoby się szef skoków w obliczu zagrożenia koronawirusem nie podjął żadnej decyzji, lecz tylko grał na czas, jak niekiedy miało to miejsce na skoczniach.
Po raz ostatni za kadencji Waltera Hofera. pic.twitter.com/E2619Eovuw
— Adam Bucholz (@Bucholz_Adam) March 12, 2020
– Informuję, że sezon 2019/2020 został zakończony. Dziękuję. To moje ostatnie publiczne wystąpienie – tak pożegnał się w hotelu w Trondheim. A po dwudziestu ośmiu latach w roli dyrektora Pucharu Świata powinien zdecydowanie inaczej. Plan był perfekcyjny. Mistrzostwa świata w lotach w bajkowej Planicy, wśród tłumów rozentuzjazmowanych kibiców. Pamiątkowe trofeum, szampan, śmiechy i emerytura. Koronawirus chciał inaczej.
Gdy w niedawnym wywiadzie z niemiecką telewizją ARD został spytany, co jest jego największą porażką, odparł: – W FIS-ie jest zrzeszonych sto trzydzieści państw, a tylko w dziesięciu krajach rozgrywamy zawody zimowego Pucharu Świata, w których skaczą przedstawiciele tylko dwudziestu nacji. Najbardziej żałuję, że nie udało mi się wciągnąć do naszego cyrku Amerykanów i Kanadyjczyków, bo to były miejsca z potencjałem do spopularyzowania skoków. Z nimi moglibyśmy zrobić krok dalej.
Teraz Walter Hofer sam robi krok w cień. Mimo wszystkich niedoskonałości bez pożegnania, na jakie bez wątpienia zasłużył.
Waltera #Hofera żegnam dziś taką grafiką. Przez całe 24 lata mojego życia skoki miały tylko jednego dyrektora PŚ ��Krótkofalówka i opaska go wyróżniały. Dziś paradoksalnie zabrakło mu dobrej komunikacji z ekipami i chłodnej głowy...#skokitvp #skijumpingfamily @sport_tvppl pic.twitter.com/RMpd1Q5Ghy
— Paweł Baran (@pawelbae) March 12, 2020
214.5
199.2
191.2
188.5
187.9
182.3
181.4
176.6
169.4
10
167.6
11
166.4
12
162.4
13
158.3
14
157.8
155.7
16
155.6
17
154.7
153.5
19
152.8
147.9
21
147.6
144.6
23
143.9
24
143.5
25
140.0
139.7
27
138.0
28
136.1
29
133.6
132.3
214.5
199.2
191.2
188.5
187.9
182.3
181.4
176.6
169.4
10
167.6
11
166.4
12
162.4
13
158.3
14
157.8
155.7
16
155.6
17
154.7
153.5
19
152.8
147.9
21
147.6
144.6
23
143.9
24
143.5
25
140.0
139.7
27
138.0
28
136.1
29
133.6
132.3
1
129.0
2
126.5
3
125.8
4
102.9
93.9
93.6
7
70.0
8
51.1
37.2
33.5
11
23.6
12
20.3
436.1
427.8
422.7
413.5
398.6
392.1
390.1
386.4
381.8
375.1
11
372.3
360.9
13
355.4
354.8
350.7
16
340.6
17
332.8
18
332.4
19
330.8
329.9
21
323.4
321.3
23
320.7
24
317.1
316.3
26
297.6
27
294.9
28
291.4
29
281.5
30
279.8
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (960 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.