| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Z każdym dniem, z każdą chwilą wiemy o CoViD-19 coraz więcej. Nie mam żadnych wątpliwości, że tę walkę wygramy, choć koszt może być ogromny. Sport wbrew pozorom jest ważną częścią układanki, bo to ważna gałąź gospodarki. Pandemia nie zniknie w tydzień, czy dwa. PZPN już wie co zrobi z ligowym futbolem, gdy liga nie będzie dokończona na boisku. W piłce ręcznej trzeba podjąć decyzje, które uczynią sytuację jasną i klarowną.
Najtrudniej ze wszystkich ma futbol, bo jego siła oddziaływania i pieniądze w nim są największe. W sportach halowych właśnie toczą się gabinetowe dyskusje i konsultacje co należy zrobić. W piłce ręcznej zagraliśmy niemal całą rundę zasadniczą (zostały ledwie dwie kolejki), odbyły się dwa najważniejsze dla tytułu mistrzowskiego mecze między Orlenem Wisłą Płock i PGE Vive Kielce. Całą liga, z rundą finałową, miała skończyć się w maju.
Szanse na to, że wrócimy do grania na tyle, by dokończyć Superligę mężczyzn i kobiet w terminie obowiązujących kontraktów zawodniczych (w wielu przypadkach przecież wygasających po tym sezonie) są bardzo bliskie zeru. Piłka ręczna to piękna gra, w której sportowcy są fenomenalnie przygotowani fizycznie, potrafią grać dzień po dniu, ale nie przez kilkanaście dni z rzędu, co musiałoby się zdarzyć przy niezwykle pozytywnym splocie okoliczności i efektach walki z pandemią. Nie mówiąc o przygotowaniu fizycznym, które jest całkowicie zaburzone. Granie w pustych halach? To niestety też ryzyko i brak wpływów z biletów. Mówiąc krótko: to nie ma sensu.
Uznanie tabeli z sezonu 2019/20 jest naturalne, skoro przeszliśmy przez niemal całe rozgrywki, ale jest jeden haczyk. Nie karałbym bezpośrednim spadkiem ostatnich w tabeli szczypiornistów Grupy Azoty Tarnów, a rozegranie barażu o miejsce w lidze jest niemożliwe. W tej sytuacji najprościej jest powiększyć rozgrywki o dwie drużyny z 1 ligi, które spełnią złagodzone kryteria licencyjne. Wiem, że nie zmienia się reguł w trakcie, ale to moim zdaniem najbardziej logiczne postępowanie, tym bardziej, że powiększenie ligi było dyskutowane.
W Płocku mogą się zastanawiać, czy to dobry pomysł, skoro mają tylko trzy punkty straty do lidera z Kielc. W Lubinie - żałować, że do rywalek z Lublina brakuje tylko czterech punktów, a meczu MKS Perły z Metraco Zagłębiem 13 marca nie udało się już zagrać. Rozumiem, także żałuję, że nie będziemy naszym widzom pokazywać ekscytujących meczów bezpośrednich o mistrzostwo. Ale bądźmy szczerzy, nie ma sytuacji idealnych. Mam głębokie przekonanie, że trzeba myśleć nie interesem poszczególnych klubów, a ligi i dyscypliny jako całości. Uznanie tabel w chwili zawieszenia lig, a następnie powiększenie rozgrywek wśród mężczyzn i kobiet, to w moim przekonaniu najlepsze i najzdrowsze, co możemy zrobić.