| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Leszek Ojrzyński w styczniu stracił żonę Urszulę, która chorowała na raka. Były trener m.in. Arki Gdynia i Wisły Płock w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" po raz pierwszy poruszył ten temat.
Ojrzyński zrezygnował z pracy w Wiśle, by towarzyszyć ukochanej w Anglii w walce z chorobą. O śmierci jego żony poinformował 31 stycznia na Twitterze Zbigniew Boniek. "Złe wiadomości nadchodzą zawsze w złym czasie. Szczere kondolencje dla Trenera Ojrzyńskiego, Syna i całej Rodziny" – napisał prezes PZPN.
Trener na łamach "Przeglądu Sportowego" opowiedział o trudnych chwilach.
– Żonę znałem ponad dwadzieścia lat, wiem, że była bardzo dobrym człowiekiem i jestem przekonany, że teraz patrzy na mnie z góry. Mam nadzieję, że ja też zasłużę na niebo i kiedyś się jeszcze spotkamy – przyznał Ojrzyński i dodał, że to wiara daje mu nadzieję. – To mnie uspokaja i napędza do działania. Bez tego trudno byłoby mi funkcjonować. Czasem walczę z samym sobą i niełatwo mi się pogodzić ze śmiercią żony.
Ojrzyński w rozmowie dziękuje również pracownikom, zawodnikom oraz kibicom Wisły Płock, Arki Gdynia i Korony Kielce. Piłkarze wychodzili na boisko w specjalnych koszulkach, a fani wywieszali transparenty i skandowali nazwisko trener.
– Jestem im za to bardzo wdzięczny. Kiedy zachodzi potrzeba, jestem twardym facetem, ale te gesty mnie wzruszyły i otworzyły moje serce. Na trybunach Anfield (w Liverpoolu trenuje syn trenera, red.) słyszę "You’ll never walk alone" i sam w najtrudniejszym momencie przekonałem się, że nigdy nie będę szedł sam.