{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Koronawirus. Łukasz Gikiewicz został w Jordanii, gdzie wprowadzono stan wojenny

Pandemia koronawirusa szaleje na całym świecie. Nie ominęła między innymi Jordanii, gdzie na co dzień w Al-Faisaly występuje Łukasz Gikiewicz. Napastnik pozostał za granicą, choć sytuacja staje się coraz bardziej poważna. W kraju ze stolicą w Ammanie wprowadzono stan wojenny. Na ulicach pojawiło się wojsko.
Prezydent Jordanii zarządził od środy, od ósmej rano, stan wojenny. Armia wyjechała już na ulice, żeby pilnować tego, czy ludzie zostają w domu. Niemal wszystko zostało zamknięte. Mieszkańców czeka czternastodniowa izolacja. Tak w skrócie można opisać to, co dzieje w kraju ze stolicą w Ammanie.
Na miejscu cały czas pozostaje jeden z polskich piłkarzy. Gikiewicz jest zawodnikiem klubu Al-Faisaly. Napastnik na bieżąco relacjonuje, jak wygląda sytuacja za oknem. Na swoim koncie na Twitterze publikuje fotografie i najważniejsze informacje pojawiające się w jordańskich mediach.
– Nie wiem, kiedy zostaną wznowione treningi i kiedy ruszy liga. Na razie rozgrywki są zawieszone do 25 marca. Nie tylko ze względu na koronawirusa, ale też z powodu braku porozumienia, między klubami a federacją, odnośnie wypłat za ostatni sezon, za ten sezon, za mistrzostwo, za superpuchar. Słychać głosy, że liga ma być wznowiona po ramadanie, który trwa od połowy kwietnia do połowy maja, więc może czeka nas trochę czasu bez treningu – przyznał 32-latek w rozmowie z dziennikarzami "Kanału Sportowego".