Zespół zrobił nam kiedyś szkolenie. W grupach wchodziliśmy do pokoju, w którym czekała specjalistka od higieny. Gadamy, gadamy i ona nagle prosi o wyłącznie światła. Robi się zupełnie ciemno i wtedy włącza ultrafiolet, tłumacząc, że na klamce – i tylko tam – rozsypany był proszek. Nie uwierzyłbyś. Mieliśmy go wszędzie. Na włosach, twarzach, na każdej części ciała. To mi dało dużo do myślenia. Dla mnie używanie żelu antybakteryjnego jest absolutną normą. Świat na pewno będzie przez tego wirusa wyglądał inaczej, mam nadzieję, że świadomość w sprawach higieny zostanie na dłużej – mówi Michał Kwiatkowski.