Igrzyska olimpijskie. Sztangista Arkadiusz Michalski: nie wolno nic robić na siłę

– Rzeczą najważniejszą jest zdrowie sportowców, a tym nie można szafować. Jeżeli pandemii koronawirusa nie uda się całkowicie zlikwidować, igrzyska w Tokio powinny być przełożone na późniejszy termin. Może za kilka miesięcy, może maksymalnie za rok. Propozycja ich rozegrania za dwa lata jest moim zdaniem zbyt odległa, w tym czasie zmiany mogą już być bardzo duże, niektórzy zakończą kariery, inni dopiero będą o prawo startu walczyć – powiedział Michalski.

Pytany, czy wierzy, że zawody jednak rozpoczną się zgodnie z planem w drugiej połowie lipca mistrz Europy przyznał, że jest mocno sceptyczny.

– Pojawia się coraz więcej opinii, że termin zawodów w Tokio powinien być z wielu względów zmieniony. I nie chodzi tu tylko o koronawirusa, ale także o aspekt sportowy. Jestem przekonany, że wielu zawodników w obecnej sytuacji nie będzie się w stanie optymalnie przygotować. Ja także bym się podpisał pod petycją o zmianę terminu – dodał.

Zawodnik Budowlanych Opole jest jedynym polskim ciężarowcem, który teoretycznie zapewnił sobie prawo startu w Tokio. Jednak całkowicie pewnym wyjazdu w Japonii Michalski był tylko do dnia, w którym Międzynarodowa Federacja Podnoszenia Ciężarów (IWF) zmieniła termin tegorocznych mistrzostw Europy. Miały się one odbyć w kwietniu w Moskwie, ale z powodu pandemii koronawirusa zostały przeniesiona na czerwiec.

Kilka dni później IWF zdecydował, że nie przedłuży terminu kwalifikacji do Tokio, a wyniki ME nie będą już brane pod uwagę. Nowe zasady zostały już opracowane, ale ich oficjalna prezentacja nastąpi dopiero po akceptacji przez MKOl.

– To było, chyba nie tylko dla mnie, spore zaskoczenie. Dotychczas kwalifikacje były podzielone na trzy etapy, każdy trwał sześć miesięcy, trzeba było w tym czasie wystartować w zawodach. Ja zaliczyłem w dwóch pierwszych etapach wszystkie potrzebne starty, ich wyniki dawały mi prawo wyjazdu do Tokio. W ostatnim etapie miałem w planie start w mistrzostwach Europy, w których zamierzałem swoje wyniki potwierdzić. Teraz wiem, że... nic nie wiem, gdyż na razie IWF nie ujawnił nowych reguł kwalifikacji – zaznaczył Michalski.

Poproszony o wyjaśnienie, jakie w tej sytuacji widzi optymalne rozwiązanie, zawodnik powiedział, że wierzy w mądrość działaczy IWF oraz w to, że nie będą chcieli nikomu zrobić krzywdy.

– Chyba najlepszym rozwiązaniem jest całkowite anulowanie trzeciego etapu i przeprowadzenie kwalifikacji na podstawie wcześniejszych rezultatów. Tam przecież startowali wszyscy liczący się w świecie zawodnicy, nie powinno być żadnych niespodzianek – zauważył.

Po zamknięciu z powodu zagrożenia koronawirusem Ośrodków Przygotowań Olimpijskich kadra Polski w podnoszeniu ciężarów nie trenuje aktualnie na zgrupowaniu. Zawodnicy realizują indywidualne programy w klubach.

– Pojawiały się informacje, że być może ośrodki COS będą "odwieszone" pod koniec marca lub że pojedziemy na zgrupowanie całkowicie zamknięte, coś zbliżonego do kwarantanny. Na razie nic o tym nie wiem, pracuję w klubie. Wiem natomiast jedno – koronawirus stwarza ogromne zagrożenie dla życia i zdrowia. We Włoszech początkowo epidemia została chyba zbagatelizowana, teraz jej skutki są przerażające. Mogę tylko zaapelować do wszystkich, aby stosowali się do zaleceń służb, nie stwarzali zagrożenia, a poddani kwarantannie przestrzegali jej reguł. To jedyna droga do zahamowania szalejącego wirusa – podsumował sztangista.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski w niedzielę poinformował, że daje sobie cztery tygodnie na podjęcie decyzji o ewentualnej zmianie terminu igrzysk w Tokio, ale nie jest rozważane ich zupełne odwołanie. Ostateczna decyzja ma zapaść w ciągu czterech tygodni.