Przejdź do pełnej wersji artykułu

Kacper Przybyłko przekłada ślub z powodu koronawirusa

Kacper Przybyłko (fot. Getty) Kacper Przybyłko (fot. Getty)

Wybuch epidemii w USA pokrzyżował sportowe i prywatne plany Kacpra Przybyłki. Napastnik Philadelphia Union musiał przełożyć ślub z Kingą Kanią, ponieważ nie dotrą na niego najbliżsi. – Mam wrażenie, jakby sezon się zakończył – powiedział piłkarz.

Czytaj też:

(fot. Getty Images)

Klubowe puchary piłkarskie w Ameryce Płd. zawieszone minimum do 5 maja

Marcin Cholewiński, TVPSPORT.PL: – Jak wybuch epidemii koronawirusa wpłynął na twoje plany?
Kacper Przybyłko:
– Praktycznie wywrócił je do góry nogami. W czerwcu w tutejszym Urzędzie Miasta miałem wziąć ślub i zorganizować małą uroczystość dla najbliższych. Jednak wszystko przekładamy, bo nie wiemy jak rozwinie się epidemia. Obecnie nie mogą do nas przylecieć moi rodzice i rodzeństwo z Niemiec.

– Dlaczego ślub miał się odbyć w USA?
– Planowaliśmy dwie uroczystości. Druga miała być po zakończeniu sezonu MLS. W tej sprawie nie mieliśmy sprecyzowanych planów. Marzyło nam się duże przyjęcie w Polsce lub w Grecji. Jednak w obecnej sytuacji nie możemy niczego planować.

– Jakie informacje przekazują ci rodzice, którzy mieszkają w Niemczech?
– Moja najbliższa rodzina mieszka w Bielefeld i na szczęście wszyscy są zdrowi. Jednak z tego co wiem, w Niemczech sytuacja jest poważniejsza niż w USA, ponieważ dużo ludzi jest zarażonych. Bardzo się martwię o najbliższych.

– A jak wyglądają teraz sprawy sportowe?
– W poprzedni czwartek po treningu została nam przekazana informacja, że rozgrywki i wspólne treningi zostają zawieszone na 30 dni. Byliśmy przygnębieni, ponieważ przygotowywaliśmy się do niedzielnego meczu, który miał być pierwszy w tym sezonie przed naszą publicznością.

– Czy w klubie jest ktoś zarażony?
– Nie, to działanie prewencyjne. Władze czerpią doświadczenia z Europy, gdzie epidemia szybko się rozprzestrzeniła.

Kacper Przybyłko podczas meczu z Los Angeles FC (fot. Getty) Kacper Przybyłko podczas meczu z Los Angeles FC (fot. Getty)

– Jakie dostałeś wytyczne z klubu?
– Powszechnie znane środki bezpieczeństwa jak: częste mycie rąk, nie zbliżanie się do ludzi bliżej niż na dwa metry, opuszczanie mieszkania tylko w koniecznych przypadkach.

– W sklepach wszystko jest dostępne?
– Przeciwnie – regały są puste. Na szczęście wcześniej zrobiliśmy duże zakupy i mamy zapasy na dwa miesiące. Moja narzeczona Kinga pracuje w domu, a mi w tym czasie trochę się nudzi i szukam sobie zajęcia. Najczęściej oglądam filmy. Potem gotujemy, ponieważ restauracje są pozamykane.

– Jak wyglądają teraz twoje treningi?
– Z klubu codziennie dostajemy rozpiskę co mamy robić. Wykonujemy ćwiczenia z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała, bo to można robić w domu. Mam szczęście, bo mieszkam na małym osiedlu, dla mieszkańców którego dostępna jest wewnętrzna siłownia. Jest zalecenie, aby przed i po każdym ćwiczeniu dezynfekować sprzęt. Koledzy z zespołu mogą ćwiczyć w obiekcie treningowym, ale w siłowni mogą przebywać jednocześnie tylko trzy osoby. W związku z tym wcześniej trzeba rezerwować sobie czas, aby nie było w zbyt wielu osób. Wychodzę też do parku pobiegać, bo wówczas nie mam kontaktu z innymi ludźmi.

– Brakuje jednak zajęć typowo piłkarskich.
– I to jest dla mnie straszna sytuacja. Mam wrażenie, jakby sezon się skończył, a przecież dopiero się rozpoczął. Przed zawieszeniem rozgrywek zagraliśmy dobry mecz wyjazdowy z FC Los Angeles (3:3) i z dużym optymizmem czekaliśmy na spotkanie u siebie, aby odnieść pierwsze w tym sezonie zwycięstwo.

Marcin Cholewiński z USA

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także